Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tylko remis Zielonych ze Stalą Stalowa Wola

Jacek Pałuba
Tomasz Magdziarz i jego koledzy chcieliby już wygrać wszystkie spotkania do końca jesieni
Tomasz Magdziarz i jego koledzy chcieliby już wygrać wszystkie spotkania do końca jesieni G. Dembiński
To był chyba najsłabszy mecz piłkarzy poznańskiej Warty podczas rundy jesiennej. Zieloni po raz pierwszy w tym sezonie nie strzelili bramki na swoim boisku. Na szczęście też nie stracili, chociaż mogło dojść do takiej sytuacji w pierwszej części spotkania. Poznaniacy zdobyli tylko jeden punkt i marne to pocieszenie, bo przecież Stal Stalowa Wola, to ostatnia drużyna pierwszej ligi.

Szkoleniowiec Warty Bogusław Baniak, jeszcze przed sobotnim pojedynkiem obawiał się nieco tego starcia ze Stalą. - Jeśli moi zawodnicy będą potrafili zdobywać trzy punkty w meczach ze Stalą czy Motorem Lublin, to dopiero wtedy powiem, że mam prawdziwy zespół. Obawiam się tego meczu ze Stalową Wolą, bo na pewno będzie nam bardzo ciężko, dopóki nie strzelimy pierwszego gola - mówił podczas czwartkowej konferencji prasowej trener Baniak. Jak się okazało, były to prorocze słowa.

Gra nie układała się Warcie od pierwszego gwizdka arbitra. Poznaniacy rozgrywali piłkę zbyt wolno, a rywale dość umiejętnie rozbijali kolejne, niemrawe akcje gospodarzy. W pierwszej części spotkania to Stal stworzyła groźniejsze sytuacje pod bramką Łukasza Radlińskiego, który w tym meczu bronił z bolesną kontuzją stopy. Na szczęście rywale nie zdołali ani razu trafić do siatki. Po przerwie zieloni ruszyli do nieco żwawszych ataków, nie na tyle jednak aby pokonać bramkarza Stali Tomasza Wietechę.

Najlepsze sytuacje (dwie) miał Piotr Reiss. W obu przypadkach "Rejsik" strzelał zbyt delikatnie, w sposób zbyt sygnalizowany, a Wietecha był za każdym razem na posterunku. Goście do ostatniego gwizdka sędziego uporczywie bronili dostępu do własnej bramki i robili to nadzwyczaj skutecznie. Tym samym zamiast trzech punktów, poznaniacy musieli się zadowolić tylko jednym.

- W mojej opinii ten wynik jest sprawiedliwy. W pierwszej połowie stworzyliśmy dwie dobre sytuacje do zdobycia gola, z kolei po przerwie Piotr Reiss mógł nas pokarać i pozbawić nawet jednego punktu. Ostatecznie wybroniliśmy korzystny rezultat i to powinno nam pomóc pod względem psychologicznym - powiedział Janusz Białek, trener Stali Stalowa Wola.

- To nie był mecz piłkarski, lecz prawdziwa bitwa. Nasze boisko jest już sfatygowane i nie da się ukryć, że nieco utrudnia nam grę. Goście nastawili się tylko na przeszkadzanie, a my nie potrafiliśmy przeprowadzić ataku pozycyjnego. Mimo to stworzyliśmy kilka sytuacji, zwłaszcza w drugiej połowie i w moim odczuciu zasłużyliśmy na zwycięstwo. Przez cały tydzień starałem się uświadomić moim zawodnikom, że wygrana pozwoli nam doskoczyć do ścisłej czołówki tabeli i myśleć o wielkich celach. Z przykrością muszę jednak stwierdzić, że nie wszyscy dojrzeli do sytuacji, w jakiej się obecnie znaleźliśmy - narzekał po meczu trener Baniak.

Zielonym pozostały jesienią jeszcze dwa mecze na swoim boisku: 7 listopada z ŁKS Łódź (godz. 13.45) i 11 listopada z Motorem Lublin (godz. 11).

Warta Poznań - Stal Stalowa Wola 0:0
Warta:
Radliński - Ngamayama, Bartkowiak, Przybyszewski, Ignasiński - T. Bekas, Wojciechowski (67. Loliga) - Magdziarz, Reiss, Iwanicki (75. Pawlak) - Klatt.
Stal: Wietecha - Szymiczek, Piszczek, Maciorowski, Lebioda - Czpak, Krawiec, Mihalewski (56. Michalczuk), Gilar (66. Drozd) - Salami (60. Myszka), Wasilewski.
Sędziował: Michał Zając (Sosnowiec).
Widzów: 1 000.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski