Trener Jagiellonii Białystok, Tomasz Hajto (pseudonim ,,Gianni"), nie mógł się pogodzić z porażką swojej drużyny w poniedziałkowym meczu z Lechem Poznań (0:1). Najpierw wdał się w pyskówkę z Luisem Henriquezem (podobno wymienili sobie ,,grzecznościowe" spier…), następnie wymachiwał palcem i zrugał sędziego asystenta, a na końcu dał upust swojemu rozgoryczeniu w wywiadzie telewizyjnym i na konferencji prasowej.
- W drugiej połowie totalnie zdominowaliśmy Lecha. Ostatnie 30 minut to był show w naszym wykonaniu - przekonywał były reprezentant. Statystyki jego oceny nie potwierdziły (gospodarze tylko trzy razy celnie w ciągu 90. minut strzelali na bramkę Kolejorza), ale wiadomo, że jak ktoś bardzo chce postawić jakąś tezę, to nie patrzy na racjonalność swojego wywodu. Hajto tym razem pomylił wyrazistość z nerwowym i głupim zachowaniem (co najlepiej było widać po reakcji jego piłkarzy, którzy stawali mu na drodze do arbitra). Pewnie za nadpobudliwość zapłaci teraz karą finansową i odsunięciem od prowadzenia drużyny (przypuszczam, że w dwóch meczach).
Szkoleniowiec ,,Jagi" wyglądał jak rozwścieczony byk i niepotrzebnie też sugerował, że obcokrajowcowi w Polsce mniej wolno niż rodzimemu graczowi czy trenerowi. Słyszałem już jak Hajto sugerował, że w Bundeslidze to Polak musi dwa razy więcej zapier… niż miejscowy gracz, ale to nie znaczy, że w naszej ekstraklasie stranieri ma nie podnosić głosu, bo nie jest u siebie. Takie poglądy więcej mają wspólnego z szowinizmem niż z szerzeniem zasad fair play. Inna sprawa, że Luis Henriquez też powinien bardziej panować nad emocjami…
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?