Tydzień Baby: Trochę gangsterki na długi weekend

To mówiąc książkę, co to ją na weekend długi kupiła, z niesmakiem odrzuciła.

- Tytuł mnie zmylił, bo jakby ze Smarzowskiego był „Las zły” - wyjaśniła. - A tu gangster kolejny w literaturę poszedł.

Na okładce z dumą wydawca podkreślił, że ów były bandyta wie o czym pisze, bo prawdziwych złoczyńców o s o b i ś c i e poznał. Refleksję jednak widać miał, że głupio tak gangsterów drukować, więc dodał, że ten nawrócony jest i misję ma, żeby innych przed zejściem na złą drogę ostrzegać.

- Może rzeczywiście - baba nieśmiało wtrąciła.

- Taką książką? O seryjnym mordercy? - koleżanka pytaniami zaprzeczyła. - Zamierza strzec młodzież przed zabijaniem autostopowiczek? W każdym razie hurtowym…

- Jakby ludzie czytać gangsterów nie chcieli, to by ich nie wydawali - baba oceniła.

- Coś w tym jest - przyjaciółka westchnęła. - Gangsterzy pisarzami, ich żony celebrytkami… Na spotkanie ze Słowikową dopchać się ponoć nie można było!

- Tak, to też mi się niesprawiedliwe wydaje - baba potaknęła. - W końcu ty też mogłabyś być taką celebrytką, co o mężu mówi. W sensie jak się z artystą żyje, jakie rozterki twórcze grafikiem takim miotają.

- Też byś się babo nadała - odpowiedź padła. - Choćby opowiedzieć o tym, jak dziad pisał jak nastawy ołtarzowe w kościele jednym wyglądały. To znaczy jak by wyglądały, gdyby istniały, bo tego to akurat nie wiadomo…

- Może i lepiej, że w weekend ten czytać nie będziesz - baba lekko urażona lekceważącym stosunkiem do nastaw dziada się poczuła. - Czasu więcej na kije mieć będziemy…

- Nie pójdę, nogę nadwyrężoną mam - przyjaciółka odparła. No to baba, że ona sama w puszczę się uda.

- Nie chodź sama! Jeszcze coś się stanie - koleżanka w tytuł „Las zły” postukała. - Zgwałcą, albo co…

- No, przestań - baba zaprotestowała. - Czy ja wyglądam na kogoś, na kogo faceci czają się w lasach?

- Pewnie, że wyglądasz! - na taką ocenę, to babie nawet miło się zrobiło. Ale przyjaciółka dodała: - Nie wiesz nawet, jakie teraz zboczenia są...