Sto kilometrów od domu byli i jak się przyjaciółce wydawało u teściowej wszystko już przeszukała, od podwórka po strych.
- Dlaczego to nie komórka, co to na nią zadzwonić można! - koleżanka się denerwowała. - Albo kluczyk taki co na wołanie piskiem reaguje…
W sytuacji trudnej tak narzekała, bo zwykle kluczyk podobał jej się bardzo. W taką kostkę czarną się go chowa.
- To co? Nie pojedziesz? - koleżanka zrezygnowana męża spytała, a on głową pokręcił jedynie. Bliska już desperackiej decyzji samotnego wyruszenia była, gdy stryjek do pokoju wszedł:
- Nawet jak kluczyki znajdziecie, to wyjechać i tak się nie da. Pilot od bramy nie działa…
- Stryj pokaże - mąż przyjaciółki, co to na elektronice się zna, pomoc w sposób ten zaoferował. I wtedy stryj wyjął z kieszeni. Kostkę czarną, co to kluczykami była…
Z pilotami to problemy zawsze są. Najczęściej z tymi od telewizora. Baby dom od owych też wolnym nie jest. Dziad najczęściej dzierży pilota w dłoni i za nic oddać nie chce. Niechby to nawet tak było, że on decyduje, co oglądać należy, zniosłaby baba, ale on najchętniej z kanału na kanał przeskakuje. Jak tylko baba w coś się wciągnie, to mówi, że nuda i zaraz zmienia. Raz to baba tylko chwile radości przeżyła, gdy ów oświadczył:
- Dziś nic w telewizji nie ma, to sobie polatam…
- Bardzo rozsądnie, wszak po to wiosna jest - baba odparła ucieszona ze strony jednej, że dziad ruchu na powietrzu zażyje, a z drugiej, że ona to sobie coś w telewizorze odpowiedniego na pewno wybierze i w spokoju obejrzy.
- Wiosna? - dziad jakby się zadziwił. - A co ona do latania po kanałach ma?
Najwięcej kłopotów z pilotem to przyjaciel baby jednak miał, gdy z wizytą do koleżanki w Warszawie się udał. Mieszkanie w samotności podziwiał, bo ona prosto z pracy była i przed wyjściem na miasto kąpiel brała. Jak już wszystko obejrzał, na fotelu zasiadł i pilot w oko mu wpadł, co na ławie leżał. A że naturę kobiecą zna dobrze, wiedział, że przyjaciółka to się tak szybko nie naszykuje. Telewizję więc pooglądać postanowił. Chwycił za pilota i telewizor uruchomić postanowił. Na przycisk jeden nadusił i nic. Następnego spróbował. Też bezskutecznie. No to pomyślał sobie, że pilot do innych celów służy pewnie. Odkryć je postanowił.
Wzrok kolegi na żaluzje w kolejności pierwszej padł. Cisnął przycisk, cisnął, ale też nawet nie drgnęły. Baterie rozładowane może? - pomyślał. Ale sam kombinować dalej nie chciał. Pod drzwiami łazienki stanął więc.
- Do czego ten pilot, bo nic nie działa? - spytał.
- Nie słyszę co mówisz! - koleżanka szum wody lecącej przekrzykiwała. Gdy kran zakręciła, pytanie ponowił:
- Ten pilot z ławy, do czego jest?
Odpowiedzi za to on nie usłyszał tym razem, bo rumor na schodach zagłuszył ją całkowicie.
- Nie słyszę! - próbował jakiś straszny tupot buciorów przekrzyczeć.
Przyjaciółka głos więc natężyła:
- Nie ruszaj, to alarm na ochronę…
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?