Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urodziny w wannie

Kamilla Placko-Wozińska
Jak w filmie było. Przyjaciółka baby w wannie, w pianie obfitej siedziała, relaksując się po dniu trudnym. Pilnowała bardzo, co by myśli tylko przyjemne do głowy dopuszczać. Cicho, prawie niepostrzeżenie mąż jej do łazienki wszedł. Przykucnął, w oczy smutno jakoś tak popatrzył i pytanie straszne zadał: - Dlaczego mi to zrobiłaś?

Rachunek sumienia w sekundzie koleżanka przeprowadziła i wyszło jej, że względem męża, to grzechów żadnych nie ma. Pieniędzy owego nie ruszała nawet.

- Ale co? - spytała głosem strwożonym.

- Wiedziałaś, wiedziałaś przecież, że to marzenie moje jest… - mąż kontynuował coraz smutniej. A na koniec zarzut przedstawił: - Taka sama jesteś jak twój tato…

Mętlik straszny przez głowę przyjaciółki przebiegał co też takiego z tatą łączyć ją może, zwłaszcza że to czymś strasznym być musiało.

- Wiedziałaś, że marzę o zrobieniu choć słoiczka pesto z bazylii własnej - wrócił do tematu. - A ty ją z listków oberwałaś całkiem…

- Tato nie zrywał, wcale go tu nie było - przyjaciółka ojca przynajmniej z zarzutów oczyścić próbowała. Nie dało się. Ów zadzwonił do zięcia, że z działki wrócił właśnie, gdzie napracował się bardzo. Wszystkie chwasty wokół kompostownika wyplenił. A to nie chwasty były, a druga po balkonowej ziół uprawa.

Dramat z bazylią toczył się jeszcze dni parę. Mąż obrazowo tłumaczył, że plantacja to jak szkółka jest, a nie jak las, więc jeden listek czasami zerwać co najwyżej można. A jak burza nadeszła, to doniczki do pokoju wniósł troskliwie, co by ziołom nie zaszkodziła czasem.

Baba też swoje w wannie odsiedziała. Wskutek urodzin tak się stało. Ciało swoje wodą gorącą ratować próbowała. Zaczęło się niewinnie całkiem. Dziad, co to go od tygodni paru na rowery wyciągnąć nie może, święto zrobić jej postanowił i na wycieczkę wspólną się udać. Wcześniej baba jazdę krótką jedynie planowała, bo przyjaciółka na obiad przyjechać miała, ale skoro dziad raz się wybrał, to trasę dłuższą wytyczyła. A że pobłądziła trochę to czterdzieści prawie kilometrów wyszło. Cudem z obiadem zdążyła.

- A po obiedzie tak jak babo lubisz, na kije! - przyjaciółka obwieściła, a bratowa baby przytaknęła. Trochę się baba wzdrygnęła na myśl samą, ale uspokoiła zaraz, że one to tak rekreacje uprawiają raczej. Żarciki opowiadają i tylko kombinują jak trasę skrócić. - I dzisiaj babo wszystko będzie jak lubisz, ostro pochodzimy! - przyjaciółka zakończyła.

Pod wieczór, gdy baba szampana otwierać zamierzała, bratanek się pojawił.

- Prezent oryginalny mam! - zadowolony bardzo rzekł.

- Bardzo, puste ręce widzę - baba bąknęła.

- Przebieraj się! Na trening biegowy cię zabieram - zadowolenie bratanka wzrosło jeszcze. Baba odpowiedzieć zamierzała, że taki profesjonalny trening to bardzo przeżyć chce, ale na inny dzień może się umówią. Tyle że szczęście co się na licu człowieka młodego malowało, powstrzymało ją. Pomyślała sobie, że da radę, chociaż trochę.

- Ale nie biegajcie za długo - głos dziecka ją dobiegł, gdy się przebierała. I ciepło bardzo pomyślała o nim, że się o matkę zatroszczyło. Pociecha jednak zaraz dodała: - Ja też niespodziankę mam. Babę na pływalnię biorę…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski