Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uprzejmy jak milicjant pół wieku temu [ZDJĘCIA]

Mariusz Kurzajczyk
Milicjant powinien być czysty, schludny i ogolony. Uśmiechać się do panienek a staruszki przeprowadzać przez jezdnię. W pracy musi słuchać przełożonych, zaś na statkach i w samolotach wykonywać polecenia kapitana i stewardessę. Po pracy powinien szybko i cicho wracać do domu.

Tego typu dobre rady znalazły się w wydanym w 1964 roku na zlecenie Oddziału Szkolenia Komendy Głównej Milicji Obywatelskiej podręczniku „Uprzejmy milicjant”. Autorami swego rodzaju milicyjnego savoir-vivre'u byli Irena Gumowska (tak, tak) i Jan Kapica. Po 50 latach trudno jest stwierdzić na ile zawarte w tej książeczce porady poprawiły kindersztubę ludzi w mundurach. Ważne, że obecnie tego typu ponumerowane i utajnione (!) wydawnictwa nie są już potrzebne, a z tych sprzed pół wieku śmiejemy się jak ze starych dowcipów o milicjantach.

Rewolucyjne wychowanie

Już w przedmowie vademecum autorzy zastrzegli, że z przedwojennymi zasadami dobrego wychowania nie będzie ono miało nic wspólnego. Bezpośredniość i prostota obejścia zakorzeniły się w naszym życiu (...). Trzeba dopiero uzmysłowić sobie przedwojenne stosunki, zwyczaje i obyczaje, aby mieć skalę porównawczą, aby móc ocenić wpływ rewolucji socjalistycznej w dziedzinie życia politycznego, gospodarczego i społecznego na stosunki kulturalne między lud«mi - czytamy we wstępie do opracowania. Niestety, jak wynika z porad zawartych na kartach książki, socjalistyczne wychowanie niekoniecznie miało zbawienny wpływ na kulturę także tę najbardziej osobistą.
Milicyjna kindersztuba zaczyna się od najważniejszych spraw, czyli umundurowania. Okazuje się, że nie tylko trzeba wiedzieć co i jak założyć, ale także kiedy. Milicjanci ankietowani w sprawie najczęstszych uchybień w ubiorze wspominają m.in. noszenie czapek uszanek w... dni ciepłe. Autorzy dają więc ludziom w mundurach dobrą radę: Wpływu na pogodę nie mamy, ale za to możemy słuchać komunikatów radiowych radiowych PIHM-u. One wprawdzie często zawodzą, ale bywa także, że się sprawdzają. Szczerość godna pochwały. W temacie munduru i tego co pod nim się znajduje dowiadujemy się, że nie należy wystawiać na widok publiczny długich kaleson, co nie wygląda interesująco w szczególności dla kobiet, które są wrażliwe na tym punkcie. Milicjant może sprawdzić w lustrze czy wygląda schludnie i czysto, ale powinien to robić dyskretnie i szybko, żeby nie stwarzać pozoru mizdrzenia się.

Podstawową ozdobą munduru i to nie tylko milicyjnego są ordery. Niestety, jak celnie wskazują autorzy podręcznika, charakter służby wymaga by zdejmować odznaczenia w kilka godzin od ich założenia, bo trudno z dyndającymi na piersi medalami kontrolować stan pojazdów technicznych, szamotać się z chuliganami, pijakami i innymi osobami zakłócającymi spokój i porządek publiczny.

Nawet najbardziej elegancki i schludny ubiór nie wygląda dobrze na brudnym ciele. Stąd ważne zalecenie milicyjnego savoir-vivre'u, iż myć się należy codziennie. Właściciele łazienek winni się także kąpać dwa razy w tygodniu, a pozbawieni tych luksusów co najmniej raz na 10 dni skorzystać z łaźni. Mundurowi rzadko odwiedzają salony manicure, a o paznokcie dbają we własnym zakresie. Niestety, zdarza się, że podczas odprawy, narady czy odczytu nagle ktoś wyjmuje scyzoryk i zaczyna sobie wydłubywać brud spod paznokci - piszą z odrazą autorzy podręcznika i dodają, że kulturalny milicjant nigdy tak nie postępuje. Aby mieć dobre samopoczucie nie wystarczy się tylko umyć i odpowiednio ubrać. Stróże prawa muszą pamiętać o porannej i wieczornej gimnastyce, bo jak stwierdzili uczeni z całego świata na jedynym z ostatnich międzynarodowych zjazdów reumatologów w Moskwie, najskuteczniejszym środkiem zapobiegawczym przeciwko reumatyzmowi jest gimnastyka.

Po służbie na jednego

Ale przecież nie szata (mundur) zdobi człowieka. Najważniejsze to umieć ocenić rozmówcę, bo bywa i tak, że za czarującym, miłym, skorym do dowcipkowania usposobieniem, kryje się człowiek bez charakteru, chorągiewka na wietrze, może nawet tchórz, może zawistnik, lizus lub kacyk. Takiego trzeba rozpoznać i zdemaskować. Dla tego typu ludzi nie ma miejsca wśród funkcjonariuszy, którzy muszą być skromni, grzeczni, koleżeńscy, posiadać godność osobistą i autorytet. Ważne jest także, aby milicjant potrafił odróżnić prawdziwą skromność od fałszywej, która charakteryzuje jedynie ludzi zarozumiałych i pysznych. Nikt nie powinien kłamać, ale stróż prawa musi być szczególnie prawdomówny. Z drugiej strony milicjant nigdy nikomu nie może odpowiedzieć ,,nieprawda''. A nawet jeśli miałby rację, musi użyć grzeczniejszego określenia: kolega się myli, sprawa wygląda inaczej. Jeżeli ktoś łże w żywe oczy i złośliwie przekręca fakty, należy się pobłażliwie uśmiechnąć i ewentualnie stwierdzić: tak nie jest.

Na funkcjonariuszy czeka wiele niebezpieczeństw, wynikających z ich ciężkiej i odpowiedzialnej pracy: mogą złamać nogę, ulec wypadkowi samochodowemu. Tak więc zdenerwowanie najbliższych z powodu niepunktualnego powrotu milicjanta do domu jest w pełni uzasadnione. Źle postępują funkcjonariusze, którzy po służbie zostają z kolegami na partyjkę brydża, na pogawędkę lub idą na ,,jednego'' - dowiadujemy się z opracowania. Zgodnie z duchem tamtych czasów ,,Uprzejmy milicjant'' wskazuje na inne, bardziej konkretne zagrożenia. Każdy milicjant zobowiązany jest do zachowania tajemnicy służbowej i konspiracji pracy. Jesteśmy tylko lud«mi - przypominają starą prawdę Gumowska i Kapica i doradzają, żeby w razie zdradzenia tajemnicy zameldować o tym przełożonemu, który zapobiegnie skutkom błędu.

Osobną, ale równie ważną kwestię stanowi zachowanie się milicjantów podczas narad, zebrań itp. Nie chodzi przy tym li tylko o czyszczenie brudnych paznokci, ale sprawy znacznie większej wagi. Z książeczki dowiadujemy się, że nie należy nadawać do ucha sąsiadowi, który słucha ciekawego referatu. Nie można także ziewać i zamykać oczu. Szczególnie naganne jest np. 45-minutowe przemawianie, w sytuacji gdy nie ma się pojęcia o tym o czym się mówi. Po naradzie i porannej kawie przychodzi czas na pracę, podczas której milicjant bez przerwy spotyka się z obywatelami.

Funkcjonariusz a obywatel

O naszym stosunku i zamiarach wobec ludzi często świadczy wyraz twarzy. Stąd funkcjonariusze winni strzec się sztywności i ponuractwa. Czasem dowcip może rozradować napiętą atmosferę i stworzyć odpowiednie warunki do działania - czytamy w podręczniku milicyjnego savoir-vivre'u. Z drugiej strony milicjant musi zachować odpowiedni dystans i nie pozwalać ani sobie, ani zatrzymanemu na poufałość. Oprócz łapania bandytów i piratów drogowych obowiązkiem milicjanta jest pomaganie innym. Uprzejmi mundurowi często nie proszeni i nie pytani, odszukują zagubione dziecko, przeprowadzają przez jezdnię staruszki, ustępują miejsca w autobusie. Niestety, bywa że niemądre matki straszą swoje dzieci milicją. Grzeczność ma jednak swoje granice, szczególnie wobec bandziorów. Autorzy książki przestrzegają, że nie należy traktować wszystkich obywateli jako byłych lub przyszłych przestępców.

Funkcjonariusze, podobnie jak inni ludzie, podróżują. Stąd kilka niezwykle cennych uwag, które każdy może sobie wziąć do serca. W pociągach i autobusach nie należy śpiewać i śmiać się wrzaskliwie. Z kolei na statku lub w samolocie trzeba słuchać kapitana, bo on jest najwyższą władzą. Jeśli w powietrzu stewardessa częstuje nas cukierkiem trzeba go zjeść, bo połykana ślina zmniejsza przykre wrażenie związane ze zmianą ciśnienia. Natomiast za propozycję stewardessy w sprawie obiadu, trzeba podziękować i zjeść. W razie torsji można skorzystać z papierowej torebki...

W domu i zagrodzie

U siebie w domu milicjant jest cywilem, czyli takim samym człowiekiem jak inni - oznajmiają Gumowska i Kapica. Ponieważ funkcjonariusz musi świecić przekładem, powinien zachowywać się grzeczniej niż zwykły śmiertelnik. Po powrocie z wieczornej czy nocnej służby trzeba wejść do mieszkania bezszelestnie i cichutko się rozebrać.

W mieszkaniu milicjanta musi panować ład i porządek. Na ścianach można zawiesić reprodukcję wartościowego obrazu lub ludową tkaniną z cepelii. Meble powinny być małe i lekkie, tak jak nowoczesne mieszkania.

Dobrych rad (niczym od kapitana Dobra Rada z filmu ,,Miś'') jest w tej niewielkiej książeczce znacznie więcej i na opisanie wielu zabrakło miejsca. Najlepszą puentą do milicyjnego savoir-vivre'u niech będzie króciutki fragment, zamieszczonej tam notatki służbowej, który być może wbrew intencjom autora świadczy o tym, że milicjant potrafi zrozumieć potrzeby obywatela: Porucznik polecił mi zatrzymać obywatela X., który kazał się pocwałować w d..., co niniejszym uczyniłem''.

ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski