Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trwa walka o serce dziecka

Alicja Lehmann
Karolina Kośmider każdy dzień spędza w szpitalu. Chce być ze swoim synkiem. Do domu wraca tylko na noc
Karolina Kośmider każdy dzień spędza w szpitalu. Chce być ze swoim synkiem. Do domu wraca tylko na noc Grzegorz Dembiński
Tomek skończył właśnie sześć miesięcy. Jeszcze ani razu nie był w domu. Od urodzenia przebywa w szpitalu przy ul. Polnej w Poznaniu. Ma bardzo poważną wadę serca. Jego rodziców nie stać na kosztowną operację, ale mimo to robią, co mogą, by ratować życie swojego synka. Stracili zaufanie do lekarzy i boją się, że na polu walki zostali sami.

Karolina i Tomasz Kośmider z Poznania zostali rodzicami w Dzień Bożego Narodzenia 2010 r. Ich syn urodził się o 10 tygodni za wcześnie. Jeszcze w trakcie ciąży lekarze zdiagnozowali u chłopca jednokomorowe serce. - Jak tylko się o tym dowiedzieliśmy, zaczęliśmy szukać specjalistów, którzy mogliby nam pomóc - opowiada Karolina. - Wiedzieliśmy, że taka wada jest możliwa do zoperowania.

Ale po porodzie okazało się, że chłopczyk ma również inne wady. Tomek urodził się m.in. z
niewydolnością oddechową, prawostronnym porażeniem nerwu twarzowego, zamartwicą oraz miał zarośnięte tylne nozdrza. Dziecko przeszło już operacyjne ich rozdzielenie.

Tomek cały czas jest pod opieką lekarzy szpitala przy ul. Polnej. Szpital nie zatrudnia specjalistów kardiologów i rodzice chłopca boją się, że nie ma on zapewnionej należytej opieki. - Zdarzyło się, że musiałam prosić o konsultacje - żali się Karolina. - Albo prosić o wyjaśnienie, dlaczego w karcie dziecka nie ma informacji, że ulewał w nocy, a jego ubranka są mokre.

W szpitalu uważają, że pomogli małemu Tomkowi, jak tylko mogli. - Jest to pierwszy przypadek, kiedy dziecko urodzone u nas, tak długo przebywa w naszym szpitalu - tłumaczy Janusz Gadzinowski, szef oddziału neonatologii. - Mieliśmy nadzieję, że będzie tutaj aż do momentu operacji w Monachium.

Jednak w piątek chłopczyk zostanie przeniesiony do szpitala na ul. Szpitalną.

Teraz szansą na życie jest operacja serca. - Udało nam się dotrzeć do wybitnego specjalisty w dziedzinie kardiologii w Monachium - tłumaczy mama Tomka. - Ale to kosztuje - dodaje kobieta.

Tomek ma zarezerwowany termin na wrzesień tego roku. Do tego czasu jego rodzice muszą znaleźć ponad 80 tys. złotych. Pieniądze zbierają za pośrednictwem fundacji Cor Infantis. Informację o Tomku można znaleźć na stronie: www.corintantis.org w zakładce podopieczni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski