Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tydzień Baby: Przedświąteczny zgiełk, czyli kto nie zdąży do fryzjera

Kamilla Placko-Wozińska
Kamilla Placko-Wozińska
Święta to już zaraz będą, ale najlepiej to by było je przełożyć - przyjaciółka baby oceniła. A baba ją poparła, bo całkiem przygotowana do nich nie jest.

- Ja gorzej mam - koleżanka westchnęła. Synek jej zachorował, to teraz dodatkowo po lekarzach i aptekach biegać musi. A zanim zachorował, to naganę w szkole dostać zdążył.

Gdy z podpisaną dnia następnego w szatni się zjawił, kolegę smutnego zastał. - Nie zabrałem nagany do domu, podpisu nie mam - chłopiec się pożalił.

- To powiedz, że ci się spaliła, że pożar miałeś!

- Zaraz, zaraz - koleżanka wychowawczo podziałać postanowiła. - A rodzicom o naganie mówiłeś? Jak tak, to po co masz kłamać? Prawdę pani powiedz…

- E, pożar lepszy - jeden z uczniów skwitował.

- To ja na ten, no na kompromis pójdę - chłopiec pomysł własny przedłożył, ku radości przyjaciółki, że chociaż trochę go do prawdy przekonała. - Powiem, że do kałuży wpadła…

W przedświątecznej licytacji koleżanka może i wygrała, ale owa u fryzjera być zdążyła, a baba nie. Wieczorami jak wraca, dom przygotować nieco próbuje, ale na pomoc dziada liczyć nie może. Bo jego zdaniem okna myje się wtedy, gdy brudne są, a nie gdy są święta. Tak się więc baba porządkami zakręciła, że przy praniu dywaników przypomniała sobie, że do przyjaciółki natychmiast oddzwonić miała, ze trzy doby temu. Zaraz po telefon pobiegła, bo sprawa pilną była. Koleżanka owa, choć lata bliskie babim ma, w miłość wielką popadła. Z wzajemnością, bo wybranek to do niej „Danuś” się zwraca.

- I jak tam, miłość kwitnie? - baba zagaiła.

- Średnio - głosem takim odpowiedź padła, że baba zaraz wiedziała, że klapa z tym związkiem nowym jest.

- Nie martw się, może i bez tych facetów lepiej, bo ja to z dziadem wytrzymać już nie mogę - baba o świątecznych przygotowaniach opowiedziała. Przyjaciółka, obrażona widać, milczeniem historię zbyła. Podobnie jak te o lodówce zepsutej i nadmiarze pracy.

- A zęby? - odezwała się w końcu.

- Ojej, niepotrzebnie przypomniałaś, od wczoraj jakoś nie boli - baba odpowiedziała. - A jak do fryzjera nie dam rady już pójść, to do dentystki-sadystki tym bardziej.

Cisza zaległa na chwilę, a potem pytanie padło:

- To po co pani do mnie do gabinetu dzwoni?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski