Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Turboweekend: "Hity muszą powstawać naturalnie". W niedzielę zagrają w Eskulapie! [ROZMOWA]

Kamil Babacz
Archiwum artysty
Silas Bjerregaard, wokalista duńskiego zespołu Turboweekend, który w Polsce zdobył popularność utworem "Trouble Is", a w niedzielę wystąpi w Eskulapie, mówi o swoim zespole i planach na przyszłość.

Jak przedstawiłbyś swój zespół osobie, która nigdy o nim nie słyszała?
Silas Bjerregaard:
To zespół z Kopenhagi złożony z czterech muzyków - Martin gra na perkusji, Morten na basie, Anders na klawiszach, a ja śpiewam. Gramy rock i pop oparty przede wszystkim na syntezatorach - to chyba najlepszy możliwy opis. Nasza muzyka jest bardzo energiczna i porywająca, choć mamy też swoją łagodniejszą stronę i zdarzają nam się tez spokojniejsze utwory.

Jak się poznaliście?
Silas Bjerregaard:
Spotkaliśmy się wiele lat temu. Zaczynaliśmy razem grać około 1995 roku, przewinęliśmy się przez wiele różnych zespołów. Martin chodził z Andersem do tej samej szkoły średniej, a z Mortenem do tego samego przedszkola! Graliśmy trochę razem, potem przestaliśmy, aż w końcu założyliśmy grupę w 2006 roku, do której Anders oficjalnie dołączył w 2009.

Bliżej wam do rocka czy popu?
Silas Bjerregaard:
Zawsze sytuowaliśmy się gdzieś pośrodku. Nie gramy komercyjnego popu, ale też nie siedzimy w jakimś rockowym podziemiu. Niektóre nasze utwory są naprawdę rockowe i cięższe, inne są o wiele bardziej popowe i skłaniają do wspólnego śpiewania.

Ostatni album wydaje mi się dużo bardziej rockowy. Będziecie szli tą drogą?
Silas Bjerregaard:
Pracujemy teraz nad naszą czwartą płytą i podążamy w wielu kierunkach. Z pewnością jest trochę bardziej rockowo, ale to tylko jeden z elementów naszego brzmienia. Chcemy eksperymentować z nowymi sposobami nagrywania, na przykład nagrywać całe utwory w jednym podejściu, działać nieco mniej perfekcyjnie. Mnóstwo teraz jammujemy, nagrywamy nasze sesje i staramy się zapamiętać, co jest w nich fajne, a co nie. Bardzo interesuje nas brzmienie lo-fi i "muzyka przypadku". Czasem gdy wygładzasz muzykę zbyt mocno, znika jej ciekawy klimat. Mamy tendencję do poprawiania wszystkiego i chcemy od tego trochę odejść.

Wasze inspiracje się zmieniają?
Silas Bjerregaard:
Na pewno. Zastanawiamy się, jak rozwijać się jako muzycy pozostając w tym samym zespole. Gdy zaczynaliśmy, inspirowaliśmy się głównie tanecznym indie-rockiem: Klaxons, LCD Soundsystem, The Rapture, Who Made Who. Ostatnio podoba nam się Tame Impala i cała scena psychodelic rocka. W połowie lat 90. słuchaliśmy rocka i grunge'u - Nirvany, The Breeders, Foo Fighters, wychowaliśmy się też na hip-hopie: na The Roots, A Tribe Called Quest i Blackalicious. Martin słucha mnóstwo Mastadon i dużo ciężkiego grania, ja słucham wielu singer-songwriterów, jak Joni Mitchell, Boba Dylana, lubię też Jacquesa Brela.
Jak wam się udaje łączyć te wszystkie inspiracje w jedną całość?
Silas Bjerregaard:
Nie mam pojęcia. Mnóstwo teraz jammujemy, nagrywamy nasze sesje i staramy się zapamiętać, co jest w nich fajne, a co nie. Wyciągamy małe fragmenty, które brzmią oryginalnie i ciekawie i umieszczamy je na naszym koncie na Dropboxie, mając ciągły dostęp do naszych pomysłów. Gdy wrócimy z trasy, spróbujemy stworzyć z nich jakieś piosenki.

Przyznam się, że "Trouble Is" i resztę waszej muzyki poznałem niedawno. Wcześniej kojarzyłem przede wszystkim dubstepowy remiks utworu "Something Or Nothing", zrobiony przez duet 2000F & J Kamata. Potem nagrałeś też utwór z Jokerem, który wcześniej zremiksował "Trouble Is". Jakie są wasze związki ze sceną dubstepową?
Silas Bjerregaard:
Nie mamy tak naprawdę wielu związków z dubstepem. 2000F & J Kamata zrobili ten remiks w 2009 roku i pokazali go Jokerowi, który powiedział wtedy, że chce coś ze mną nagrać. Nim do tego doszło, on już zdążył zrobić remiks "Trouble Is", ponieważ tak szybko pracuje. Wystąpiłem z nim potem na Glastonbury. Nie jest to ścieżka, którą planujemy iść, ale przyjemnie mi się z nim współpracowało.

"Trouble Is" jest w Polsce naprawdę popularne. To dla was zaskoczenie?
Silas Bjerregaard:
Ten utwór stał się popularny, gdy zaczął grać go jeden z prezenterów radia Eska Rock, który znalazł go w Internecie. Nie wiem, czy jestem zaskoczony - na pewno jestem szczęśliwy, że nasza twórczość żyje własnym życiem.

Polska jest dla was istotnym rynkiem?
Silas Bjerregaard:
Zdecydowanie. Staramy się zdobywać popularność w całej Europie. W Polsce jesteśmy obecnie najbardziej popularni, oczywiście poza Danią, więc na pewno ma dla nas ogromne znaczenie. Tym bardziej, że świetnie się nam tutaj gra. Strona techniczna jest bez zarzutu. Ludzie są przyjaźni i zawsze gotowi do imprezy!

Duńska muzyka nie wydaje mi się zbyt popularna w Polsce. Jest niedoceniona i warto ją eksportować?
Silas Bjerregaard:
Jasne! Działa teraz wiele naprawdę dobrych zespołów. W Poznaniu jest nawet audycja "Dobre bo duńskie" w Radiu Afera - jej prowadząca Arletta gra mnóstwo duńskiej muzyki. Jedną z bardziej znanych duńskich grup jest na pewno Mew, może już nie tak bardzo jak kiedyś, ale nadal są świetni. Poleciłbym też soulowy Quadron, który zdobywa popularność w Stanach. Świetni są też When Saints Go Machine i Efterklang.

Interesuje was nagranie nowego hitu?
Silas Bjerregaard:
To dobre pytanie. Chcemy nagrywać utwory, które będą nam się podobały. Jeśli okaże się, że będą to hity, to fajnie i nasza kariera pewnie będzie się lepiej rozwijać, ale nie możemy ich z siebie wymusić. Muszą powstać naturalnie, bez opierania się na jakiejś magicznej formule.

Rozmawiał Kamil Babacz

TURBOWEEKEND
Eskulap (ul. Przybyszewskiego 39)
niedziela, 21.04., godz. 19
bilety: 49, 59 zł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski