Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tupanie nogą na sztukę słowa, czyli trolling doskonały

Marek S. Bochniarz
W kadrze Piotr Bedliński
„10 śmiesznych wierszyków. Niepiosenki” na 21. Biennale Sztuki dla Dziecka. Do śmiechu

Niektóre dzieci kochają anarchizm. Nowy porządek, w którym zawsze kontrolującego dorosłego choć raz się upupia, działa odświeżająco.

Zawsze zastanawiało mnie oburzenie ludzi, którzy wybierali się na wydarzenie kulturalne i trafiali na dzieci, co to nie „szanowały” świątyni sztuki i w najlepsze robiły swoje. O, jakie brzydkie dzieci. O, jacy pozbawieni dystansu dorośli. Tymczasem dla sztuki fatalne jest tak naprawdę tylko jedno – i nie jest to sytuacja, gdy zabierzemy nasze pociechy na wydarzenie (teoretycznie) nie przeznaczone dla nich. Mianowicie oddanie działań artystycznych we władzę sztywnych ludzi w zaawansowanym wieku, którzy będą decydować o realizacji dzieła, która spodoba się wyłącznie osobom o starej i skostniałej duszy.

Weź to – a potem podrzyj, podepcz, i zacznij od nowa

„10 śmiesznych wierszyków. Niepiosenki” to artystyczny trolling doskonały, który wyrósł na konflikcie między „starą” sztuką sensu i „nową” sztuką, opartą na negacji zasad. Profesor Grzegorz Leszczyński, który zna się na literaturze dziecięcej jak mało kto, dostał zadanie selekcji materiału na potrzeby realizacji spektaklu. I oto szacowny profesor zadumał się przy wyborze 10 najśmieszniejszych znanych mu polskich wierszy. Zbiór oddawał z myślą, że młodzi artyści „uteatralnią” teksty, a młody odbiorca sobie ich posłucha w sytuacji spektaklu.

Patryk Zakrocki, Sean Palmer i Irad Mazliah zrobili dokładnie coś odwrotnego – postanowili tak długo pracować na tekście, aż stanie się on prawie w całości niezrozumiały. Oczami wyobraźni widzę, jak wcielali się w trójkę urwipołciów, którzy dostali do ręki zeszyt z nagłówkiem „10 wybitnych utworów”, a potem z diabolicznym uśmiechem triumfu wsunęli go do niszczarki. Zgrzyyyyyt, hałas ciętego papieru. Rozrywają się słowa. Zaczyna się coś nowego.

Nowe słuchowiska dla dziecka
Wykonawcy „10 śmiesznych wierszyków. Niepiosenek” określają swój show jako coś między performatywnym słuchowiskiem a utworem muzycznym. Każdy dorosły, który oburzy się po spektaklu tym, że żaden z wierszy wybranych przez Leszczyńskiego nie wybrzmiał podczas „komunikatywnego” odczytania – musi mieć to na uwadze.

W Polsce słuchowiska rozumie się zazwyczaj jako utwory o charakterze teatralnym, uporządkowane przez klasyczną dramaturgię, w jakich słowa pięknie deklamują profesjonalni aktorzy. Jednak na Zachodzie słuchowisko to również ars acustica, eksperyment dźwiękowy. Typowa kuchnia akustyczna ze słuchowiska teatralnego jest zastąpiona w nim przez muzyczny demontaż dialogów i monologów, w którym powtórzenia i zapętlenia zacierają komunikaty. Polacy od niedawna też realizują takie utwory – przykład to „Robot Czarek” jazzowego trębacza Kamila Szuszkiewicza. Artysta wykorzystał symulatory mowy, który nie zawsze jest zrozumiały – a do płyty dołączył „libretto”, na którym znalazł się zapis wypowiedzi.

W tym „punkowym” podejściu do tekstu Zakrocki, Palmer i Mazliah „zepsuli” zabawne wiersze – i pokazali, że równie dobrze, aby wywołać śmiech publiczności, można z humorem (i szyderstwem) podejść do „scenariusza”, robiąc wszystko na opak. W spektaklu „10 śmiesznych wierszyków. Niepiosenki” tę myśl ilustruje bałaganiarska scenografia, w której gubi się trójka panów, wygłupiając się cały czas i nie do końca kontrolując kierunek, w którym zmierzają.

Dlaczego się śmiejecie?

„10 śmiesznych wierszyków. Niepiosenki” nieprzypadkowo trafiło do programu Biennale Sztuki dla Dziecka dzień po koncercie „Gdzie jesteś Johnie Cage”. W obu najmłodsza publiczność jest skonfrontowana ze sztuką eksperymentalną i – na szczęście – potraktowana bez „taryfy ulgowej”. Jednak o wiele bardziej przystępny i edukacyjny „Gdzie jesteś Johnie Cage” bawi wszystkie dzieci. Z kolei projekt Zakrockiego, Palmera i Mazliaha – oparty na idei „niczego wam tu nie będziemy tłumaczyć” – jest śmieszny również dla widzów dorosłych, bo oparty jest na humorze absurdalnym, grotesce, przesadzie, zgiełku, negacji dramaturgii – wszystkiego tego, co niegdyś awangarda podarowała zmęczonej akademizmem publiczności.

Jedyne, co można by poprawić w tym spektaklu, aby wilk był syty a owca cała, to przywrócić wiersze – mianowicie rozdać publiczności „śpiewniki” z tekstami wybranymi przez Leszczyńskiego. Wówczas dzieci mogłyby po zakończeniu przedstawienia popatrzeć na słowa, poczytać je, ułożyć, i jeszcze raz przeżyć wszystko od nowa, przy okazji zupełnie inaczej patrząc na poetyckie „szlagiery” Grzegorza Leszczyńskiego. „Psucie”, czy dekonstruowanie poezji i sztuki słowa byłoby wówczas otwarte także i dla nich.

Więcej: http://www.biennaledladziecka.pl/

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski