Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To już wiemy, gdzie jesteśmy

Leszek Waligóra
Leszek Waligóra
Skończyły się czasy pornogrubasów. Teraz są szczupli, są zadbani, są opaleni. Garnitury mają w formacie slim fit, lekko błyszczące. Krawat najczęściej czarny, na krawat w papużki lub żółwiki fantazja nie pozwala. Rany, jaka fantazja?

Polscy działacze, trenerzy...

Ci, którzy przez lata słuchali, jak im podstarzały zestaw grubasów i Dyzmów farmazonił o potędze - sami już tylko do wspomnień się nadają. Tak, jakby z mlekiem matek i bajdurzeniem ojców wysysali permanentną zdolność li tylko do przegrywania. O czym piszę? O polskiej piłce. Tej nożnej. Pozostałych nie śmiem obrażać. Reprezentanci pozostałych przez ostatnie lata wciąż coś zdobywają. Ba! Klęską jest, jeśli nie wejdą do pierwszej ósemki mistrzostw. A mimo to, to nie piłkarzom ręcznym czy siatkowym Rzeczpospolita Polska zafundowała stadiony za 3 miliardy złotych z okładem. Nie, im to nawet ta Rzeczpospolita skąpi hal za 100 milionów.

Polski siatkarz może mieć medal mistrzostw świata, Europy, igrzysk, a i tak przez całą karierę zarobi mniej niż plątonogi piłkarz w sezon. To siatkarze powinni trenować piłkarzy, bo więcej wiedzą o fizjologii niż niejeden trener z licencją. A trener, z licencją, przygotowuje i mobilizuje. Chyba do dostania lania. Polscy trenerzy i piłkarze najwięcej czasu spędzają na: wspomnieniach, obietnicach i sypaniu popiołu na swą głowę.

Dla piechniczków, engelów, strejlałów wciąż trwa mecz na Wembley. Pewnie ósma połowa. Ci, którzy mieli ich zastąpić, w czołobitnościach ustępują. Nie złożysz pokłonu chodzącym pomnikom, to ci pomnik jeszcze licencji nie da. Albo zlecenia. Nie mówię o drukowaniu wyników meczów. Żeby wydrukować wyniki to piłka, choćby i ze spalonego, powinna wpadać do bramki. W Polsce nie ma tak dużych bramek.

Obiecałem i obietnicę łamię. Miałem odczekać cztery lata, zanim znów coś napiszę o piłce nożnej. Nie zapowiadała się żadna okazja. I szczerze mówiąc: w dyscyplinie "piłka nożna" okazji brak. Bo w Polsce nie ma czegoś takiego. Jest cyrk pod nazwą "polska piłka nożna", który teraz postanowił zajrzeć do rozdziału pod nazwą "kabaret". Wcześniej zwiedzał takie dyscypliny sztuki jak dramat, tragedia, była tragedia z elementami komedii, był thiller. Machulski by tej mydlanej opery nie wyreżyserował, już prędzej uśpiłby nią Zanussi.

Przed tygodniem moi redakcyjni koledzy zlali oldboyów Lecha. Dziennikarze sprali byłych zawodowych piłkarzy. Teraz Islandczycy zlali obecnych zawodowców. A przed chwilą zagraniczni działacze pokazali, że są nawet lepsi od naszych. Przy zielonym, nomen omen, stoliku, zlali Legię. Rany, nawet działaczy mamy słabych!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski