Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ubezwłasnowolnią bezdomną mieszkającą w namiocie przy PST?

Błażej Dąbkowski
- Urzędnicy niech sami idą do ośrodka, może wtedy znajdą receptę na bezdomność - mówi pani Elżbieta
- Urzędnicy niech sami idą do ośrodka, może wtedy znajdą receptę na bezdomność - mówi pani Elżbieta Błażej Dąbkowski
Elżbieta Zielińska, pochodząca z Gdańska bezdomna mieszkająca przy PST, od blisko dwóch lat spędza sen z powiek poznańskim urzędnikom, pracownikom Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie i strażnikom miejskim. Jak się dowiedzieliśmy, od pół roku w magistracie organizowane są... specjalne posiedzenia sztabów kryzysowych poświęconych koczującej w namiocie kobiecie. Pierwsze miało miejsce latem, drugie w poniedziałek.

- Wzięli w nim udział przedstawiciele MOPR, ZTM, ZDM Wydziału Organizacyjnego oraz Wydziału Gospodarki Nieruchomościami - potwierdza Jędrzej Solarski, dyrektor WO w Urzędzie Miasta. - Chcemy tę kwestię załatwić w ten sposób, by pomóc kobiecie. Z drugiej strony nie możemy dopuszczać do sytuacji, w której ktoś mieszka sobie w namiocie na miejskim gruncie. Prezydent chciał, byśmy zajęli się tą sprawą - dodaje. Pomimo dwóch debat urządzonych w magistracie. Solarski przyznaje, iż żadnych konkretnych ustaleń nie poczyniono.

Czytaj też: Bezdomna koczująca przy PST spędza tam już drugie święta [ZDJĘCIA]

Mimo wszystko Elżbieta Zielińska jeszcze w tym roku może zostać zmuszona do opuszczenia swojego namiotu. Jesienią MOPR wystąpił bowiem do sądu o umieszczenie bezdomnej w domu opieki społecznej bez jej zgody. - Sprawa jest w toku, ale udało się nam zgromadzić informacje i dokumenty, które powinny wystarczyć, by kobieta w końcu pozostawiła koczowisko - informuje Lidia Leońska, rzecznik MOPR. Co to za dokumenty? Leońska nie chce zdradzić, tłumacząc się ustawą o ochronie danych osobowych.

- Wiem, czego się będą chwytać urzędnicy. Wyciągną papiery, że byłam w szpitalu psychiatrycznym - mówi Elżbieta Zielińska. - Tak, byłam, i co z tego? Wysłano mnie tam, żebym dostała rentę. Potem grano tą samą kartą, gdy eksmitowano mnie z mieszkania w Gdańsku - dodaje. Bezdomna zaznacza, iż nikt jej nie usunie z trawnika przy PST. - Niech sobie sami idą do ośrodka, może wtedy w końcu znajdą receptę na problem bezdomności. Byłam już w takim miejscu i nabawiłam się jedynie wszawicy - irytuje się kobieta. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że przebywając już w Poznaniu, dwukrotnie była badana przez psychiatrów, którzy nie stwierdzili u niej żadnych zaburzeń.

Lidia Leońska przyznaje, że temat Elżbiety Zielińskiej nie schodzi z ust pracowników MOPR-u od połowy 2013 r. - Robiliśmy już wszystko, by przekonać ją do przyjęcia pomocy. Chcieliśmy wyrobić jej dowód osobisty, dać dach nad głową, a nasi pracownicy, którzy udawali się na Piątkowo, zawsze do niej zaglądali. My po prostu nie chcemy, by zamarzła lub ktoś ją pobił - przekonuje. Przemysław Piwecki ze straży miejskiej przestrzega jednak przed siłowymi rozwiązaniami. - Z jednej strony od wielu lat mamy taką politykę, by unikać pomocy materialnej dla osób mieszkających w koczowiskach, bo takie postępowanie wzmacnia problem. Z drugiej zaś zabranie kogoś na siłę do ośrodka nikomu i niczemu się nie przysłuży - komentuje minicypalny.

- Jeśli mnie ubezwłasnowolnią, to skażą mnie na śmierć - denerwuje się bezdomna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski