Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To o. Jan Bereza nauczył Polaków chrześcijańskiej medytacji

Karolina Koziolek
Dariusz Hybel (z lewej) i benedyktyn o. Maksymilian Nawara
Dariusz Hybel (z lewej) i benedyktyn o. Maksymilian Nawara Grzegorz Dembiński
Dariusz Hybel i o. Maksymilian Nawara OSB, autorzy książki „Słuchaj, medytacja jest...” wspominają o. Jana Berezę z Lubinia (1955-2011), pioniera medytacji chrześcijańskiej i dialogu międzyreligijnego

O. Jan Bereza był pionierem medytacji chrześcijańskiej w Polsce. Jak to się zaczęło?
Dariusz Hybel: Pierwszy raz zetknął się z medytacją, kiedy był jeszcze na studiach w Warszawie na Akademii Teologii Katolickiej. Okazało się, że nie odnajdywał się w duszpasterstwie diecezjalnym. Mierziło go to. Miał mnóstwo pytań. Na ATK studiował filozofię w związku z czym był otwarty także na filozofię Wschodu, jogę czy zen. W 1975 r., będąc już na studiach, wziął udział w pierwszej sesji zen w Polsce, która odbyła się w Katowicach. Uciekł stamtąd na drugi dzień, ponieważ miał poczucie, że dokonuje zdrady własnej wiary. To było o tyle ważne doświadczenie, że zaowocowało pytaniem, czy w tradycji katolickiej jest coś takiego jak medytacja?

Okazało się, że jest?
Dariusz Hybel: Tak. W efekcie ojciec Jan wstąpił do zakonu, do benedyktynów. I już będąc młodym mnichem, na zasadzie porozumienia braterskiego, rozpoczął sesje medytacyjne w klasztorze karmelitów na Wzgórzu św. Wojciecha w Poznaniu. Praktyki medytacyjne u karmelitów prowadził wówczas o. Jan Wysokiński. O. Jan Bereza do niego dołączył, a kiedy o. Wysokiński pojechał na misje, praktyki prowadził już o. Bereza w Lubiniu u benedyktynów. Wraz z nim przeniosła się grupa świeckich. To był 1988 r.

Do Lubinia przyjeżdżają ludzie z całej Polski. Jak to się stało?
O. Maksymilian Nawara: Początkowo ludzie dowiadywali się o tym pocztą pantoflową. Problem w tym, że Lubiń jest daleko. To już nie jest Poznań, wyjazd do Lubinia to wyprawa. Padł pomysł, by medytacje odbywały się w ramach trzydniowej sesji weekendowej. Ówczesny przeor o. Mateusz Skibniewski wyraził na to zgodę. I tak się zaczęły sesje medytacyjne w Lubiniu. Były organizowane wokół rytmu życia klasztoru. W pierwszej sesji wzięło udział 9 osób. Dla uczestników o. Jan zaczął pisać biuletyny.

O czym?
Dariusz Hybel: Były to jego przemyślenia o medytacji. Wysyłał je nie tylko do osób biorących udział w sesjach, ale także do swoich przyjaciół w całej Polsce. O katolickiej medytacji zaczęło być głośno.
Ile osób medytuje w tej chwili w Lubiniu?
O. Maksymilian Nawara:Na każdą sesję medytacyjną możemy przyjąć 30 osób. Zapisuje się trzy razy tyle. Oprócz tego lubińskie grupy medytacyjne działają w całej Polsce. W Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Gdańsku, Wałbrzychu. Łącznie około tysiąca osób. To ludzie zmęczeni myśleniem: w pracy, w domu i jeszcze podczas modlitwy. Ludzie, którzy chcą odpocząć w obecności Boga, w ciszy.

To dla nich wydaliście właśnie książkę. Rozmowy z o. Janem Berezą post mortem, „Słuchaj, medytacja jest...”
Dariusz Hybel: Właśnie. Wiele osób, które przyjeżdżają medytować do Lubinia, nigdy o. Jana nie poznało. Jest to wyraz wdzięczności wobec niego i jego nauczania. To nie książka o nim, ale o medytacji. O. Jan położył fundament pod ruch medytacyjny w Polsce.

Jak się udało Wam napisać rozmowę post mortem?
Dariusz Hybel: Korzystaliśmy z wielu tekstów, które napisał. Niektóre z nich nigdy nie były publikowane. O. Jan nigdy nie dokonał syntetycznego przedstawienia tego, czym dla niego jest medytacja chrześcijańska.
O. Maksymilian Nawara: Książka zawiera więc dwa zasadnicze tematy: praktyka medytacyjna, ta część opowiada o jej początkach w Polsce oraz dialog międzyreligijny, którego o. Jan był pionierem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski