Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Umarł w szpitalu HCP. Gdyby go zbadali, to miałby szanse na życie

Marta Żbikowska
Grzegorz Walczak zapowiada, że nie odpuści sprawy i będzie walczył o sprawiedliwość
Grzegorz Walczak zapowiada, że nie odpuści sprawy i będzie walczył o sprawiedliwość Marek Zakrzewski
Lekarze podejrzewali uraz kręgosłupa. Sekcja zwłok wykazała tętniaka aorty brzusznej. - W szpitalu przez cały dzień nikt nie próbował ratować ojca - mówi jego syn.

Pan Marek Kwiatkowski mieszkał kilkaset metrów od Centrum Medycznego HCP. Kiedy 18 lipca rodzina wezwała do niego karetkę pogotowia ratunkowego, syn nawet ucieszył się, że właśnie do tego szpitala zabierają jego ojca. Ufał, że otrzyma tam profesjonalną pomoc.

Czytaj także:

Śmierć dziecka przez błędy lekarzy w czasie porodu

- Odrabiałem w tym szpitalu służbę wojskową, miałem o tej placówce naprawdę dobre zdanie, wiedziałem, że mają tam dobry sprzęt, nowoczesne technologie - wspomina syn, Grzegorz Walczak (noszący inne nazwisko). - Niestety, to, co się tam wydarzyło, kazało mi zmienić zdanie.

Załoga karetki pojawiła się w domu Marka Kwiatkowskiego około godz. 10. Pacjent skarżył się na straszliwy ból brzucha oraz ból w okolicy krzyżowo-lędźwiowej. Aby wezwać na pomoc kogoś z rodziny dosłownie wyczołgał się na korytarz.

- Ratownicy szybko zdiagnozowali dyskopatię, kazali mi ojca umyć - mówi G. Walczak. - Zdziwiłem się, że skoro podejrzewają uraz kręgosłupa to pozwalają na to, aby przemieszczać pacjenta, ale nie dyskutowałem. Chciałem, żeby cierpiący jak najszybciej otrzymał pomoc.

Szpitale będą proponować złotówkę odszkodowania za błędy lekarskie

O 11.40 karetka ruszyła do szpitala. Tam pacjent miał dostać środki przeciwbólowe.

- Nie zrobiono ojcu żadnych dodatkowych badań, nie zmierzono mu nawet ciśnienia, uznano, że boli go kręgosłup i koniec - denerwuje się Grzegorz Walczak. - Dopiero około godziny 21 zdecydowano się na usg jamy brzusznej, ale on już wtedy umierał. Był w takim stanie, że potrzebował reanimacji.

Marek Kwiatkowski zmarł tego samego dnia około godziny 22. Dopiero w dokumentach z sekcji zwłok rodzina przeczytała, że przyczyną śmierci było pęknięcie tętniaka aorty brzusznej.
- Przeraziłem się, że przez cały dzień ojciec umierał, a lekarze nawet nie wiedzieli, co mu jest - mówi Grzegorz Walczak. - Leczyli go na kręgosłup, podczas gdy wystarczyło zmierzyć mu ciśnienie, aby diagnostyka poszła w zupełnie innym kierunku. Żaden z lekarzy nie podjął jednak wysiłku, aby spróbować postawić właściwą diagnozę.

Szpital na Polnej: Pacjentka żąda 100 tys. zł. odszkodowania za "zdarzenie medyczne"

Pan Grzegorz ma pretensje do szpitala nie o to, że jego ojciec nie żyje, ale o to, że nikt nie próbował go ratować.

- Co innego, gdyby ojciec zmarł na stole operacyjnym. Ja wiem, że tętniak aorty brzusznej to wyjątkowo śmiertelna choroba i zdaję sobie sprawę, że może nie udałoby się ojca uratować - mówi Grzegorz Walczak. - W tym szpitalu, przez cały dzień, nikt nie próbował tego zrobić.

Rodzina Marka Kwiatkowskiego złożyła zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez lekarzy . - Skontaktowaliśmy się także z firmą, która specjalizuje się w dochodzeniu odszkodowań - mówi Grzegorz Walczak.

- Nie chodzi nam o pieniądze, bo one nie zwrócą życia wspaniałemu człowiekowi, jakim był mój ojciec. Chodzi nam o znalezienie jakiejś sprawiedliwości, o to, aby ci, którzy byli winni cierpienia mojego ojca ponieśli jakąkolwiek karę.

Zawiadomienie zostało złożone w Prokuraturze Rejonowej Poznań-Wilda. Na razie prokurator nie zdecydował, czy wszczynać postępowanie w tej sprawie. Decyzji o dalszym postępowaniu nie podjęła jeszcze firma specjalizująca się w odzyskiwaniu odszkodowań.

- Musimy przeanalizować dokumenty z sekcji zwłok, wypis ze szpitala, historię leczenia - tłumaczy Łukasz Hojan z Europejskiego Centrum Odszkodowań. - Dziś trudno mi cokolwiek powiedzieć.

W Centrum Medycznym HCP przez cały tydzień nie zastaliśmy nikogo, kto mógłby skomentować sprawę zmarłego pacjenta.

Groźny tętniak aorty brzusznej
W przypadku pęknięcia tętniaka chorego może uratować jedynie natychmiastowa operacja.
Do rozpoznania tętniaka aorty brzusznej wystarczy badanie lekarskie. Zwykle tętniak wyczuwalny jest przez powłoki brzucha tętniący guz.
Jednak do dokładnej oceny konieczne jest badanie obrazowe - USG lub angiografia, tomografia komputerowa.
Objawami, które zazwyczaj świadczą, iż doszło do pęknięcia tętniaka aorty brzusznej są: silny ból brzucha, ból klatki piersiowej, wstrząs, niedokrwienie kończyny, zatrzymanie moczu, utrata przytomności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski