18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Budzyński: Nie interesują mnie młodzieżowe mody

Cyprian Łakomy
Tomasz Budzyński.
Tomasz Budzyński.
Tomasz Budzyński od przeszło dwóch dekad pozostaje jednym z najbardziej charakterystycznych tekściarzy w polskiej muzyce. Rozmawiamy z nim o pisaniu, nowej płycie, a także o patriotyzmie.

Od lat Pana teksty charakteryzuje dość specyficzna poetyka. Jak ważne jest dla Pana to, by odbiorca zawsze ją rozumiał?
Tomasz Budzyński: - Nie zależy mi na tym, by słuchacz mnie rozumiał. Sztuka nie polega na rozumieniu, ponieważ nie jest adresowana do intelektu. Od tego są traktaty filozoficzne i prasa codzienna. Sztuka natomiast adresowana jest do serca, do duszy ludzkiej. Dlatego nie chodzi o to, by moje teksty rozumieć. O wiele ważniejsze jest to, by je czuć.

I taka pod względem słów jest nowa płyta, którą nagrał Pan z Trupią Czaszką. Jeszcze mniej dosłowna, bardziej intuicyjna.
Tomasz Budzyński: - Tu bardziej chodzi o wywołanie pewnego wrażenia. O ekspresję słowa. W tym celu użyłem wielu neologizmów i robiłem to z pełną premedytacją. Te wymyślone słowa mają w sobie potężną siłę. Może to miejscami przypominać eksperymenty Mirona Białoszewskiego czy Jamesa Joyce'a w "Finnegans Wake", a więc swego rodzaju pierwotny język. Ja w swoich tekstach nie uprawiam moralizmu ani publicystyki. Nie mówię nikomu, jak ma żyć. To jest zupełnie inna jakość, z uwagi na prostą formę muzyczną i skondensowaną do paru zdań tajemniczą treść. Ale to ma właśnie niszczącą energię i moc. "Mor" przewraca wszystko, co stoi mu na drodze.

Co w ogóle pchnęło Pana ku temu, by w tym wieku zagrać tak ostro i bezpardonowo jak na "Morze"?
Tomasz Budzyński: - Ja w ogóle nie miałem takich planów. Tu, można by powiedzieć, zadziałał przypadek. Rok temu dostałem propozycję napisania muzyki do wierszy Józefa "Ziutka" Szczepańskiego, powstańca z batalionu "Parasol", a zarazem poety. To ten chłopak, który napisał "Pałacyk Michla". Nie paliłem się do tego. Jednak kiedy poznałem jego twórczość - groteskową i pełną wisielczego humoru - zmieniłem zdanie. Trupia Czaszka, nieistniejąca od lat, wydała mi się najwłaściwszym narzędziem , by to zrobić. Nagraliśmy trzy utwory, które ukazały się na składance "Wspomnij Ziutka" i na unikalnym singlu. Tak dobrze się nam nagrywało, że postanowiliśmy z rozpędu nagrać całą płytę. I tak powstał "Mor".

Trochę wcześniej, bo w 2009 r. nagrał Pan z Armią "Der Prozess", przyjmując w tekstach optykę Józefa K., bohatera "Procesu" Franza Kafki. "Mor" również uderza w dość ciężki lirycznie ton. Jest jakiś związek między tymi dwiema płytami?
Tomasz Budzyński: - "Der Prozess" był płytą mówiącą o moim osobistym procesie, oczywiście inspirowanym "Procesem" Kafki. Jeśli jednak miałbym odnosić "Mor" do czegokolwiek, co wcześniej robiłem, to myślę, że najbliżej mu do mojej ostatniej solowej płyty - "Osobliwości".

A nie boi się Pan trochę tego, że jakkolwiek nie chciałby Pan dziś zaskoczyć odbiorcy, to będzie się Pan jemu kojarzył nadal głównie jako facet, który krzyczał w Siekierze, a później stworzył "Legendę" i "Triodante" Armii?
Tomasz Budzyński: - To indywidualna sprawa każdego słuchacza. Ja nagrałem już bardzo wiele płyt i ludzie kojarzą mnie z różnych projektów. To w jakimś sensie jest zrozumiałe, ale dla mnie istotne jest to, że w wieku 51 lat stworzyłem tak ekstremalną płytę, choć w zamyśle miała być ona jeszcze ostrzejsza.

I dlaczego nie jest?
Tomasz Budzyński: - W pierwotnym zamierzeniu, chciałem zaprosić do współpracy moją znajomą śpiewaczkę operową, Małgorzatę Godlewską. Chciałem użyć jej głosu jako instrumentu, głównie ze względu na jej oryginalną skalę, której ja nie posiadam. Miało to być coś, co mógłbym określić jako turpistyczną, awangardową operę. Kiedy jednak zacząłem sobie wszystko wyobrażać, to się trochę przeraziłem tych swoich wizji... (śmiech).

Zadanie przerosło mistrza?
Tomasz Budzyński: - Za mistrza się nie uważam, ale wychodzi na to, że i tak nagrałem najostrzejszą płytę w swoim życiu.

W jednym z wywiadów, których udzielił Pan przed paroma laty, zaskoczyło mnie to, jak tłumaczył Pan swoją wiarę szacunkiem do polskiej kultury, wyniesionym z domu. To mocne słowa, jak na człowieka kojarzonego przynajmniej kiedyś z ruchem punkowym.
Tomasz Budzyński: - Mam 51 lat i nie interesują mnie młodzieżowe mody. Ja chcę być wolnym człowiekiem i proszę ode mnie nie oczekiwać, bym robił muzykę dla nastolatków. Moja twórczość jest skierowana do wszystkich. Nie określam tego, co robię mianem muzyki rockowej. To jest projekt artystyczny wykraczający poza te ciasne ramy. Nie widzę koncertów Trupiej Czaszki w klubach przy barze. To, co robimy, jest bardziej teatrem.

Wyrazem Pana szacunku dla naszej historii był utwór "Jeszcze raz, jeszcze dziś", który wspólnie z Armią nagrał Pan z okazji 600. rocznicy bitwy pod Grunwaldem. Jak poczuł się Pan, gdy próbowano wykorzystać tę piosenkę do wy-promowania Marszu Niepodległości?
Tomasz Budzyński: - Kiedy pojawiła się propozycja, byśmy nagrali utwór upamiętniający bitwę pod Grunwaldem, w dodatku 100 lat po powstaniu "Roty", która również była wykonywana przy obchodach jej rocznicy, poczułem się wyróżniony i wzruszony. Śpiewam w tej piosence i po polsku, i po litewsku, bo to było nasze wspólne zwycięstwo. Słyszałem, że jakieś skrajnie prawicowe ugrupowania chciały wykorzystać "Jeszcze raz, jeszcze dziś" do promocji marszu. Całe szczęście nie udało im się. Ten utwór mówi o czymś wspólnym dla każdego Polaka i nie pozwolę, aby jakieś partie zawłaszczały sobie coś, co ma należeć do wszystkich.

Od wielu lat mieszka Pan w Poznaniu, jednak rodowitym poznaniakiem Pan nie jest. Jak człowiek Wschodu odnalazł się tu, z drugiej strony? Były w Wielkopolsce sytuacje, zjawiska, które początkowo wydawały się Panu nie do przeskoczenia?
Tomasz Budzyński: - Bez przesady (śmiech). Pochodzę ze Wschodu, z tamtej strony Wisły, przez co na pewno jestem człowiekiem o zupełnie innej mentalności. Ale ja nie jestem jakimś szowinistą, mimo iż Poznań nie jest moją ojczyzną, to szanuję to miejsce. Ożeniłem się z "poznaniaczką" i mam tu wielu przyjaciół.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski