Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tydzień Baby: Psia choroba

Kamilla Placko-Wozińska
Kamilla Placko-Wozińska
Dziad w smutek wielki popadł wskutek choroby psa. Siedział nad leżącą Mordą, głaskał i czule przemawiał, jak nie przymierzając lata temu do baby. Z Gdańska wrócił właśnie, nic zjeść nawet nie chciał, tylko tak siedział przy psim posłaniu. I wzdychał.

– Nie martw się dziadzie – baba pocieszyć próbowała. – Byłam w przychodni, badania zrobili, kroplówkę dostała, polepszy się jej, zobaczysz…

– Śliczny pies, mądry… – dziad na słowa baby i obecność jej nie zważał. Cieszyła się, że nie był z nią u weterynarza, obok którego salon piękności dla psów jest. Usłyszałby, jak dwie dziewczyny z grzywaczami chińskim pod pachami, łypiąc na Mordę, uwagi wymieniały, że po co ludzie boksery takie kupują, co to ani zabawnie ostrzyc ich nie można, ani kokardek zawiązać, kubraczka założyć czy pazurków pomalować…

– Tak się jeszcze zastanawiam, co stać się mogło – dziad w końcu do baby przemówił. – Nie ugotowałaś jej czegoś przypadkiem?

Taki chory pupil, to życie całe do góry nogami wywrócił. Dziad ze wsi na dalsze kroplówki go woził, baba po pracy przyjeżdżała, żeby na noc Morda sama nie była. Ale poskutkowało. Dobrzeć zaczęła. A jaka radość nastąpiła, gdy wołowinę, co to ją baba w diecie miała, zjeść zechciała!

Dziecko, co w Niemczech przebywa, też się martwiło. Dzwoniło, dopytywało. Aż do telefonu dziwnego.

– Babo, czy ktoś wreszcie zechce mi powiedzieć, co tam się u was dzieje? – stanowczo się odezwało.

– Coraz lepiej! Mordka po schodach już chodzi nawet – baba uspokoić próbowała.

– Nie o psa pytam, a o was – pociecha nalegała. – Może przyjechać powinnam?

– Co o nas? – baba się zadziwiła.

– Nie jestem dzieckiem – dziecko deklarację złożyło. – Kojarzę fakty. Wczoraj dziad na wsi był, a ty w Poznaniu. Dzisiaj odwrotnie jest…

– No bo jutro świtem dziad do Gdańska jedzie, a z Mordą przecież ktoś być musi – baba tłumaczyła. Ale nieskutecznie, bo pociecha, że babcia przecież jest.

– Jak ty to sobie wyobrażasz? My kochamy Mordę, jak cierpi, to chcemy być przy niej – baba się oburzyła. – Babcia nie wystarczy.

Cisza w telefonie zaległa.

– Co tak milczysz? – baba spytała.

– A, nic, wspomnienia takie mnie naszły – odpowiedź padła.

– Jakie?

– Że jak chorowałam, to zaraz w samochód mnie pakowaliście – dziecko odpowiedziało.

– No pewnie, żeby do lekarza zwieźć – baba nie bardzo rozumiała, co też pociesze w samochodzie się nie podobało.

– Nie zawieźć, a wywieźć – owa sprostowała. – Nie do lekarza, a do babci…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Tydzień Baby: Psia choroba - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski