Trener Lecha Poznań zamieszał w składzie. Kto wyszedł zwycięsko z jego eksperymentów? Nasze wnioski po meczu z Miedzią
1. Nika Kwekweskiri najlepszy z pomocników
John van den Brom wymienił aż czterech pomocników. Na ławce rezerwowych usiedli Rafał Murawski oraz Jesper Karlstroem, a więc dwóch defensywnych pomocników, których wystawianie na tak słabych rywali jak Miedź, nie ma sensu, bo zabija kreatywność drugiej linii. W niedzielę van den Brom poszedł jednak na całość. Zastosował wariant ultraofensywny, bo zarówno Afonso Sousa i Nika Kwekweskiri to nie są piłkarze, którzy są w stanie zarówno kreować sytuacje jak i utrzymać kontrolę nad środkiem pola.
Lech na dużo więcej pozwalał więc rywalom, zwłaszcza wtedy, gdy tracił piłkę, ryzykował, że zostanie skontrowany, ale w zamian za to był dużo bardziej nieprzewidywalny w ofensywie. Oglądaliśmy zdecydowanie więcej prób prostopadłego rozegrania piłki, szybszych akcji, prób dryblingu w środkowej strefie. Sytuacji do zdobycia bramek nie brakowało z obu stron. Uderzenia w poprzeczkę Marchwińskiego i Ishaka to było pokłosie dokładnych podań Kwekweskiriego i Velde.
Gruzin kilka "ciasteczek" próbował wrzucić, warto też dodać, jego obecność w składzie zwiększa jakość stałych fragmentów gry. To on dośrodkował z rzutu rożnego, po którym Ishak zdobył gola na wagę trzech punktów.
Zobacz kolejne zdjęcie ---->