To dla mieszkańców Poznania bardzo zła wiadomość. W ostatnim czasie na komunikację miejską narzekać coraz trudniej. Jeździ punktualnie, może nie tak często jakby się chciało, ale za to wypadające kursy, stanowiące ongiś codzienność, dziś należą do rzadkości. Do tego łatwiej o kierowcę czy motorniczego, który poczeka na biegnącego do przystanku pasażera, niż takiego, który zamknie drzwi przed nosem.
Ale całe to dobro jest... nieproceduralne. O czym motorniczowie uprzejmie informują i grożą, że zaczną procedur przestrzegać. Wtedy dopiero pasażerowie zobaczą, oj zobaczą... Wierzę im i jako pasażerka komunikacji miejskiej trochę się obawiam, że rozkład jazdy znów stanie się literaturą sience fiction, a kilkunastominutowe oczekiwanie na przystanku stanie się codziennością. Nurtuje mnie natomiast inne pytanie - kto tworzył procedury, którymi pracownicy MPK mnie straszą i dlaczego są one tak odległe od życia.
Jeśli jednak omijanie ich działa - mam pomysł racjonalizatorski: dostosować procedury do życia i zmienić je tak, żeby tramwaje jeździły regularnie i zgodnie z rozkładem proceduralnie. Nie znaczy to wcale, że motorniczym i kierowcom nie należą się podwyżki. Problemem jest także to, że nie mogą dogadać się z zarządem swojej firmy i związkami. Ale to już inne zagadnienie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?