Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ubrania z wełny i brak dań w słoiczkach, czyli bycie mamą po norwesku i kuwejcku

Maria Wieczorek, młoda mama
Niemiecki smoczek z kauczuku wyparza się zaledwie raz w tygodniu - nawet jeśli spadnie na ziemię
Niemiecki smoczek z kauczuku wyparza się zaledwie raz w tygodniu - nawet jeśli spadnie na ziemię Fot. M. Wieczorek
Gdyby któremuś ze znajomych rodziców poradzono, by ubrał swoje nowo narodzone dziecko w wełniane ubranie, pewnie popukałby się w głowę. Norwegowie jednak uważają, że to najlepsze, co może nosić ich maluszek. Z kolei w Kuwejcie nie ma dla dzieci gotowych dań w słoiczkach. Ostatnio Zuzka spotkała się ze swoim kolegą z Oslo i koleżanką z Kuwejtu. A ja przy okazji podpytałam ich mamy, jak to jest mieć i wychowywać dzieci daleko od Polski.

Dzieci są wszędzie takie same. Tak samo chcą się bawić, tak samo jedzą (przynajmniej na początku) i tak samo chorują. Inne są tylko sposoby ich wychowania i gadżety dostępne w różnych krajach. To, co nam wydaje się niemożliwe, dla innych jest codziennością. A mimo globalnej wioski i braku granic wiele ciekawych i wartych rozpropagowania rzeczy pozostaje wyłącznie w krajach, z których pochodzą.

Polakom wełna kojarzy się przede wszystkim ze starymi drapiącymi swetrami. Tak było, gdy w sklepach świeciły puste półki a zdobycie mebli czy telewizora graniczyło z cudem. Ale jako że mamy XXI wiek, to i materiały, z których produkuje się ubrania, uległy zmianie.

W Norwegii dzieci noszą wełniane body, ale z tkaniny przyjemnej w dotyku. To najlepsze, w co można ubrać dziecko – nie tylko jest przewiewne i naturalne, ale do tego świetnie chroni przed panującą na zewnątrz temperaturą (i nie mam tu na myśli wyłącznie srogich skandynawskich zim).

Z Norwegii warto jeszcze skopiować ubranka przeciwdeszczowe – zupełnie inne niż te gumowane, dostępne w Polsce. Z oddychającego i miękkiego materiału – tak, by dzieci mogły spędzić w nich na dworze dwie godziny nawet podczas ulewy – w norweskich przedszkolach bowiem wychodzi się na dwór codziennie, niezależnie od pogody za oknem. Jedynym przeciwwskazaniem jest temperatura PONIŻEJ 10 stopni Celsjusza. Poza tym świetne są niektóre rozwiązania prawne – urlop macierzyński 9-miesięczny płatny w 100% i potem 3-miesięczny tacierzyński (też tak samo płatny).

Jeśli do tego dodamy pieluszki tańsze niż w Polsce (nie trzeba dodawać, że przy zarobkach kilkukrotnie wyższych), bo refundowane przez państwo i otrzymywanie pieniędzy za niechodzenie dziecka do przedszkola, to nic dziwnego, że w Norwegii opłaca się mieć dzieci (czasem bardziej niż pracować).

Wydawałoby się, że podobnie jest w Kuwejcie. Nic bardziej mylnego – tam urlop macierzyński trwa zaledwie 70 dni. Co prawda można go przedłużyć o 4 miesiące – ale tylko w teorii, bo na to na ogół nie godzi się żaden pracodawca. Jeśli się uda przedłużyć go o dwa miesiące, to już jest sukces.

Rodzice mogą zapomnieć też o kupowaniu gotowych dań w słoiczkach – taki „wynalazek” po prostu nie istnieje. Wiadomo, że gotowanie w domu zdrowsze, ale nie zawsze jest przecież możliwe... Wykonywanie za dzieci wszystkich czynności przez służbę sprawia, że w szkołach nauczyciele nie mają łatwego zadania.

Z pewnością do Polski warto by przenieść z Kuwejtu place zabaw – takie kosmiczne, rodem z XXII wieku. Cóż... nie od dziś wiadomo, że co kraj, to obyczaj.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski