Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Kaczor, wicemistrz świata w kajakarstwie: Nie wiemy, na czym stoimy. Trzy miesiące bez treningu to byłaby dla nas tragedia

Radosław Patroniak
Radosław Patroniak
Tomasz Kaczor (z prawej) już kiedyś pływał w dwójce z Vincentem Słomińskim. Teraz drogi czołowych kanadyjkarzy zeszły się po siedmiu latach przerwy
Tomasz Kaczor (z prawej) już kiedyś pływał w dwójce z Vincentem Słomińskim. Teraz drogi czołowych kanadyjkarzy zeszły się po siedmiu latach przerwy Fot. Archiwum Tomasza Kaczora
Był jednym z tych, którzy najszybciej doświadczyli problemów związanych z pandemią koronawirusa, bo trzy tygodnie temu wracał z dnia na dzień z obozu we włoskiej Sabaudii. Teraz trenuje z kolegą z osady i trenerem w Licheniu Starym i mówi, że nie wyobraża sobie, by przez trzy miesiące nie był na wodzie. Tomasz Kaczor (Warta Poznań), wicemistrz świata i zwycięzca ubiegłorocznych Igrzysk Europejskich, opowiedział nam o życiu zawodowego sportowca w czasach niepewności i podwyższonego ryzyka.

- To nie było tak, że 25 lutego uciekaliśmy z ogniska zarazy. Sabaudia to małe miasteczko, położone na południe od Rzymu. W dodatku my z kolegami z kadry przebywaliśmy po raz pierwszy w pensjonacie na fermie muli. Mieliśmy oddzielne domki i bardzo ograniczony kontakt z osobami z zewnątrz. Dlatego właściciele ośrodka byli zaskoczeni, że spakowaliśmy się z dnia na dzień i przez Monachium wróciliśmy do Polski. Z perspektywy czasu uważam, że była to jednak słuszna decyzja Polskiego Związku Kajakowego, choć wiadomo, że tam byśmy mieli lepsze warunki do treningu niż w kraju - tłumaczył 30-letni kanadyjkarz.

Obecnie Kaczor, razem z Vincentem Słomińskim (Stomil Poznań), swoim trenerem Dariuszem Bresińskim i zawodnikiem z Litwy, przebywa na obozie w Licheniu Starym. - Mamy bardzo dobre warunki, spokój i ciszę w hotelu, w którym przebywa maksymalnie 10 osób. Dla nas możliwość zejścia na wodę, zwłaszcza w takim okresie przygotowań, jest kluczowa. Wiem, co spotkało wioślarzy i lekkoatletów. Odwołanie wszystkich zgrupowań, łącznie z krajowymi, to dla wyczynowych sportowców tragedia. Trening na sucho w domu nigdy nie zastąpi tego w kajaku - dodał drugi sportowiec w ostatnim Plebiscycie "Głosu Wielkopolskiego" na Najlepszych Sportowców i Trenera Wielkopolski.

Czytaj też: Poznaliśmy laureatów na Enea Balu Sportowca

Nic nie zastąpi w kajakarstwie treningu na wodzie, tak samo jak nic nie zastąpi w sporcie rywalizacji na zawodach. - Z tym jest gorsza sprawa, bo Międzynarodowa Federacja Kajakowa (ICF) nie spieszy się z podejmowanie decyzji. Z tego powodu PZKaj też ma związane ręce. Każdy więc zadaje sobie pytanie, co dalej. My musimy trzymać się ustalonego już wcześniej terminarza zawodów. Za miesiąc mamy już pierwszą konsultację kadrową i pierwsze eliminacje do imprez międzynarodowych na obozie w Wałczu. Niecałe dwa miesiące zostały natomiast do pierwszego Puchar Świata w czeskich Racicach. Forma rośnie i to nie tylko moja, ale również Vincenta, z którym będą startował w dwójce po siedmiu latach przerwy. Na razie to wygląda optymistycznie i po cichu liczę, że obaj mamy szansę wygrać eliminacje kadrowe w jedynce na 1000 m - przyznał Kaczor.

Zapytaliśmy go również o to, co w tym sezonie miało być najważniejsze dla sportowców, czyli start na igrzyskach w Tokio, na przełomie lipca i sierpnia. - Z jednej strony bardzo chciałbym tam pojechać, a z drugiej coraz mniej wierzę w to, że w pierwotnym terminie będzie to możliwe. Wiadomo, że targają nami teraz mieszane uczucia, bo każdy z nas chciałby wziąć udział w tym wielkim święcie sportu, ale chciałby też wrócić z tej wyprawy cały i zdrowy. Przełożenie imprezy na przykład za dwa lata, byłoby dramatem, bo przecież nie wiadomo, czy niektórzy w ogóle wtedy, będą jeszcze zawodnikami, a jeśli będą to nie wiadomo, czy się do igrzysk zakwalifikują. Tak czy inaczej zdrowie i bezpieczeństwo zawodników powinno być dla MKOl na pierwszym miejscu - zauważył poznański kanadyjkarz.

Według niego sportowcy w najbliższych tygodniach staną przed ogromnym dylematem. - Nie wiadomo w którą stronę mamy iść, bo może się okazać, że budowanie formy na najważniejsze imprezy sezonu za chwilę okaże się nieaktualne. Z kolei odpuszczenie z intensywnością treningu też może mieć opłakane skutki. Dlatego można powiedzieć, że przez koronawirusa stoimy w rozkroku - przekonywał Kaczor.

Dodajmy, że inna grupa kanadyjkarzy trenuje pod opieką Michała Śliwińskiego w Warszawie, a kajakarki, pod opieką poznaniaka Tomasza Kryka, do 21 kwietnia będą przebywać w Portugalii. - Dziewczyny przebywają w spokojnym ośrodku na prowincji. Nic im na pewno nie grozi, ale pewnie po powrocie do kraju będą musiały być na kwarantannie. W tym czasie jednak trudno mówić o optymalnych rozwiązaniach - zakończył utytułowany zawodnik.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski