Po ponad 20 latach życia w Stanach Zjednoczonych, mając dwa obywatelstwa, męża prawnika i dwoje dzieci, Dorota Adams Tułodziecka postanowiła wrócić do Polski i kandydować na stanowisko wójta gminy Duszniki. Tak naprawdę zaproponowali jej to ci mieszkańcy gminy Duszniki, z którymi stworzyła stowarzyszenie przeciwstawiające się zabudowaniu gminy turbinami wiatrowymi.
Ta niewysoka, drobna kobieta podjęła wyzwanie, tak jak filmowa Lucy z "Rancza". Mówi, że nie robi tego, by się wzbogacić. - Mój teść, który z wykształcenia jest prawnikiem, podjął się pracy w amerykańskim samorządzie. I wiem, że kto zaczyna taką pracę, ten zarabia mniej, niż wtedy kiedy zajmował się biznesem - opowiada Dorota Adams Tułodziecka.
Na szczęście w trakcie pobytu za oceanem nie zapomniała języka ... polskiego. Mówi bez obcych naleciałości i akcentów, których nie brakowało Lucy.
- W Ameryce uczyłam dzieci języka polskiego - wyjaśnia. Mam to po przodkach. I szybko wymienia krewnych, którzy uczestniczyli w Powstaniu Wielkopolskim i pod zaborami zajmowali się nauczaniem języka polskiego i historii Polski.
W kraju spędza w ostatnich latach po kilka miesięcy w roku. Jak mówi jej decyzja nie jest próbą wystraszenia obecnego wójta. - To byłoby niepoważne i nieuczciwe wobec wyborców - mówi. Nie chce być postrzegana jako Don Kichot w spódnicy, dlatego jej kampania wyborcza nie będzie zdominowana wiatrakami.
Wprawdzie plakaty wyborcze z treścią: "Tak się kończą Wilkowyje. Amerykanka na wójta" wiszą i pod Urzędem Gminy, przechodnie w Dusznikach nie dowierzają, że jest taka kandydatka.
- Jak tam jest tak dobrze, to po co wracała - pyta, spoglądając podejrzliwie, Regina Wojtyńska. - Ja tam nie dam złego słowa na wójta powiedzieć. Z każdym się przywita, każdemu rękę poda. Wiem, że jak tylko może, to człowiekowi pomoże. Dla gminy dużo robi, może w innych wsiach mówią inaczej, ale ja wiem swoje - dodaje.
W Grzebienisku, gdzie Dorota Adams Tułodziecka mieszka z rodzicami i kotem o orientalnej urodzie , wiele osób mówi, że jedynym poważnym kandydatem jest obecny wójt. - Wójtem musi być gospodarz. Na wsi trzeba się wykazać. A kandydatami się zainteresuję, jak przywiozą oficjalną listę, żeby ją w sklepie wywiesić. Plotkami się nie zajmuję - twierdzi sprzedawca w miejscowym sklepie. Karol Walkowiak, mieszkaniec Grzebieniska, widzi sytuację krytyczniej,ale dodaje, że kandydatki jeszcze nie zna.
Za to w Urzędzie Gminy uśmiechają się, gdy tylko pada słowo: "Amerykanka" i kierują do przechodzącej korytarzem wicewójt.
- Oblepili słup napisem, że mieszkańcy wiedzą lepiej, ale to przecież każdy wie - tak Grażyna Gołaś komentuje wyborcze hasło kandydatki. Wójt Adam Woropaj wręcz obraża się kiedy pytam o podobieństwa Dusznik z filmowymi Wilkowyjami.
- Porównanie jest obraźlwie dla mieszkańców. W naszej gminie nie ma takiego miejsca, gdzie ludzie piliby tak, jak to jest pokazane w filmie. Nie ma też korupcji - mówi wójt.
Wicewójt Grażyna Gołaś przyznaje, że skojarzenia mogą sie pojawić. Dodaje, że nie wszyscy urzędnicy są tacy jak pokazani w filmie.- A co mają zrobić po obejrzeniu "Rancza" policjanci? - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?