Aż osiem zmian dokonał w wyjściowej jedenastce trener Maciej Skorża w porównaniu z ligowym meczem z Wisłą Płock. - Planowaliśmy to od dawna, chcemy, by piłkarze, który zaliczyli mniej minut w ekstraklasie byli w rytmie meczowym - mówił przed pierwszym gwizdkiem arbitra szkoleniowiec Kolejorza. Dla kilku lechitów, była to też doskonała okazja, by pokazać trenerowi, że należy im się miejsce w podstawowym składzie.
Wielką ochotę do gry przejawiał od początku Dani Ramirez. Widać było, że Hiszpan technicznie przerasta o dwie klasy rywali i chce pokazać kibicom III-ligowca ile trzeba umieć, by grać w ekstraklasie.
Aktywni byli też występujący na lewej stronie Michał Skóraś i Barry Douglas. Kolejorz wszystkie groźne ataki przed przerwą przeprowadził właśnie lewą flanką. Na prawej stronie, takiej przewagi Kolejorz nie miał. Bezbarwny był Alan Czerwiński, a Roko Baturina zwrócił na siebie uwagę tylko wtedy, kiedy wziął potężny zamach i... nie trafił w piłkę, będąc 11 metrów przed bramką.
Lech Poznań szybko wyszedł na prowadzenie i zaczął kontrolować to spotkanie.
W 9 min. po krótko rozegranym rzucie wolnym Michał Skóraś w polu karnym odegrał piętą na lewą stronę do Daniego Ramireza, a ten z ostrego kąta huknął pod poprzeczkę i bramkarz Unii musiał wyjąć piłkę z siatki. Chwilę później Hiszpan wypracował świetną sytuację Arturowi Sobiechowi. Napastnik Lecha jednak nieczysto trafił w piłkę.
Lechici zamknęli jak w hokejowym zamku rywali i w 21 minucie podwyższyli prowadzenie. Dani Ramirez podawał z lewego skrzydła w kierunku Artura Sobiecha, ale naciskany przez niego Bartosz Broniarek, pomylił się i zamiast wybić piłkę na róg wpakował ją do własnej bramki.
Czytaj też: Nika Kwekweskiri sam zaproponował dla siebie karę
Wydawało się, że kolejne gole będą tylko kwestią czasu, bo piłkarze Unii kompletnie nie mieli recepty na Ramireza. Hiszpan wystawiał jak na tacy futbolówkę kolegom, ale oni nie potrafili odpowiednio przyłożyć do niej nogi. Dwukrotnie dobre okazje zmarnował Sobiech, nieskuteczny był Baturina. Gospodarze przetrwali napór Lecha i coraz śmielej zaczęli się odgryzać. Po rzucie rożnym piłka trafiła do Makucha, który uderzył z woleja w kierunku dalszego rogu, lecz nie trafił w światło bramki. Drugi strzał tego zawodnika był już celny, ale nie mógł zaskoczyć Mrozka.
Pierwszą część zakończyło mocne uderzenie Ramireza, które trafiło w głowę obrońcy Unii.
Po zmianie stron Kolejorz wyraźnie zdjął but z pedału gazu. Mecz ożywiło wejście Amarala, ale tym razem Portugalczyk był nieskuteczny. W 65 minucie Amaral z 5 metrów trafił tylko w poprzeczkę. Piłka odbiła się od linii bramkowej i wyszła w pole. To powinien być gol.
Potem bardzo dobre dwie interwencje zanotował bramkarz Unii Mateusz Wlazłowski. Najpierw obronił strzał z bliska Thomasa Rogne, a potem płaskie uderzenie Amarala. Dwubramkowe prowadzenie zaczęło wyraźnie satysfakcjonować lechitów, którzy wykonali swój plan i zameldowali się w 1/8 finału. Zwycięzców się nie sądzi, ale zwłaszcza w drugiej części spodziewaliśmy się po nich więcej.
20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?