Zachary Cale – „Blue Rider” (Electric Ragtime, 2013)
Muzyka składająca się tylko z głosu, gitary i prostych instrumentów perkusyjnych potrafi oddziaływać w szczególny sposób. Wiele zależy od umiejętnego połączenia w niej skromnych środków wyrazu. Sztuka polega na tym, że trudno tu cokolwiek udawać i nie za bardzo można braki wykonawcze albo te w osobowości artysty polepszyć trikami produkcyjnymi. W związku z tym, tylko naprawdę uczciwi gracze mają szansę pokusić się o przekazanie odrobiny magii swoimi dźwiękami. Wiele przekazując ciszą, sposób w jaki podają piosenki podporządkowują naturalnemu brzmieniu i – nazwijmy to – „żywości” wykonania. Amerykańska muzyka folkowa, także country choć niekoniecznie ta z frędzlami, jest kwintesencją tak postrzeganego grania. Pochodzący z Luizjany Zachary jest w tej kategorii prawdziwkiem. Muzyka, którą wykonuje przychodzi mu w sposób zupełnie niewymuszony. Stąd chyba płynie siła tych nagrań. Pierwsze dwa nazwiska, które przychodzą w tym momencie do głowy to Dylan i Cash, ale wobec muzyki Cale’a byłoby to uproszczeniem.
Burial – „Rival Dealer” (Hyperdub, 2013)
Po dwóch wyrazistych i wydanych rok po roku albumach, Burial od lat sześciu zamienił formę longpleja na wydawnictwa mniejsze, serwowane częściej. Rozliczne kooperacje, udziały gościnne czy remiksy Burial serwuje równie regularnie, co single i mini albumy. Wszystko to od samego początku, dzieje się pod konsekwentnie skrywaną tożsamością. On sam tłumaczy sprawę chęcią komunikowania się z odbiorcą wyłącznie za pomocą dźwięków. Taki puryzm poznawczy, w czasach zmasowanej i wszędobylskiej komunikacji, jest podejrzewam wybitnie trudnym przedsięwzięciem. Ciężko to uznać zabiegiem promocyjnym, a jeśli już to bardzo wyrafinowanym. Kiedy w końcu przemówi sama muzyka Buriala – duszna, mroczna i „cyber - plemienna” – dostajemy pełny obraz artysty współczesnego, działającego na wielu poziomach świadomości odbiorcy. Co ciekawe, ukazanie się „Rival Dealer” Burial poprzedził notką wysłaną dziennikarce Radia BBC. Pisze w niej, że „chciałby, aby ta muzyka pomagała ludziom uwierzyć w siebie”. Posłuchajcie…
Shearwater – „Fellow Travellers” (Sub Pop, 2013)
Niewielu wokalistów w muzyce popularnej potrafi od wyżyłowanego falsetu zejść do głębokiego barytonu tak jak Jonathan Meiburg. Nie wszyscy polubią ten sposób operowego śpiewania, choć na najnowszej płycie nie ma go tak dużo jak zazwyczaj! Idzie to w parze z prostszymi niż wcześniej utworami i to wcale nie w pejoratywnym znaczeniu. Dołączając do wytwórni Sub Pop zespół przerzucił ciężar z lirycznie koronkowych i progresywnych krótkich form na rzecz riffowych (nieraz całkiem ciężkich) rockowych piosenek, w przypadku najnowszego albumu na dodatek nie własnych. Na „Fellow Travellers” mamy do czynienia z czymś w rodzaju hołdu dla bliższych i dalszych znajomych. Znajdziemy tutaj utwory z repertuaru Xiu Xiu, ale również niedawny przebój grupy Coldplay. Muzycy Shearwater mają wyjątkową umiejętność adoptowania „cudzych” piosenek, każdej z nich nadając własnego sznytu - głównie za sprawą lidera. Nieważne czy chodzi o rytmiczny brud, czy o melancholijną zwiewność , Meiburg sprawdza się doskonale.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?