- Dawno go już nie ma - baba burknęła, a pociecha dodała, że w Magdeburgu to neonaziści teraz są. No i stanęła baba przed ołtarzem nieszczęsnym. Młody człowiek, co świeczkę zapalał właśnie, uśmiechnął się do niej. Jako, że co myśli po niemiecku powiedzieć nie mogła, plecami jedynie odwróciła się pogardliwie bardzo. I na poszukiwanie dziada i dziecka ruszyła, co język znają.
- Chodź dziadzie, tłumaczył będziesz, a ja awanturę zrobię! - obwieściła, gdy owego znalazła. Pod ołtarz go doprowadziła.
- Szczęście babo, że niemieckiego nie znasz, wstyd by był - oświadczył. - Ani to ołtarz, ani Hitler. Pomnik to jest ku czci poległych w wojnie pierwszej. Artysty znanego Ernsta Barlacha.
A jak baba podobieństwo łudzące wskazywała, to dodał jeszcze, że z roku 1929…
Wizyta udaną bardzo była. Dziecko całkiem miło w Niemczech sobie żyje. Z pracy zadowolone jest i z gry w piłkę też. Samo nawet bramkarki trenuje młodsze. Baba, jak miasteczko obejrzała, gdzie papierek żaden nie leżał nawet, a trawa w ogródkach wszystkich przycięta równiutko była, oceniła:
- To kraj dla ciebie przecież nie jest! Tu tak porządnie, a z ciebie bałaganiara.
Pociecha ramionami wzruszyła jedynie, a babie przez myśl przeszło, że może odmieniła się na obczyźnie. Ale nie, pod tym względem, w każdym razie. Bałagan w mieszkaniu taki sam jak w Poznaniu miała.
- Za szybko przyjechaliście, posprzątać nie zdążyłam - krótko oceniła.
Zmiany inne baba w dziecku dostrzegła za to. Poważniejsze jakieś takie się stało. O podatkach na ten przykład z dziadem dyskusję toczyło.
- Nie masz co narzekać - mówiło. - Ja to jeszcze podatek solidarnościowy płacę, na landy wschodnie…
Aktywnie też dziecko w protesty się włączyło, co by gazu łupkowego na bagnach w pobliżu miasteczka nie szukać, bo przyroda piękną tam jest i ptaki rzadkie żyją. Baba zobaczyć koniecznie to chciała, ale z dziadem nie trafili. Z trzech stron bagna są, a oni w czwartą poszli. Odkrycia baba dokonała za to, że nawet u koni, to porządek niemiecki jest. Jak je na łące zobaczyli, to baba z braku języka znajomości zagwizdała. A one karnie, w rządku się ustawiły i przyszły.
Myśli baba takie miała, że jak dziecko jeszcze tam pomieszka, to może baba chociaż trochę niemieckiego się nauczy, bo tak to nawet porozmawiać z nikim nie może. Jak panią jedną z pracy pociechy spotkali, to dziecko pytać musiała, co owa mówi z dziadem się witając.
- Zachwyca się, że młody taki, że jej miło, że przystojny i niemożliwe żeby córkę taką dorosłą miał - pociecha wyliczała. Potem pani dłoń baby ścisnęła.
- A teraz co mówi? - baba dowiedzieć się chciała. I usłyszała:
- Że jej miło…
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?