- Możesz u mnie pokazać, mam komputer przecież - baba się broniła.
- Ale ja w skrzynkę wejść nie potrafię, hasła nie pamiętam, a na moim sama się otwiera. Ważne to jest i nieoczekiwane całkiem - kusiła. - Jeszcze po Becię zadzwonię. A, i galaretki trochę weź, bo do świąt nie zdążymy.
Galaretka owa to nalewka nieudana produkcji baby jest. Jakoś tak cytrynówka się zepsuła. To znaczy w smaku się nie zepsuła, ale zgęstniała bardzo. Łyżeczkami jeść ją trzeba i to w pośpiechu w dodatku, bo inna przyjaciółka baby powiedziała, że w Wigilię to w domu nic zepsutego być nie może. Bo jeśli tak, to w roku nadchodzącym wszystko się psuło będzie. I to nie w sensie czajnik tylko czy pralka, ale w życiu generalnie. No to baba teraz przyjaciółkom przy okazjach wszelakich galaretkę serwuje. Jedna to kłopoty przez to w domu miała.
- Piłaś? - zdumiony, bo koleżanka niepijąca raczej jest, mąż spytał, gdy od baby wróciła.
- Co ty! Ani łyczka - odparła, a jak powątpiewał, że zapach czuje, to na głowy dzieci przysięgać chciała, że nic u baby do picia nie było, a do jedzenia jedynie.
Ustąpiła baba w końcu, sprzątanie szafek zarzuciła i do przyjaciółki wzywającej się udała. Ta w progu z miną tyle tajemniczą, co i rozmarzoną ją powitała i głosem uduchowionym rzekła:
- Rady potrzebuję, wielbiciela mam, wiadomość przesłał…
Wrażenie na babie to wywarło, ale na odczytanie wiadomości poczekać na Becię jeszcze musiała. W końcu przyjaciółka, zjadłszy uprzednio galaretki łyżeczkę, przed monitorem zasiadła. Oczom zebranych wiadomość się ukazała: ,,Podobasz mi się od dawna i powinniśmy się bliżej poznać. Jestem kolegą Jurka, spotkaliśmy się parę razy, ale nie rozmawialiśmy. Odpowiedz, jeśli chcesz się spotkać. Tomek".
- Kurcze, rzeczywiście na ciebie leci. I nie wiesz kto to? - baba z nutą zazdrości spytała, ale koleżanka głową pokręciła.
- A ten Jurek? - przyjaciółka druga tropu szukała.
- Jurek to prezes mój jest - wyjaśnienie padło. - Zaraz, zaraz, wpada czasami do niego taki jeden, wysoki…
- Fajny?
- Bardzo fajny, oby nie był żonaty…
- To musimy odpowiedzieć - baba zdecydowała, ale Becia zaprotestowała, że poczekać należy, co by sobie nie myślał, że przyjaciółka tak na skinienie każde jest.
- Taktycznie będzie jak przed świętami życzenia, obojętne takie wyślesz i wspomnisz, że może…
Dyskutowały nad wiadomością zawzięcie, bo baba to od razu działać chciała, gdy córka przyjaciółki nad nimi stanęła z pytaniem na ustach : - Co robicie?
Już, już baba i jej rady zasięgnąć chciała, gdy nastolatka oburzona wykrzyknęła:
- Matka! Wstydu nie masz! I jeszcze im pokazujesz…
- No wiesz, ale z ciebie egoistka! Mama też prawo do szczęścia ma - baba dziewczynę pouczyła, bo przyjaciółka posmutniała bardzo. - Przypomnę ci, że to twój tatuś ,,medical harlequina" żeniąc się z pielęgniarką odstawił.
- Prawo do szczęścia? - takiej szesnastolatce to się wydaje widać, że miłość to do trzydziestki góra występować może. - To jej szczęście daje? Czytanie poczty mojej?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?