Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tydzień baby: Pomidorowe szaleństwo dziada

Kamilla Placko-Wozińska
Kamilla Placko-Wozińska
Dziadowi urosło. Tak urosło, że kolegów teraz celem demonstracji zaprasza, a i celem uczczenia urośnięcia owego. Trzy pomidory dziadowi na balkonie urosły. Zielone jeszcze i małe całkiem, ale dumę dużą wywołują. Codziennie świtem dziad się zrywa, co by plantację swoją podlać i przyjrzeć się bacznie, czy czasami czwarty pomidor wśród liści się nie wyłania.

Dziad w pełni pomidorom poświęcić się obecnie może, bo wakacje rozpoczyna właśnie. No, prawie, bo co niektórym studentom, to zaliczeń jeszcze nie dał. Nie to, że srogi jakoś specjalnie jest, ale owi szansy mu takiej nie dali. Nie stawili się na spotkanie. Jedna tylko studentka maila przysłała: ,,Ponieważ dwukrotnie nie mogłam przyjść na poprawkę kolokwium, proszę o wyznaczanie terminu. Spróbuję się dostosować".

- A co zrobisz jak jej się nie uda? - baba zezłościć dziada próbowała, ale się nie udało.

- Inny termin znajdę - ze stoickim spokojem rzekł, po czym do kolegi co pomidory podziwiać przyszedł właśnie się zwrócił: - Wiesz, to ta brunetka ładna…

Baba wiedziała, że tym razem o zezłoszczenie jej chodziło, więc też się nie dała. Anegdotkę o dziadzie opowiedzieć chciała, jakie to serce wielkie dla studentów ma. Kiedyś jedna w nocy z soboty na niedzielę SMS-y słała, że ząb ją boli i na pewno nie da rady skończyć tej pracy magisterskiej, co to w poniedziałek oddać musi. A dziad odpowiadał, wspierał, że trochę jeszcze wysiłku… I nieskuteczny się okazał. O piątej pisk telefonu babę obudził, bo wiadomość przyszła, że pani owa z terminu rezygnuje…

Nie zdążyła baba ust otworzyć, bo kolega kolejny zadzwonił, co pomidory obejrzeć miał, że wizytę odwołuje, bowiem rower jego skradzionym został. Z garażu zamkniętego, co już teraz otwartym całkiem jest.

- Dobrze, że nie samochód - baba pocieszyć próbowała, ale kolega zdania innego był. Że samochód stary i ubezpieczony, a rower wręcz przeciwnie. Poradzić więc tylko mogła co by na facebooku zdjęcie roweru dał, że tam już organizacje okradzionych rowerzystów powstają, taka to plaga jest. Baby gazeta napisała o tym zresztą.

Wieczorem, gdy baba do przyjaciółki, też rowerzystki się udała, o kradzieżach owych mówiły i koledze współczuły bardzo.

- Czasy takie są, że na zabezpieczeniach nie ma co szczędzić - koleżanka oceniła. - Ja tam łańcuch solidny mam. To i do garażu wstawiać nie muszę, ot, przy płocie przypinam. No i zobacz, na oku go mam, bo pod oknem samym stoi.

Potem złośliwie trochę dodała, że ona to szpanerką rowerową nie jest, w przeciwieństwie do kolegi, co pojazd za pensję całą nabył.

- Rower skromny mam i nie najnowszy - rzekła. - Co lepszym zabezpieczeniem nawet od łańcucha być może.

Tak sobie gadały, że ani baba się spostrzegła, gdy ciemno robić się zaczęło, co znaczyło, że późno już jest, bo dzień teraz długi. Żegnała się właśnie, gdy wzburzony mąż przyjaciółki wpadł.

- A, jesteś! Bo już zdenerwowałem się bardzo, że stać coś ci się może - do żony się odezwał.

- Stać? A niby dlaczego? - zadziwiła się owa.

- Pomyślałem, że gdzieś cię po nocy poniosło - wytłumaczył. - Wiesz, gdy zobaczyłem, że roweru nie ma…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski