Tragifarsa z lokatorami w tle

Kiedy zeznawali lokatorzy poznańskich kamienic przejętych przez tzw. czyścicieli, niektórym wypominano zadłużenie lokali, bo takie przypadki też były... Panu, który widział, jak Paweł Ż. przecina kłódkę na skrzynce energetycznej, zarzucano, że nie mógł tego widzieć z okien swojego mieszkania. Piotr Ś. był gotów nawet na wizję lokalną, by wykazać, że świadek mija się z prawdą. Nie wpadł na to, że z okien kuchennych lokator miał widok na bramę...

Czytaj komentowany tekst: Czyściciele kamienic w Poznaniu: Ściana "sama się rozebrała"

Podobnie było na wczorajszej rozprawie. Sąd rejonowy kilkakrotnie zwracał uwagę obrońcy Piotra Ś., żeby nie powtarzał pytań skierowanych do powiatowego inspektora nadzoru budowlanego Pawła Łukaszewskiego podczas pierwszej części przesłuchania. Można było odnieść wrażenie, że chodzi o to, aby świadek powiedział coś innego, niż zrobił to wcześniej. I w ten sposób zdyskredytować jego zeznania o głębokim, niepotrzebnym wykopie i gruzowisku na podwórzu.

Padały również nowe pytania, wymagające od inspektora nadludzkiej wprost pamięci do szczegółów. Świadek tłumaczył, że przy paru tysiącach spraw i to jeszcze po kilku latach, nie sposób podać dnia, kiedy lokatorzy ze Stolarskiej mieli problem z osobami, które chciały wyłączyć im prąd. Oraz pytania, delikatnie mówiąc dziwne... Na przykład, jak się nazywa przedsiębiorstwo wodno-kanalizacyjne na terenie Poznania - bo takie właśnie zadał Piotr S.