Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tydzień Baby: Nowoczesność, co cuda czasem czyni, a czasem żyć nie daje

Kamilla Placko-Wozińska
Kamilla Placko-Wozińska
Człowiek bez komórki nie jest zdolny do normalnej egzystencji. W każdym razie baba. Jak ją w pracy zostawiła, to życie jej w gruzach legło prawie. Zdjęcia zrobić nie mogła, co ją kolega o nie prosił, poczty sprawdzić, wstać o porze odpowiedniej, a nawet do dziada zadzwonić, bo numeru jego nie zna, wbity w końcu ma…

Największym problemem poranne wstawanie jej się wydało. Dom cały przetrząsnęła, czy czasem budzik tradycyjny jakiś się gdzieś nie ostał. Ale nie. Komórkę mamy przejrzała, staroświecką taką, bez budzenia. Ale za to numer do dziada, co w Gdańsku przebywał właśnie, w niej był. No to wymyśliła, że na noc komórkę mamy do pokoju swojego zabierze, a dziad, jak rano wstanie, w charakterze budzika wystąpi.

Po pierwszym szoku spowodowanym obawą, że to teściowa dzwoni, dziad zgodził się, parę uwag robiąc przy tym, że gdzie to też baba głowę miała, żeby komórkę zostawiać…
Na wypadek wszelki przed snem samym baba do dziada zadzwoniła jeszcze z przypomnieniem, co by na pewno za piętnaście siódma budził.

- Karteczkę pod telefonem położyłem sobie, na pewno nie zapomnę. Nie ja... - uspokoił.

Sama się baba obudziła. Kwadrans po siódmej. I zaraz o dziada się zatroszczyła, że pewnie na wykład zaspał. Głos miał jednak rozbudzony całkiem, gdy zadzwoniła.

- Jak to cię nie budziłem! Dwa razy dzwoniłem, nie odebrałaś, babo... - głos nagle zawiesił i dodał: - A, bo ja na twoją komórkę dzwoniłem…

Przyjaciółka baby to inne całkiem zdarzenie miała. Metafizyczne. Różaniec z głośników w samochodzie jej leciał właśnie, gdy nie wiadomo skąd męski, ciepły głos się rozległ:

- W Zdrowaś Mario nie mogę ci pomóc…

Z wrażenia aż wbiło ją w fotel, w aucie sama w końcu była. Cud jakiś? Myśl taka przez głowę jej przebiegła. Tylko dlaczego pomóc nie może, w takim razie? I na nawigację spojrzała dopiero, co to w niej funkcję jakąś nieznaną dotąd przypadkiem uruchomiła - wyszukiwania głosowego…

Kolega baby za to, co pod Poznaniem mieszka, od nowoczesności wszelkiej odpocząć w weekend chciał i zabrał synków do zoo na wycieczkę. Atrakcją dodatkową, a może główną nawet, jazda pociągiem była. Dla chłopców - pierwsza w życiu.
W zoo fajnie bardzo było. Zwierzęta i powietrze świeże, tyle że coraz zimniejsze. A gdy czas powrotu nastał, okazało się, że na pociąg trzeba było długo czekać. Na szczęście kolega, co z nowoczesnością za pan brat jest, aplikację taką ma, że samochód w okolicy mu znajdzie, który na minuty pożyczyć może. Carsharing to się nazywa, jak później objaśnił babie.

- Znajdę tylko samochód i jedziemy, nie ma co na pociąg czekać - wyjaśnił dzieciom. Blisko był, a gdy wsiadali do auta, chłopcom miny zrzedły.

- Jeszcze nieraz pociągiem pojedziemy - kolega pocieszył, ale prawie całą drogę powrotną obydwaj milczeli.

- Tato, oddajmy może ten samochód - młodszy w końcu głosem proszącym się odezwał. - Ja nie chcę być złodziejem...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski