Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Unia Leszno: Przegrali z Unibaksem, ale są w finale

Tomasz Sikorski
Unia przegrała wprawdzie rewanżowy mecz półfinałowy w Toruniu, ale to ona awansowała do finału Drużynowych Mistrzostw Polski. Nie wiadomo jednak, gdzie i czy w ogóle go pojedzie, bo w sobotę władze Speedway Ekstraligi ukarały Unię za nieprzepisowe przygotowanie toru przed pierwszym spotkaniem półfinałowym.

I to ukarały bardzo surowo, bo zamknęły stadion im. A. Smoczyka na miesiąc! Unia będzie musiała również zapłacić 75 tysięcy złotych oraz dwa razy po 3 tysiące za inne wykroczenia - przebywanie osób nieuprawnionych w parku maszyn oraz rzucanie przez kibiców butelek na tor.

CZYTAJ TEŻ:
Stadion Unii Leszno zamknięty na miesiąc!
Hampel i Pawliccy najlepsi w Pile
Kim są podprowadzające Unii Leszno

- Odnosząc się do orzeczonych kar za opisane wyżej wykroczenia dyscyplinarne, a w szczególności kary i środka dyscyplinarnego związanego z błędem w sztuce przygotowania toru do zawodów, stwierdzić należy, iż orzeczona kara pieniężna w najwyższym wymiarze podyktowana była faktem, iż jest to już szósta kara Obwinionego związana z nieregulaminowym przygotowaniem toru w ostatnich trzech latach. Obwinionego należy uznać za sui generis recydywistę w tym zakresie. Poprzednie kary łagodniejszego rodzaju nie przyniosły żadnego rezultatu - napisano w uzasadnieniu.

Takie orzeczenie - co zrozumiałe - nie przypadło do gustu działaczom Unii. - Decyzja nie jest prawomocna i co oczywiste będziemy się od tej niej odwoływać. Chcemy odzyskać licencję. Na posiedzeniu zarządu ustaliliśmy również, że jeżeli nie będziemy mogli startować w Lesznie w meczu finałowym, to wówczas wycofamy drużynę z rozgrywek - zapowiedział dyrektor zarządzający Unii, Ireneusz Igielski.

W podobnym tonie wypowiadał się prezes Unii, Józef Dworakowski. - Nie ma takiej możliwości, żebyśmy jechali finał na obcym torze. To byłoby nie w porządku do naszych kibiców. Decyzja Speedway Ekstraligi jest bardzo krzywdząca - powiedział szef leszczyńskiego klubu.

Działacze Unii w niedzielę rano rozważali nawet zrezygnowanie z wyjazdu do Torunia, ale na szczęście ostatecznie postanowili przystąpić do drugiego meczu półfinałowego.

- Nie chcę komentować tej sytuacji - powiedział przed telewizyjnymi kamerami trener Roman Jankowski. Szkoleniowiec Byków mimo 17-punktowej (53:36) przewagi z pierwszej konfrontacji bardzo ostrożnie wypowiadał się o szansach swojego zespołu. - Unibax na własnym torze jest bardzo groźny, więc spodziewamy się trudnego meczu - dodał.

Emocje przed pierwszym biegiem starał się również tonować menedżer Aniołów. - Chciałem przeprosić zawodników Unii za zdanie, które powiedziałem zaraz po meczu w Lesznie. W żadnym wypadku nie życzę im kontuzji. Rozmawiałem z nimi i wyjaśniliśmy sobie tę sytuację - stwierdził w rozmowie z dziennikarką TVP Sport, Sławomir Kryjom.

No, a później rozpoczęły się już emocje czysto sportowe. A było ich naprawdę sporo. Pierwszy bieg młodzieżowy zakończył się jeszcze podziałem punktow, ale dwa następne wyścigi były już popisem żużlowców z Torunia, którzy w mgnieniu oka zniwelowali straty z pierwszego spotkania półfinałowego do dziewięciu oczek.

Co więcej, w drugim biegu plecy gospodarzy musiał oglądać Jarosław Hampel, co na pewno było sporą niespodzianką. Niespodzianką i to jeszcze większą było pojawienie się w składzie Unibaksu Adriana Miedzińskiego, który w poniedziałek przeszedł operację kontuzjowanego obojczyka.

W leszczyńskiej Unii sygnał do ataku dał w czwartym biegu Janusz Kołodziej, pokonując Ryana Sullivana. Ten sam zawodnik kapitalnie pojechał również w 7 wyścigu, kiedy to jego wyższość musiał uznać Chris Holder. W tym wyścigu z bardzo dobrej strony zaprezentował się również jeżdżący na sprzęcie Juricy Pavlica, Tobiasz Musielak. Junior Byków dowiózł do mety jeden punkt, dzięki czemu strata Unii zmalała do sześciu oczek.

Chwilę później trener Jankowski postanowił po raz pierwszy w tym meczu skorzystać z rezerwy taktycznej i w miejsce Adama Skórnickiego posłał do boju Troya Batchelora. I jak się okazało był to strzał w dziesiątkę, bo Australijczyk w parze z Hampelem pokonali Sullivana i Kamila Pulczyńskiego.

To było pierwsze podwójne zwycięstwo Unii w tym spotkaniu, które w dużej mierze rozstrzygnęło sprawę awansu do finału.
- Mam nadzieję, że to był przełomowy bieg w tym meczu. Staramy się cały czas trzymać kontakt z rywalami, choć początek spotkania nie był dla nas udany. Teraz jedziemy już jednak zdecydowanie lepiej - ocenił Hampel.

Odpowiedź gospodarzy była jednak natychmiastowa i Unibax ponownie zwiększył prowadzenie do sześciu punktów. Sporo działo się również w następnej gonitwie, w której Miedziński z Holtą za wszelką cenę próbowali minąć kapitalnie dysponowanego tego dnia Kołodzieja. Ten jednak do samej mety odpierał taki rywali.

- Trudno jest nam odrabiać straty, ponieważ Unia może korzystać z rezerw taktycznych i kontrolować sytuację. To ich poważna broń. Tak naprawdę sprawę zawaliliśmy w pierwszym meczu w Lesznie. To tam straciliśmy za dużo punktów - powiedział jakby pogodzony z losem Holder.

Innego zdania był Sullivan, który w następnym wyścigu nie tylko wyprzedził jadącego z rezerwy Kołodzieja, ale zrobił to na tyle skutecznie, że z jego akcji skorzystał jeszcze Michael Jepsen Jensen. W efekcie Unibax wyszedł na prowadzenie 37:27 i miał Unię na wyciągnięcie ręki. To było jednak wszystko na co tego dnia stać było gospodarzy, bo za moment Musielak z Hampelem pozbawili rywali złudzeń.

- Awans do finału w sezonie, w którym prześladowały nas kontuzje jest naprawdę czymś niesamowitym. Ten półfinał nie był jednak łatwy, bo rywale pojechali z zębem. Co dalej? Trudno powiedzieć, bo nawet nie wiemy z kim nam przyjdzie rywalizować. Jesteśmy jednak teraz na fali i postaramy się powalczyć o kolejny tytuł - zapowiedział Hampel.

Sport - Protokół
Unibax Toruń - Unia Leszno 49:41
Unibax: Holder 10+1 (2,2,3,3,0), Jensen 9+1 (3,0,2,3,1), Miedziński 10+2 (2,3,2,1,2), Holta 6+1 (3,1,1,1), Sullivan 11+1 (2,3,1,2,3), K. Pulczyński 2 (2,0,0), Pietrykowski 1+1 (1,0,0).
Unia: Hampel 13+2 (1,3,2,2,2,3), Skórnicki 0 (0,0), Batchelor 5 (0,2,3,0,0,0), Baliński 3+1 (1,1,1), Kołodziej 12+1 (3,3,3,1,0,2), T. Musielak 8 (3,1,0,3,1), Adamczewski 1 (0,1).

Wyścig po wyścigu
1. Musielak, Pulczyński, Pietrykowski, Adamczewski 3:3
2. Jensen, Holder, Hampel, Skórnicki 5:1 (8:4)
3. Holta, Miedziński, Baliński, Batchelor 5:1 (13:5)
4. Kołodziej, Sullivan, Adamczewski, Pietrykowski 2:4 (15:9)
5. Miedziński, Hampel, Holta, Baliński 4:2 (19:11)
6. Sullivan, Batchelor, Baliński, Pietrykowski 3:3 (22:14)
7. Kołodziej, Holder, Musielak, Jensen 2:4 (24:18)
8. Batchelor, Hampel, Sullivan, Pulczyński 1:5 (25:23)
9. Holder, Jensen, Baliński, Batchelor 5:1 (30:24)
10. Kołodziej, Miedziński, Holta, Musielak 3:3 (33:27)
11. Jensen, Sullivan, Kołodziej, Batchelor 5:1 (38:28)
12. Musielak, Hampel, Miedziński, Pulczyński 1:5 (39:33)
13. Holder, Hampel, Holta, Kołodziej 4:2 (43:35)
14. Sullivan, Miedziński, Musielak, Batchelor 5:1 (48:36)
15. Hampel, Kołodziej, Jensen, Holder 1:5 (49:41)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski