Poniedziałkowe spotkanie z Radomiakiem był dla Warty meczem "na rozprężenie" po ligowym sezonie. Po wczorajszym zwycięstwie Lecha z Rakowem (2:0), Kolejorz zapewnił sobie prawo gry w europejskich pucharach. Oznacza to, że Zielonym pozostała gra o prestiż i... pieniądze za wywalczenie danego miejsca w tabeli. Przed spotkaniem z radomianami, warciarzom, w przypadku porażki we wszystkich trzech spotkaniach, groziło obsunięcie się nawet na 10 miejsce.
Zobacz też: Kibice Warty Poznań wywiesili transparenty skierowane do Jacka Jaśkowiaka. "Kiedy Warta wróci do Poznania?"
W zeszłym roku różnica w wypłacanej przez Ekstraklasę SA kwocie - między 5. a 10. miejscem - wyniosła nieco ponad milion złotych. W tym roku może być nieco wyższa, a jak wiadomo w zielonej części Poznania, każdą złotówkę ogląda się bardzo dokładnie przed jej wydaniem.
Do Grodziska Wielkopolskiego przyjechała ekipa, która matematycznie mogła spaść z ligi. Piłkarze nowego rumuńskiego szkoleniowca Constantina Galcacy mieli trzy punkty przewagi nad Śląskiem Wrocław, który w ostatnim pojedynku z Nafciarzami złapał oddech i cały czas pozostaje w grze o utrzymanie. Choć tak naprawdę szanse na spadek radomian były iluzoryczne. Jak wyliczył Paweł Mogielnicki z portalu 90minut.pl ta możliwość wynosiła zaledwie... 0,46 procent.
Obie ekipy przystąpiły do tego meczu bez swoich "zębów trzonowych". Zieloni musieli łatać dziury w środku obrony. Warta rozpoczęła bez Szymonowicza, Stavropoulosa oraz Ivanova. Radomiak wyszedł na ten pojedynek bez najskuteczniejszego strzelca, Leonardo Rochy oraz pozbawiona Raphaela Rossiego. W tym pojedynku przez dłuższy czas lepiej wyglądali gospodarze, którzy nie dopuszczali Radomiaka do ani jednego strzału, jednak kiedy rozpoczęli strzelanie, to wpadało wszystko do bramki Adriana Lisa.
Wynik otworzył w 23. minucie... Kamil Kościelny, który skierował piłkę do własnej bramki. Machado będąc praktycznie przy aucie bramkowym, chciał mocno bić piłkę w pole bramkowe, ale na jego szczęście futbolówka odbiła się od obrońcy Zielonych i wpadła do siatki. Aby tego było mało, pięć minut później kiksem kolejki, a może i całego sezonu będzie mógł się "pochwalić" golkiper Warty. W pozornie niegroźnej sytuacji wyszedł przed pole karne, chcąc wybić piłkę, jednak ta "zatańczyła" mu na nodze i dostała się w posiadanie Lisandro Semedo. Kabowerdeńczyk tym samym zdobył prawdopodobnie swojego najbanalniejszego gola karierze.
Adrian Lis zalicza kiks kolejki. A może i sezonu! [Wideo]
Pech Warty nie opuszczał. Pod koniec pierwszej połowy do pustej bramki nie trafił Adam Zrelak, a jego strzał zatrzymał się jedynie na słupku i poznaniacy schodzili do szatni z dwubramkowym bagażem.
Po przerwie Zieloni wrócili do gry, łapiąc kontakt z Radomiakiem. W szesnastce Gabriela Kobylaka piłkę otrzymał Stefan Savić. Austriak całkiem sporo czasu szukał odpowiedniego miejsca na oddanie strzału, jednak znalazł lukę wśród gęsto ustawionych defensorów gości i płaskim uderzeniem zdobył swoją trzecią bramkę w tym sezonie. Asystę zaliczył natomiast Kajetan Szmyt, który zrobił to po raz piąty.
Zobacz zdjęcia z meczu Warty Poznań z Radomiakiem Radom:
Zieloni próbowali po raz drugi w poniedziałkowy wieczór, jednak ich ataki były skutecznie neutralizowane przez obronę Radomiaka. A i goście mieli szanse na podwyższenie prowadzenia. Podopieczni trenera Galcacy dzięki tej wygranej zapewnili sobie utrzymanie w ekstraklasie. Zieloni natomiast nie mieli tak złej serii od przełomu września i października 2021 roku, kiedy to przegrali cztery mecze z rzędu. W tamtym okresie warciarze między 4 a 13 kolejką zanotowali 10 spotkań w lidze bez zwycięstwa (7 porażek i 3 remisy).
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?