Tydzień temu reprezentacja piłkarzy wodnych po raz pierwszy wystąpiła w Poznaniu. Dwumecz w eliminacjach ME z Niemcami okazał się dla nas bolesną lekcją, bo choćby u siebie przegraliśmy 2:21. Dlaczego odbiliśmy się od ściany?
Rywal to średniak europejski, ale zaskoczył nas na Termach Maltańskich niezwykłą determinacją i zdyscyplinowaniem taktycznym. Niemcy rzucili się na nas jak szczerbaty na suchary i zostaliśmy po prostu stłamszeni. Prawda jest taka, że nawet od naszego zachodniego sąsiada dzielą nas przepaść. Nie mamy bowiem mocnej i zawodowej ligi, która mobilizowałaby zawodników do systematycznej i ciężkiej pracy na treningach.
Z jednej rzeczy może być Pan na pewno jednak zadowolony, a mianowicie z tego, że Poznań przełamał monopol Gorzowa, Ostrowca, Szczecina czy Łodzi na organizację meczów kadry?
Nie chcę się za bardzo chwalić, ale takiego meczu w Polsce jeszcze nie było. Takie elementy jak przygotowanie basenu, organizacja logistyki i zainteresowanie mediów stały na najwyższym poziomie. Jestem przekonany, że przy wsparciu władz miasta i dyrektor Wydziału Sportu, Ewy Bąk w przyszłości przynajmniej raz na dwa lata w Poznaniu będzie odbywało się spotkanie reprezentacji. Jej sprowadzenie do stolicy Wielkopolski to zresztą kolejny krok w kierunku rozwoju piłki wodnej w Wielkopolsce. Potwierdzenie, że nie jesteśmy efemerydą, tylko prężnym ośrodkiem waterpolo z jednym z najlepszych obiektów w kraju.
Wróćmy jednak do wątku poziomu gry kadry. Piłkarska reprezentacja oparta jest na graczach z lig zagranicznych. Może w waterpolo też powinniśmy iść tym śladem?
Jasne, że moglibyśmy robić tak jak Słowacy, którzy co roku wysyłają przynajmniej dwóch zawodników do lig zagranicznych i potem kadrę zbierają z całej Europy. Problem polega jednak na tym, że my w innych ligach mamy tylko dwóch przedstawicieli, Martina Andruszkiewicza i bramkarza Michała Diakonowa. Bez mocniejszych klubów i szkolenia na wyższym poziomie nie mamy więc szans na stworzenie silniejszej kadry.
Wiadomo, że piłka wodna to wciąż niszowa dyscyplina w naszym kraju. Nigdy nie stanie się jednak wiodącą, jeśli będziemy mówić, że u nas nie ma tradycji...
Nie chodzi tylko o popularność. Sami w Poznaniu mamy kłopoty ze szkoleniem narybku, ponieważ piłka wodna jest bardzo trudną dyscypliną, wymagającą wytrwałości i cierpliwości. Najpierw trzeba nauczyć dziecko dobrze pływać, żeby można było zacząć szlifować technikę. W piłce wodnej nie ma drogi na skróty. Dlatego rodzicom zawsze tłumaczę, że najlepszym doradcą w przypadku niepowodzeń i zniechęcenia jest czas. Mam nadzieję, że przełomem w szkoleniu w Poznaniu będzie otwarcie klas ze specjalnością piłka wodna w Szkole Gortata i nawiązanie współpracy ze słowackim klubem KPV Novaky. Dzięki moim kontaktom na Słowacji, gdzie grałem przez trzy lata, będziemy mogli korzystać z nowoczesnych metod szkoleniowych.
A co z drużyną seniorów Waterpolo Poznań. Czy po serii tytułów wicemistrzowskich sięgnie w końcu po złoto MP?
Wspólnie z zarządem i radą drużyny myślimy już o kolejnym sezonie i o tym jak trochę inaczej poukładać sprawy szkoleniowe i techniczne. W poprzednich sezonach nasi zawodnicy studiowali i traktowali waterpolo jak pasję. Teraz już jednak wkroczyli w dorosłe życie i niezbędne jest szukanie nowych rozwiązań, pozwalających na profesjonalizację klubu. Będziemy rozwijać się na wielu płaszczyznach i dążyć do przeniesienia na poznański grunt wzorów słowackich i niemieckich.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?