W środę od samego rana cała - licząca 2 tys. mieszkańców - wieś żegnała Vasyla. Rodzina mężczyzny zaledwie w ciągu dwóch dni zebrała pieniądze na sprowadzenie zwłok do domu i już w poniedziałek trumna z ciałem mężczyzny przekroczyła granicę. Starania rodziny wspierała też ambasada Ukrainy w Polsce.
Bliscy mówią, że kontakt z Vasylem urwał się 8 czerwca. Rodzina była bardzo zaniepokojona, gdy nie zadzwonił na urodziny swojej córki. - Czekaliśmy na telefon od niego 13 czerwca, na urodziny córki. Nie zadzwonił. Następnego dnia też nie udało nam się z nim skontaktować. A przecież 14 czerwca miał urodziny. Jak okazuje się, tego dnia już nie żył - mówiła w programie informacyjnym TSN w ukraińskiej telewizji 1+1 Natalia, żona zmarłego.
Na Ukrainie na powrót Vasyla czekała żona, syn i dwie córki. Swoimi wyjazdami do pracy do Polski utrzymywał całą rodzinę. Witold Horowski, konsul honorowy Ukrainy w Poznaniu i prezes Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego Polska Ukraina uruchomił zbiórkę pieniędzy dla rodziny zmarłego.
- Bliscy Vasyla nie prosili pomoc. Są pogrążeni w rozpaczy. Dlatego, nie zdecydowaliśmy się na natychmiastowe uruchomienie zbiórki. Wiemy, że to ubodzy ludzie, dla których śmierć bliskiego wkrótce będzie miało też wymiar materialnej katastrofy - napisał w mediach społecznościowych Witold Horowski.
- Piszą do nas w tej sprawie ci, którzy mają potrzebę wsparcia materialnego rodziny zmarłego. Mam też świadomość, że to właściwy moment na stworzenie takiej możliwości. Podjąłem więc decyzję, aby uruchomić zbiórkę .
Każdy kto chce pomóc rodzinie Vasyla, może to zrobić przez Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne Polska Ukraina lub wpłacić pieniądze bezpośrednio na numer konta 37 1090 1854 0000 0001 1451 2044 z dopiskiem „Dla dzieci Wasyla”.
O tym, że mężczyzna zmarł, jego rodzina dowiedziała się przez przypadek: sąsiad na Facebooku zobaczył opublikowane zdjęcie martwego Ukraińca leżącego w lesie. Było podpisane: „Pod Poznaniem znaleziono mężczyznę, może to być Ukrainiec, szukamy jego krewnych”.
- Vasyl skarżył się na trudne warunki pracy, ale musiał zarabiać. Nie dostał ostatniej wypłaty, dlatego nie mógł wrócić do domu. Ten jego ostatni wyjazd, to tak, jakby pojechał nie do pracy, a po swoją śmierć - mówi żona zmarłego.
Dla rodziny mężczyzna zginął w tajemniczych okolicznościach. Poznańska prokuratura nadal czeka na wyniki sekcji zwłok Ukraińca. Jeszcze nie wiadomo, w którym momencie doszło do jego śmierci.
O sprawie czytaj też
Przypomnijmy, 36-letni Vasyl Chornei pracował "na czarno" w zakładzie produkującym trumny w Nowym Tomyślu. 13 czerwca, w czasie pracy nagle zasłabł i stracił przytomność. Kiedy inni pracownicy zawiadomili właścicielkę firmy, ta zabroniła wzywać karetkę pogotowia i nakazała wszystkim iść do domu. Potem okazało się, że nieprzytomny mężczyzna zniknął z terenu zakładu. Nie pojawił się także w domu, w którym mieszkał z innymi pracownikami. Po kilku dniach znaleziono go martwego w lesie.
Strefa Biznesu: Takie plany mają pracodawcy. Co czeka rynek pracy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?