- Jechaliśmy na służbę i zobaczyliśmy ludzi, którzy chodzili lub biegali koło osoby, która już leżała na ulicy. Zatrzymaliśmy się i udzielaliśmy pierwszej pomocy do przyjazdu karetki. Wszyscy starali się jakoś pomóc w tej sytuacji - mówił we wtorek w sądzie Michał M., strażnik więzienny, który razem ze swoimi kolegami jechał rano do pracy w dniu tragedii.
Jak udzielać pierwszej pomocy rannemu w wypadku? Zobacz wideo:
I dodawał: - Pamiętam, że oskarżony też chciał pomóc. Uznaliśmy, że weźmiemy go na bok, by się uspokoił. On był w szoku. Cały czas podchodził do pokrzywdzonej i pytał się jak może pomóc.
Michał M. opowiadał także, że tamtego poranka warunki do jazdy były trudne. - Nawierzchnia była mokra i śliska, dopiero się rozjaśniało. Miejsce, w którym doszło do zdarzenia było słabo oświetlone - zeznawał.
W podobnym tonie wypowiadał się kolejny z przesłuchiwanych strażników więziennych, Dariusz P. - Były złe warunki atmosferyczne. Sprawca wypadku był w szoku. Wzięliśmy go na bok - zeznawał.
Sprawdź też:
- Kiedy jechaliśmy do pracy, zobaczyliśmy, że za światłami coś dzieje się przy torowisku. Najpierw myśleliśmy, że to jakaś bójka, a potem okazało się, że ktoś leży. Zatrzymaliśmy się i podeszliśmy. Okazało się, że leży człowiek i jest krew. Zabezpieczyliśmy miejsce zdarzenia i poszkodowaną do przyjazdu karetki - to z kolei słowa Waldemara W., ostatniego ze strażników, którzy udzielali pomocy pokrzywdzonej kobiecie.
On również potwierdzał, że do momentu przyjazdu karetki, była ona przytomna. - Kolega założył jej prowizoryczną opaskę uciskową, zakryliśmy ją kocem i monitorowaliśmy funkcje życiowe - mówił.
I dodawał: - Oskarżony był w szoku. Szybko chodził w kółko i mówił tylko "Ona wyszła prosto pod samochód".
Do tragicznego wypadku na ul. Głogowskiej w Poznaniu doszło w sobotę, 7 grudnia, tuż po godzinie 5 rano. 28-latek kierujący peugeotem potrącił 63-latkę, która przechodziła przez przejście dla pieszych. Chociaż kobieta natychmiast została przewieziona do szpitala, nie udało się jej uratować. Kobieta przechodziła na przejściu, gdzie była pulsacyjna sygnalizacja. Kierowca auta był trzeźwy.
Sprawą zajęła się poznańska prokuratura, która po kilku tygodniach oskarżyła Łukasza G. o nieumyślne spowodowanie wypadku śmiertelnego. Jego proces ruszył we wrześniu 2020 roku. Łukasz G. przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia.
- Bardzo ciężko mi mówić o tej sytuacji. Nigdy nie przypuszczałem, że coś takiego się wydarzy. Żałuję tego, co się stało - mówił Łukasz G.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zobacz też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?