Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uroda za cenę zdrowia. Infekcje, martwica - oto konsekwencje nieudanych zabiegów medycyny estetycznej

Justyna Piasecka
Justyna Piasecka
madamelenamazur/pixabay.com
Powiększanie ust, botoks, nici liftingujące twarz, konturowanie żuchwy i brody - kobiety na potęgę korzystają z zabiegów upiększających. Zamiast do lekarza medycyny estetycznej, przeważnie udają się do kosmetyczek, które nie dość, że nie posiadają kompetencji, to jeszcze nie mają uprawnień do przeprowadzania takich zabiegów. W konsekwencji efekt „po” nie zawsze jest zgodny z oczekiwanym. Walor estetyczny schodzi jednak na dalszy plan, kiedy po źle przeprowadzonym zabiegu pojawiają się komplikacje zdrowotne. Leczenie powikłań może trwać nawet kilka miesięcy, a niektóre z nich są nieodwracalne.

Zabiegi z zakresu medycyny estetycznej cieszą się coraz większą popularnością. Jeszcze 15-20 lat temu były czymś wyjątkowym, bardzo elitarnym, kosztownym, a decyzje o skorzystaniu z nich podejmowano ostrożniej. Osoby, które wówczas poddawały się zabiegom można było podzielić na dwie grupy.

Czytaj też: Kosmetyczka to nie lekarz. Czy większość salonów urody wkrótce zniknie z rynku? O zapowiedzi zmian w polskim prawie

Celem pierwszej była likwidacja problemów, np. defektów skóry lub uszkodzeń po chorobie lub urazach. Drugą stanowiły osoby niemające takich wskazań, chcące wyglądać lepiej i nieco poprawić swoją urodę.

– W tej chwili myślę, że znacznie większą rolę ma właśnie ten drugi aspekt działalności medycyny estetycznej, i to szczególnie u osób, które często wcale tego nie wymagają. Żyjemy w czasach „vanity fair” i kultu iluzorycznego piękna. Zaczęliśmy dążyć do wyidealizowanych wizerunków tworzonych przez media społecznościowe. Kiedyś tego po prostu nie było. Rozsądek górował nad próżnością lub chęcią zmian

– uważa dr Waldemar Jankowiak, lekarz medycyny estetycznej.

Infuencerzy i osoby lub firmy, chcąc sprzedać kolejną metodę lub preparat, tworzą sztuczne zapotrzebowanie na zabiegi. Jak zauważa dr Jankowiak, bardzo modne zrobiło się teraz konturowanie żuchwy i brody u kobiet.

– Dokładnie pamiętam moment, kiedy jedna z firm, chcąc poszerzyć swoje portfolio produktów i znaleźć kolejne źródło dochodu, wprowadziła na rynek preparat mający służyć tylko i wyłącznie konturowaniu żuchwy. Nie różnił się on wiele od innych, dotychczas stosowanych, ale przekaz medialny zrobił swoje. Preparat został mocno wypromowany i zabieg konturowania żuchwy stał się modny

– wyjaśnia.

Lekarz, kosmetyczka, kosmetolog

Choć zabiegi medycyny estetycznej może wykonywać jedynie lekarz, to w kompetencje specjalistów weszły osoby do tego nieuprawnione - kosmetolodzy i kosmetyczki. Wyraźnie widać, jak na przestrzeni ostatnich lat, masowo zaczęły pojawiać się salony, w których osoby nie będące lekarzami oferują szeroki wachlarz zabiegów.

Jak zauważa dr Jankowiak, jeszcze wiele lat temu kosmetyczki miały wiele pracy, były dobrze przygotowane do zawodu, a branża cieszyła się szacunkiem.

– Po pojawieniu się komercyjnych studiów kosmetologicznych trzeba było absolwentkom coś obiecać, by chciały je kończyć. Tak pojawiły się pomysły z wykonywaniem zabiegów medycznych przez osoby niebędące lekarzami. Skutki tego są dziś dramatyczne. Zabiegi wstrzykiwania kwasu hialuronowego to zabiegi chirurgiczne wprowadzania do tkanki implantu. Zresztą na każdym takim legalnym preparacie jest napisane, że służy do wykonywania zabiegów przez przeszkolonego lekarza. To są wyroby medyczne odpowiedniej klasy. Niestety przedziwne produkty sprowadzane są poza kontrolą farmaceutyczną

– mówi dr Jankowiak i dodaje, że popularnego zabiegu z użyciem toksyny botulinowej również nie może wykonywać osoba nie będąca lekarzem.

Efekt „po”

Każdy zabieg medycyny estetycznej wiąże się z ryzykiem wystąpienia powikłań. Ryzyko to jest jednak o wiele większe, kiedy wykonuje go osoba nie mająca do tego kompetencji, ale również uprawnień. Nie każdy zabieg jest odpowiedni dla każdej osoby. Nie każdy zabieg jest także skuteczny, niektóre nie przynoszą efektów. Przykładem są liftingi nitkowe, które mają podnieść skórę na twarzy.

– Większość osób po zabiegach z nićmi w najlepszym wypadku nie widzi żadnego efektu. Czasami na początku, przez miesiąc czy dwa, wydaje się, że jest lepiej. Później pozostają tylko problemy

– zauważa dr Waldemar Jankowiak.

I dodaje: – Było wiele pomysłów. Na przykład nici nierozpuszczalne, poliamidowe, które po czasie, czasami latach, wychodziły przez skórę. Natomiast nici rozpuszczalne wcale nie rozpuszczają się jak kostka cukru wrzucona do kawy. Organizm z trudem je rozkłada. Tworzy się przy tym odczyn zapalny i co więcej, wokół takiej nici dochodzi do utraty kolagenu, a nie jego tworzenia. Często widać też zgrubienia w tkankach i na skórze. Jeśli do tego zabieg jest źle wykonany albo skóra jest zbyt cienka, to nici są widoczne. To jest coś dramatycznego, ale są chętni by tym zabiegom się poddać i inni, którzy je wykonują. Nie jest to widocznie specjalnie skomplikowane, skoro zabiegi te próbują wykonywać również kosmetyczki.

Najbardziej popularnym zabiegiem jest powiększanie ust kwasem hialuronowym. Mało kto jednak wie, że to bardzo trudny zabieg, wymagający dużej precyzji.

– Większość zabiegów, które się wykonuje, przy użyciu nawet niewielkiej ilości kwasu hialuronowego, daje jednak złe efekty z powodu niewłaściwych metod. Nie da się wymodelować precyzyjnie tkanki wprowadzając np. kaniulę. Nawet jeśli materiału użyje się niedużo, to efekt przypominający kluskę nie wywoła zachwytu otoczenia. Technicznie jest to bardzo trudna procedura i bywa, że dopiero po 2, 3 zabiegach, w odstępach wielu miesięcy, uzyskuje się pożądany efekt

– tłumaczy lekarz medycyny estetycznej.

Powikłania i leczenie

Lekarze alarmują, że zabiegi wykonywane przez osoby do tego nieuprawnione mogą mieć fatalne konsekwencje. Dr Waldemar Jankowiak podaje dwa najpoważniejsze rodzaje powikłań po źle przeprowadzonych zabiegach.

Jako pierwszy wskazuje infekcje objawiające się rozległymi stanami zapalnymi, opuchlizną, gorączką, ropniami. Najczęściej leczy się je chirurgicznie, wykonując drenaż oraz podając antybiotyki. Często zostają jednak blizny i zniekształcenia tkanek.

– Groźniejsze jest niedokrwienie tkanek. Podanie materiału wypełniającego w naczynie albo ucisk na naczynie w przypadku zbyt dużej ilości czy niewłaściwego podania, powoduje niedokrwienie. To zdarza się wcale nie tak rzadko. Najczęściej na czole między brwiami, nosie, ustach czy brodzie. Może nawet dojść do całkowitej martwicy tkanek

– mówi.

W takim przypadku najważniejsza jest diagnoza i natychmiastowe leczenie, jednak - jak wskazuje doktor - rozpoznanie tego wcale nie jest takie proste, bo na początku może wyglądać jak siniak.

– Pamiętam sytuację, kiedy kosmetyczka przez kilka dni uspokajała klientkę i kazała jej smarować niedokrwione miejsce maścią ze śluzu ślimaka, marnując cenny dla ratowania tkanek czas. Jakoś samo nie przeszło, doszło do martwicy. Pojawiają się pęcherzyki martwicze na skórze, czasem rany. Skóra się trwale zmienia lub pozostają blizny. Takim najbardziej przykrym przypadkiem, który widziałem była martwica niemal połowy nosa po podaniu kwasu hialuronowego w fałd nosowo-wargowy. Piękna, młoda kobieta została trwale oszpecona. Zabieg został źle wykonany, doszło do zatoru odgałęzień tętnicy twarzowej

– dodaje lekarz.

Kobiety z komplikacjami po zabiegach zgłaszają się często do lekarzy, którzy nie mają doświadczenia w leczeniu powikłań.

– Wielokrotnie zdarzało mi się, że trafiali do mnie z prośbą o pomoc zaniepokojeni lekarze z pacjentami. Coś się przydarzyło, jak to w medycynie, ale nie wiedzieli, jak pomóc pacjentce – wspomina dr Jankowiak. Powikłania zdarzają się również lekarzom, jednak posiadając doświadczenie i odpowiednią wiedzę, jak rozpoznać problem i pokierować leczeniem. – Zdecydowanie więcej błędów zdarza się osobom niebędącymi lekarzami, bez znajomości anatomii i fizjologii tkanek, których nie można poznać na kilkugodzinnych szkoleniach osób organizowanych przez osoby nieuprawnione do ich prowadzenia

– wskazuje.

Leczenie powikłań trwa zazwyczaj kilka miesięcy, a jego koszt może sięgnąć nawet kilku tysięcy złotych.

– Aby wyleczyć takie powikłania trzeba usunąć lub rozpuścić preparat, leczyć stany zapalne, podawać antybiotyki, preparaty steroidowe, leki poprawiające krążenie, a czasami konieczna jest terapia hiperbaryczna. To trudne procedury i ich skuteczności nie można do końca zagwarantować

– tłumaczy doktor.

W Polsce nie ma śmiertelnych ofiar nieudanych zabiegów medycyny estetycznej, ale poważnych powikłań, które powodują nieodwracalne skutki jest wiele.

– Mamy w Polsce pierwszy przypadek ślepoty po wypełnianiu zmarszczek na czole kwasem hialuronowym przez kosmetyczkę. Aż trudno w to uwierzyć. Dotychczas były to przypadki zagraniczne. Mechanizm polega na tym, że w przypadku podania w naczynie na czole dochodzi do wstecznego przemieszczenia materiału do tętnic, które mają połączenie z tętnicą centralną siatkówki. Materiał cofa się do tej tętnicy, zamyka ją i dochodzi do trwałej ślepoty

– wyjaśnia dr Jankowiak.

W mediach społecznościowych można znaleźć grupy, gdzie kobiety dzielą się doświadczeniami po zabiegach. Wiele z nich stanowi przestrogę dla innych. Jak mówi nam administratorka grupy na Facebooku „Kosmetolodzy, kosmetyczki, lekarze-opinie”, wiele pań publikuje posty, w których opisuje swoje powikłania.

– Przykładem jest klientka po zabiegu lipolizy iniekcyjnej okolicy ud, z ciężką przetoką skórną na skutek niewłaściwej głębokości iniekcji i brakiem sterylności zabiegu oraz błędnym zakwalifikowaniem do zabiegu. Konieczna była interwencja chirurgiczna oraz wielomiesięczne leczenie

– mówi administratorka.

Dodaje również, że wśród powikłań królują zastoje limfatyczne, obrzęki w okolicy oczu po podaniu modnych ostatnio stymulatorów tkankowych.

– O ile preparaty te są bezpieczne i warte uwagi, to brak odpowiedniej kwalifikacji do zabiegu, postępowanie automatyczne (każdy preparat można podać każdemu) i brak wiedzy klinicznej dającej umiejętność przewidzenia skutku podania preparatu doprowadzają do powikłań

– wskazuje.

Kim jest „zabiegowiec”?

Popularność salonów kosmetycznych oferujących zabiegi medycyny estetycznej rośnie i nie wygląda, by działalność kosmetyczek była zagrożona nawet wtedy, kiedy klientki doznają poważnych powikłań.

– Dopóki nie ma ofiary nieudanego zabiegu, dopóty takie zabiegi są bezkarne. Postępowania są umarzane przez prokuratorów, bo trudno stwierdzić niebezpieczeństwo tych działań. Trzeba naprawdę wykazać, że komuś stała się krzywda, a przede wszystkim osoba poszkodowana musiałaby tego chcieć. A nie chce, bo to często relacje towarzyskie i obie strony godzą się na ryzyko problemów. Zazwyczaj osoby z powikłaniami trafiają do lekarzy, są skutecznie leczone i zapomina się o nieszczęściu i powstałych szkodach

– wyjaśnia dr Waldemar Jankowiak.

Podkreśla, że jeśli nie zmieni się dość swobodnego podejścia pacjentów i osób wykonujących te zabiegi, nie zmieni się prawa na bardziej jednoznaczne i nie będzie poważnych sankcji dla osób, które nielegalnie wykonują takie zabiegi, to problemów będzie coraz więcej.

– Branża prężnie działa, osoby oferujące szkolenia w zakresie zabiegów medycyny estetycznej zgłaszają się nawet jako zarejestrowane podmioty szkoleniowe. Otrzymują dofinansowania, certyfikaty. Urzędnicy nie mają pojęcia, na co wyrażają zgodę

– mówi.

Poważny problem stanowi zauważalny rozwój jednostek szkoleniowych, w których szkoleniowcami są osoby nie mające do tego kompetencji.

– Mamy liczne informacje na temat szkoleń prowadzonych przez osoby nie mające żadnej wiedzy medycznej, w warunkach niespełniających wymogów sanitarnych, przy użyciu preparatów niewiadomego pochodzenia. Warto przypomnieć, że o ile w Polsce nie mamy uregulowań prawnych dotyczących wykonywania tego typu zabiegów, o tyle czynności typu iniekcja są czynnościami medycznymi, które są regulowane prawem

– zaznacza administratorka grupy na Facebooku.

I dodaje: – Znamy szkolenie, podczas którego organizatorka instruowała osoby szkolone, aby z naklejki identyfikacyjnej produktu, który był podawany podczas modelowania ust, odcinać informację o jego koreańskim pochodzeniu. Ponadto zużyte strzykawki i igły lądowały w koszu z odpadami komunalnymi, a umowa szkolenia obejmowała obowiązek wystawienia pochlebnej opinii szkoleniowca w mediach społecznościowych.

Administratorka zauważa, że temat szkoleń z zakresu medycyny estetycznej sięgnął granicy absurdu, bowiem szkolenie można odbyć online nie wychodząc z domu.

– Tak powstają „specjaliści”, którzy za kwotę 250 zł, w zaciszu domowego fotela, nabywają „wiedzy” o technikach modelowania ust, mezoterapii igłowej, a nawet implantacji nici. Praktyka? Odbędzie się później, w eksperymentach na potencjalnych klientkach. To wysoce niebezpieczne zjawisko

– podkreśla.

Administratorka grupy zwraca również uwagę na osoby wykonujące zabiegi medycyny estetycznej.

– Na potrzeby rynku powstało słowo „zabiegowiec”. Nie ma go w słowniku języka polskiego, natomiast oznacza osobę wykonującą zabiegi medycyny estetycznej. Kto może być zabiegowcem? Każdy, kto uwierzy we własne możliwości. Mamy panią z Poznania, która posługując się tytułem doktoranckim wprowadzała swoje klientki w błąd. Doktorat owszem miała, ale z innej dziedziny naukowej niż medycyna. Po kilku dniach od odbytego szkolenia podawała toksynę botulinową. Początkowo, ku zaskoczeniu klientki, w swoim mieszkaniu, w pokoju na łóżku. Efekt? Opadnięcie powiek u klientki i kilka innych powikłań. Pani prowadzi już gabinet w lokalu. Tak rozwija się biznes. Tak nabiera się praktyki...

– mówi.

Popularność i dynamiczny rozwój medycyny estetycznej w Polsce ma też pozytywny aspekt. To większa świadomość klientów.

– Klientki są coraz bardziej świadome, rzadziej ulegają narzędziom marketingowym, potrafią w realny sposób ocenić możliwości gabinetów. Szukają miejsc sprawdzonych poleconych przez inne klientki, zadają pytania, także o możliwe powikłania. Poza całą masą miejsc, które należy omijać szerokim łukiem, mamy wiele profesjonalnych specjalistów, posiadających dużą wiedzę, odpowiednie kwalifikacje i odpowiednie podejście do klienta

– kończy.

Zobacz też: Czerwone wino nie takie zdrowe:

od 16 lat
Szukasz dobrej położnej w Poznaniu? Zobacz ranking 15 położnych polecanych przez największą liczbę pacjentek korzystających z serwisu ZnanyLekarz.pl. Publikujemy nazwiska, adresy ich gabinetów, a także ceny wybranych usług. Sprawdź ranking --->

TOP 15 położnych w Poznaniu - zobacz ranking na podstawie op...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski