Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tydzień Baby: Liczne atrakcje darowanego poniedziałku

Kamilla Placko-Wozińska
Kamilla Placko-Wozińska
Świętowanie wielkie się odbyło z dodatkowym dniem wolnym, co to wszystkim przydał się bardzo. Jak się baba z koleżankami spotkała w pracy, to okazało się, że poniedziałek darowany podobnie wyglądał u wszystkich. Z różnicą taką, że jedna firanki wyprała, a inna dywany, jedna okna umyła, a kolejna schody

Niektóre to się nawet na porządki generalne rzuciły, że na święta już będzie. Faceci skłonni do pomocy nie byli, a niektórzy w wypoczywaniu własnym sprytu wykazali wiele.

- Zwariowałaś! Sprzątać zamierzasz w święto?! - mąż jeden przyatakował. A na wyjaśnienie, że dwunastego to już święto nie jest, odparł:

- Rób jak uważasz, ja palcem nie kiwnę nawet. Nie godzi się na to nasze stulecie piękne... - tak rzekł i godnie przed telewizor się udał.

- A u mnie to biało-czerwono było w poniedziałek najbardziej! - przyjaciółka baby obwieściła, w zdumienie pozostałe koleżanki wprowadzając.

- Nie sprzątałaś? - zadziwiła się jedna. - Niczego nie umyłaś?

- Sprzątałam, jak najbardziej, mieszkanie całe. Kulminacja barw później nastąpiła, jak z wizytą do sąsiadów poszliśmy, na rogale, co im jeszcze z niedzieli zostały - wyjaśniła.

Mąż do odwiedzin godnie się przygotował. W świeżo wypucowanej łazience prysznic wziął, wąsa przyciął z lekka i ogolił się.
A jak już przy stole siedzieli, barw nabrał początkowo wcale nie patriotycznych, bo czerwonych. Takie właśnie plamy na wszelkich widocznych częściach ciała się pojawiły w ciągu minut paru. Kolejne sytuacje uratowały jednak, bo na plamach owych czerwonych białe wykwity się pojawiły.

- Co ci się stało, czy to nie jest odra przypadkiem? - gospodyni przerażona spytała, to gość do lustra szybko się udał.

- Skąd, to przez nią - mąż na przyjaciółkę wskazał. - Jakiś podły płyn do kąpieli kupiła, już pod prysznicem mnie szczypał.

Już, już żona zaprotestować miała, że o płynie zapomniała całkiem, ale intuicja kobieca ugryzienie się w język jej podpowiedziała. I słusznie, bo w domu sprawdziła potem, że na wannie płyn i owszem stał, ale do powierzchni emaliowanych czyszczenia...

Koleżanki, co dzieci małe mają, więcej radości przeżywały. Jedna z synkami do muzeum rogala się udała, co prostym nie było wcale, bo tłumy w te dni się tam wybierały, rezerwować wizytę trzeba było. Ale się udało i wrażeń chłopcy mieli wiele. Zajęcia tam na ten przykład z lepienia ciasta były.

Przyjaciółka z daleka podglądała, jak pociechy jej sobie radzą. Szczególnie młodszy synek dumą ją napawał, bo pędowi tłumu nie uległ. Wszystkie dzieci kulki lepiły, a on nie, placek taki zrobił sobie.

Jeszcze bardziej dumną przyjaciółka była, gdy na wyjątkowość chłopca prowadzący zajęcia uwagę zwrócił.

- A ty, szczunie, skąd jesteś? - żartobliwie zapytał.

- Ze Swarzędza - odpowiedź padła. Pracownik zamyślił się przez chwilę i ocenił:

- Ze Swarzędza mówisz? To możliwe, że tam Ziemia płaska jeszcze jest...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski