Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ukrainki pracujące w Poznaniu przez trzy miesiące miały nie otrzymywać pensji. Właściciel pierogarni zaprzecza i podaje kwoty wypłat

Weronika Błaszczyk
Weronika Błaszczyk
Trzy Ukrainki pracowały w jeżyckiej pierogarni. Według wyjaśnień jednej z nich nie otrzymywały pensji przez trzy miesiące – właściciel jednak zaprzecza i twierdzi, że kobiety z opóźnieniem dostawały pieniądze. Na zdjęciu Viktoria Porada.
Trzy Ukrainki pracowały w jeżyckiej pierogarni. Według wyjaśnień jednej z nich nie otrzymywały pensji przez trzy miesiące – właściciel jednak zaprzecza i twierdzi, że kobiety z opóźnieniem dostawały pieniądze. Na zdjęciu Viktoria Porada. Weronika Błaszczyk
Trzy Ukrainki pracowały pierogarni na poznańskich Jeżycach. Według wyjaśnień jednej z nich nie otrzymywały pensji przez trzy miesiące. Właściciel jednak zaprzecza i twierdzi, że kobiety - z opóźnieniem - ale dostawały pieniądze.

Viktoria Porada wraz z dwiema koleżankami z Ukrainy były pracowniczkami jeżyckiej pierogarni. Pomimo swojej pracy od grudnia 2021 roku nie dostawały pełnego wynagrodzenia. Mogły liczyć jedynie na obietnice i drobne sumy. Sytuacja miała się nie zmienić także po wybuchu wojny.

Co więcej, na znak solidarności z rodakami wywiesiły ukraińską flagę w lokalu. Według relacji Viktorii, właściciele w niegrzeczny sposób kazali im ją natychmiast usunąć ze względu na apolityczność pierogarni.

Adam Jezierny, jeden z właścicieli, zdecydował się zabrać głos w tej sprawie.

- Pensje były wypłacane z pewnym opóźnieniem, ale nie jest prawdą, że nie były wypłacane wcale i panie pracujące w firmie nie otrzymywały żadnych pieniędzy, mamy na to dowody, które możemy przedstawić, ale nie do publicznej wiadomości ze względu na istniejące przepisy RODO

– informuje.

Według jego wyliczeń kobiety otrzymywały przez trzy miesiące różne kwoty, wahające się od 400 do nawet 5 tysięcy złotych.

- Te kwoty się nie zgadzają, chciałabym widzieć swój podpis pod nimi

- komentuje Viktoria.

Jezierny zaprzecza też, by pracownice zostały zwolnione.

- Zostały tylko poproszone o zakończenie pracy w tym konkretnym dniu tj. 01.03.2022. Nie padły słowa: jesteście zwolnione, pani Julia o godz. 12:00 opuściła samodzielnie lokal, nie powiadamiając nas o opuszczeniu pracy, co uznajemy za porzucenie pracy, dowiedzieliśmy się o tym telefonicznie od pani Viktorii.

Porada z kolei podkreśla, że tego dnia otrzymała wiadomość, w której poinformowano ją o tym, że "tu jest Polska i polskie prawo", a także o zakazie wejścia do lokalu i konieczności odebrania prywatnych rzeczy w obecności policji.

Jezierny odnosi się też do spotkania z prawniczką i pracowniczkami, m.in. wskazuje na nieotrzymanie pisemnego wezwania do zapłaty. Porada twierdzi, że te dokumenty zostały wysłane pocztą i widocznie nie były po prostu odebrane.

- Działania pani Viktorii, które podjęła na nieformalnej grupie jeżyckiej publikowane na łamach Facebooka, doprowadziły do wylania się na firmę i nas osobiście fali ogromnego hejtu, co niestety wiąże się z możliwym zamknięciem firmy, co również doprowadzi do jej niewypłacalności względem byłych już pracownic

– dodaje Jezierny.

Kobieta zaznacza zaś, że po przeczytaniu tego oświadczenia, straciła nadzieję na odzyskanie swoich pieniędzy.

- Nie wiem, jak można założyć firmę, nająć pracowników, kazać im pracować, a potem nie wypłacić pieniędzy

- komentuje.

Lwów

Ukraina jest piękna. Lwów i Kamieniec Podolski zachwycały tu...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski