Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trudne powroty, czyli jak to po urlopie

Kamilla Placko-Wozińska
Bohaterką w domu własnym baba zostać zamierzała. Śrubkę do przymocowania wiązań nart biegówek samodzielnie nabyć próbowała. Zadanie ułatwione teoretycznie miała, bo dziad na wzór jedną dał. - Taka ma być, tylko grubsza minimalnie - poinstruował.

Stała więc baba przed regałem ogromnym i śrubki do śrubki przyrównywała. Jedna wymogi dziada spełniała idealnie. Tyle że napisane było, że to wkręty są.

- Może w czymś pomóc? - rozważania baby, czy śrubki to to samo, co wkręty są, miły głos sprzedawcy przerwał. Już zapytać chciała, ale szybko w język się ugryzła. Bo może wiedza ta dla wszystkich oczywistą jest i ekspedient pomyśli, że baba to blondynka nie tylko z farbowania?

- Nie, dziękuję - uprzejmie odparła. - Tylko oglądam…
I zaraz myśl ją naszła, że teraz to na idiotkę wyszła dopiero. Kwadrans dobry w śrubki się wgapia. Na szczęście wypatrzyła baba odpowiednią, trzy razy przed kasą porównywała czy aby na pewno dobra.

- Zła - dziad ocenił. - Identyczna jak ci dałem. Ale nie martw się, kupię przy okazji. I tak śniegu nie ma…

Z atrakcji zimowych, to na razie baba tylko skrobanie samochodu ma, codziennie przed szóstą, gdy na ćwiczenia swoje do klubu jedzie. Jak się pierwszy raz po urlopie pojawiła, to zaraz humor jej się zepsuł. Najpierw informację dostała, że grafik zmienionym został i spinningu, na który się szykowała, nie będzie. W zamian na pływalnię iść mogła, tyle że kostiumu nie wzięła. Trudno, pomyślała sobie, sama poćwiczy, skoro już tak wcześnie wstała. Klucz do szafki swojej ulubionej poprosiła. I wtedy najgorsze usłyszała:

- Zajęta już jest, inną dam…
Jak burza baba do szatni wpadła. Przy szafce swojej koleżankę dobrą zastała.

- Co taka wściekła po urlopie? - owa zagaiła. No to baba wytłumaczyła, że o brak spinningu chodzi.

- Też problem, sama sobie na rowerku pojeździsz - koleżanka bagatelizowała, złoszcząc tym babę jeszcze bardziej.

- No i szafkę mi zajęłaś!

Na te słowa koleżanka ze śmiechu pokładać się zaczęła, co zaraźliwym się okazało. A jak trochę baba poćwiczyła, to nastrój poprawie zdecydowanej uległ.

- Dobrze, że jesteś, martwiłam się - inna koleżanka na bieżni zagaiła. - Dużo osób się wykrusza. Same 67 zostały.

- Co to znaczy 67? - baba nie zrozumiała.

- No młode, te, które w wieku 67 lat na emeryturę pójdą - wyjaśnienie usłyszała. - Ja 63, a pojęcia nie mam czy wytrzymam.

- 62 jestem - pani nowa z rowerka się przedstawiła. - Ja wytrzymam, ale oni ze mną raczej nie…
Wśród koleżanek baby 61 i 63 przeważa.

- Ja sobie całkiem tego nie wyobrażam - przyjaciółka (64) się zwierzyła. - Pięćdziesiątki jeszcze nie mam, a oni już na mnie w pracy jak na staruszkę patrzą! Wredni, jak nie przymierzając weterynarz…

I historię opowiedziała jak z psem do gabinetu się udała.

- 11 lat już do pana przychodzimy! - westchnęła przy powitaniu.

- Jak ten czas leci - westchnął też i weterynarz. - Po pacjentach to dopiero widzę.

- Po pacjentach? Przecież Diana nie zmieniła się wcale, dorosła już była jak pierwszy raz przyszłyśmy - koleżanka suczkę w obronę wzięła.

A weterynarz spojrzał wymownie i głową pokiwał:

- Racja. Ale ja wcale nie o niej pomyślałem…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski