Zamyśliła się na moment. Baba wtrącić zdążyła, że jej to w orkiestrze nie tylko zbieranie i dawanie się podoba, ale i ludzie, co dnia tego uśmiechają się do siebie, jak nigdy w roku całym. A przyjaciółka milczała nadal.
– Coś się stało? – baba się zaniepokoiła.
– Tak o tym wojsku z Wrocławia myślę – wyznała. – Że jak oni posła jednego się przestraszyli, to sądzisz babo, że wroga prawdziwego się nie ulękną? Bronić nas dadzą radę?
– A ja to na Orkiestrę nie czekając, uczynek dobry już zrobiłam! – druga przyjaciółka się odezwała. – I to od samego świtu.
Do pracy właśnie jechać miała, gdy przez okno zobaczyła świat cały, a samochody zaś zwłaszcza śniegiem pokryte. Westchnęła, ale mąż pomoc zadeklarował.
– Odśnieżysz? – zadziwiła się.
– Nie, ale zobacz, jaką szczotkę miękką dla ciebie mam! – obwieścił. – Ta twoja już do niczego się nie nadaje, a tą szybko bardzo ci pójdzie.
Faktycznie szybko szło. Dach już oczyszczony był, koleżanka biała cała, gdy okno odśnieżając, fotelik kątem oka ujrzała. W miejscu odpowiednim był, tyle, że czerwony, a jeszcze dnia poprzedniego popielaty w miejscu tym miała. Jak doszła do tego, że samochód suzuki jest, co to na pewno wczoraj jeszcze nie był, pomyłkę odkryła, że nie swój wóz tak pięknie szykuje, a sąsiadki. Ale co tam, jak już tyle zrobiła, to skończyć robotę postanowiła.
– Wyobrażacie sobie jej minę? Schodzi pewna, że robota ją czeka, a tu wszystkie samochody zasypane, a jej czysty całkiem – przyjaciółka opowieść zakończyła. – Na pewno miło jej było…
Babie też miło bardzo było za sprawą telefonu jednego. Siedzieli sobie z dziadem w pokoju dużym, ów gazetę czytał, gdy komórka baby się odezwała.
– Dzień dobry – miła pani zagaiła. – Z prośbą wielką. Organizuję dla młodzieży spotkania z ludźmi ciekawymi i czy pani…
Do niej, do baby tak się odezwała. I nikt więcej nie usłyszał tego, żeby tak choć inwigilowaną była…
– Halo, halo, nic nie słyszę – błysk nagły baba miała, żeby dziad jednak słów parę miłych o niej usłyszał. – Już, już na głośnomówiący robię… O teraz lepiej, jakie to spotkania są?
– Spotkanie z ludźmi ciekawymi – na te słowa dziad znad gazety na babę łypnął. Znaczy się usłyszał.
– Ojej, co też pani… – baba krygować się trochę postanowiła. – Gdzie tam ja…, ja zwyczajna jestem…
– Tak, tak rozumiem – organizatorka potaknęła, co babie niegrzecznym się wydało. Pokadzić trochę mogła, jak dziad słuchał. – Ja właśnie z prośbą do pani dzwonię. O numer do męża…
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?