Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urzędnicy sprawdzą, czy 500+ wydawane jest zgodnie z ustawą

Łukasz Kłos
- Jesteśmy przekonani, że to rodziny najlepiej wiedzą, jak spożytkować środki wypłacone w ramach programu 500+. My, jako urzędnicy, nie możemy zakładać inaczej - zapewnia Monika Ostrowska, rzecznik Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. - Nie taka była idea programu, by obejmować rodziny jakimś nadzorem. Nam przyjemnie jest przekazywać świadczenia, a nie kontrolować.
- Jesteśmy przekonani, że to rodziny najlepiej wiedzą, jak spożytkować środki wypłacone w ramach programu 500+. My, jako urzędnicy, nie możemy zakładać inaczej - zapewnia Monika Ostrowska, rzecznik Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. - Nie taka była idea programu, by obejmować rodziny jakimś nadzorem. Nam przyjemnie jest przekazywać świadczenia, a nie kontrolować. Piotr Krzyżanowski
Prędzej czy później zaczniemy sobie nawzajem zaglądać do okien, zerkać do toreb z zakupami i sprawdzać, na co rodzice wydają 500+. Pierwsze „społeczne kontrole” już się rozpoczęły.

Poranny tramwaj z gdańskiej Moreny do Śródmieścia. Dwie kobiety wnoszą wózki dziecięce - jeden podwójny, drugi z dostawką - w obu dzieci, a piąte, nieco starsze, trzyma matkę za rękę. W tramwaju panuje ścisk. Za nimi wsiada starszy mężczyzna. Z trudem usiłuje się przecisnąć koło wózków: - Taaak, dzieci się zachciało. Dajcie im jeszcze po pięć stów, to już w ogóle nie będzie jak wsiąść do tramwaju.

Dr hab. Katarzyna Popiołek, psycholog społeczna i profesor Uniwersytetu SWPS, zauważa, że zazdrość na tle materialnym tkwi głęboko w naturze człowieka. A objawia się często w zaskakujących momentach. I w zaskakującej formie.

Zaglądanie za płoty

- Kiedy w 1997 roku po przejściu fali powodziowej tysiące ludzi potraciło swoje dobytki, wielu Polaków rzuciło się z pomocą ofiarom powodzi. Atmosfera tamtych dni przypominała chwilami święto dobroczynności - wspomina prof. Popiołek. - Dobre emocje prysły, gdy dary i pieniądze zaczęły spływać do powodzian. Rozpoczęło się wyliczanie, kto ile dostał, były dopytywania, dlaczego tyle, dlaczego ci, a nie inni. Pokazały się kły i pazury.

Zdaniem badaczki, za chwilę ludzka zazdrość, przechodząca czasem w zawiść, może znaleźć nową pożywkę - program 500+. Linia podziału biec będzie między tymi, którzy pieniądze dostali, a tymi, którzy uważają, że zostali zmuszeni do zapłacenia za to.

- Ludzie potrafią wynaleźć zaskakujące nieraz powody, by wykazać, że coś im się należało, innym natomiast nie - mówi profesor. - Należy się spodziewać wyliczeń w rodzaju „ten to za bogaty na 500+” etc.

Zacznie się też „społeczna weryfikacja” zasadności wydatkowania środków. Innymi słowy, prędzej czy później zaczniemy sobie nawzajem zaglądać za płoty, do okien, zerkać do toreb z zakupami i sprawdzać, na co rodzice wydają 500+. Bo przecież miało być na dzieci. Pierwsze „społeczne kontrole” już się rozpoczęły, a w ślad za nimi poszły też pierwsze urzędnicze reakcje.

Rodziny pod specjalnym nadzorem

Pewna pruszczańska rodzina była zaskoczona, gdy do drzwi zapukał pracownik tutejszego ośrodka pomocy społecznej. Powodem było zgłoszenie, jakie wpłynęło do MOPS w Pruszczu Gdańskim. Anonimowy autor chciał w nim zwrócić uwagę ośrodka na to, że jedna z rodzin w sposób niewłaściwy wydatkuje pieniądze z programu 500+. A że art. 15 stosownej ustawy stanowi o tym, że „jeżeli w stosunku do osoby pobierającej świadczenie wystąpią wątpliwości dotyczące (...) wydatkowania świadczenia wychowawczego niezgodnie z celem lub marnotrawienia” go, to należy je rozwiać, najlepiej na drodze „rodzinnego wywiadu środowiskowego”. Stąd i wizyta pracownika socjalnego.

- Weryfikujemy to zgłoszenie - mówi Tomasz Konarzewski, zastępca kierownika MOPS w Pruszczu Gdańskim. Wicekierownik zastrzega zarazem, że pruszczański MOPS nie zamierza kontrolować wszystkich rodzin. Co nie oznacza, że nie będzie reagować na niepokojące sygnały. Inna sprawa, że część beneficjentów programu 500+ to dotychczasowi podopieczni ośrodka. Ci więc cały czas pozostają w kręgu zainteresowań pracowników socjalnych.

A co dalej, jeśli urzędnicy przekonają się, że rodziny wydawały swoje 500+ na zbytki niezwiązane z dziećmi? Tu z odpowiedzią spieszy art. 9 ustawy o 500+, mówiący o tym, że jeśli świadczenie jest marnotrawione, to „organ właściwy przekazuje należne osobie świadczenie wychowawcze w całości lub w części w formie rzeczowej lub w formie opłacania usług”. Innymi słowy, gminni urzędnicy, nabrawszy pewności co do niewłaściwego charakteru wydatków, mogą, zamiast wypłacać gotówkę, dostarczyć np. podręczniki lub przybory szkolne, względnie opłacić żłobek, przedszkole, szkołę lub kurs edukacyjny czy zajęcia sportowe. W Lęborku np. zdecydowano, że w pierwszej kolejności będą to bony żywieniowe dla dzieci.

Takich rodzin „pod specjalnym nadzorem” w Tczewie jest np. 18. W tym jednak przypadku zainteresowanie tczewskiego MOPS nie było motywowane „anonimami”, po prostu wszystkie te rodziny znajdowały się wcześniej pod opieką ośrodka. Choć każda z nich otrzymuje swoje 500+ w gotówce, to pracownicy społeczni wspólnie z podopiecznymi ustalają priorytety, na które świadczenie ma być wydawane. A pieniądze wypłacane są w ratach.

Za to w Nowym Dworze Gdańskim art. 9 zastosowano już wprost. Tam nie tylko skontrolowano wydatki, ale też podjęto decyzję o „wychowawczej” zamianie gotówki na pomoc niepieniężną. Jak tłumaczy kierownictwo tamtejszego ośrodka pomocy społecznej, do zmiany tej doszło „z uwagi na niezgodne z założonym w ustawie wydatkowaniem pieniędzy” - konkretnie państwową pomoc przepito. Rodzina pozostaje obecnie pod kuratelą asystenta społecznego.

- Specjalnej akcji kontrolnej nie przewidujemy, natomiast trzymamy rękę na pulsie - mówi Alicja Skotnicka z MGOPS w Nowym Dworze Gdańskim. - W rodzinach objętych opieką asystentów społecznych nadzór taki jest prowadzony na bieżąco.

Zaufanie czy przezorność

Wśród pracowników socjalnych panuje względna zgoda co do zasad pracy z rodzinami dotąd korzystającymi z pomocy ośrodków pomocy społecznej. Problematyczne okazuje się za to, jak działać w przypadku rodzin, które beneficjentami programu 500+ są, ale dotychczas radziły sobie same, niejednokrotnie nieźle, i nigdy klientami tych instytucji nie były. Ustawa przewiduje bowiem, że 500 zł wsparcia na drugie i kolejne niepełnoletnie dziecko należy się bez względu na osiągane przez rodzinę dochody.

- Trudno byłoby dokonać całościowej kontroli wydatków 500+ - przyznaje Mirosława Sala, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Sztutowie. - Chętnie skorzystamy z wzorca miast i gmin, które taką całościową kontrolę przeprowadzą u siebie.

A jaką taktykę przyjęły inne miasta i gminy? W Gorzowie Wielkopolskim np. urzędnicy zapowiadają, że kontrolować będą nie tylko rodziny patologiczne, ale praktycznie wszystkie, które pobierają świadczenie w ramach programu 500+. Jak podaje serwis naTemat.pl, monitoring prowadzą oni już od kwietnia, czyli od pierwszych wypłat. Składają wizyty w domach i mieszkaniach, czasem bez zapowiedzi.

Na drugim biegunie sytuują się urzędnicy z Gdańska: - Jesteśmy przekonani, że to rodziny najlepiej wiedzą, jak spożytkować środki wypłacone w ramach programu 500+. My, jako urzędnicy, nie możemy zakładać inaczej - zapewnia Monika Ostrowska, rzecznik Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. - Nie taka była idea programu, by obejmować rodziny jakimś nadzorem. Nam przyjemnie jest przekazywać świadczenia, a nie kontrolować. Szczególnie gdy widzimy, jak rodzinom wielodzietnym te pieniądze pomagają. Oczywiście, jeżeli otrzymamy sygnał, że w konkretnej rodzinie środki mogą być niewłaściwie wydatkowane i fakt ten zostanie potwierdzony, to przy udziale pracownika socjalnego będziemy się zastanawiać, na jakie świadczenia rzeczowe czy usługi można by zamienić świadczenie pieniężne. Niemniej mówimy tu o skrajnych, indywidualnych sytuacjach.

Jednej ustalonej praktyki nie ma Gdynia. Wiceprezydent Michał Guć przyznaje, że jeszcze za wcześnie. - Obecnie przyglądamy się i analizujemy, jakie zjawiska ten program powoduje - mówi Guć. - W przyszłym miesiącu spotkamy się z dyrekcją MOPS, omówimy wtedy wątki strategiczne, systemowe. Na tym też spotkaniu, mając wstępną diagnozę, zaplanujemy kierunek dalszych działań.

Tyle że gdyńskich urzędników bardziej niż rodziny pobierające 500 zł na drugie i kolejne dziecko, na co dzień interesują te rodziny, które się borykają z życiowymi problemami.

- Mamy ustawowy obowiązek weryfikacji, czy świadczenie z programu „Rodzina 500+” jest właściwie wydatkowane, ale nie w każdym przypadku, a wtedy gdy na przykład pracownik socjalny zgłosi nam, że zachodzi zasadne podejrzenie marnotrawienia tych środków - podkreśla z kolei Michał Kremer z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Tczewie. - Jak dotąd jednak ani tym, ani żadnym innym kanałem tego typu sygnały do nas nie wpłynęły.

W części urzędów słyszymy wprost, że pracownicy nie są uprawnieni do kontrolowania rodzin niepozostających pod opieką ośrodków pomocy społecznej. W innych mówią, że możliwości są, ale nie ma narzędzi: - Bo jak w przeciętnej rodzinie sprawdzić, które pieniądze na co zostały wydane? - dopytuje jeden z naszych rozmówców.

W zawieszeniu

Kontrola kontrolą, ale to właśnie od urzędnika zależeć będzie stwierdzenie, czy każde 500 zł zostało wydane z korzyścią dla dzieci.

- Cel wydatkowania świadczenia z programu 500+ jest określony bardzo szeroko. W ustawie mowa jest tylko o tym, że pieniądze muszą być przeznaczone na wydatki związane z wychowaniem dzieci, w tym z opieką nad nim i zaspokojeniem jego potrzeb życiowych. To przede wszystkim od urzędnika będzie zależeć, co uzna za marnotrawienie środków. Z czasem zapewne praktyka zweryfikuje, jak rozumieć zapisy ustawy, pojawią się komentarze prawnicze, a być może też orzeczenia sądów administracyjnych - mówi mec. Patryk Standarski, radca prawny z kancelarii Aval-Consult w Gdańsku. - Obecnie to od każdorazowego oglądu urzędnika zależy, jak stosowane będą przepisy.

Przed urzędniczą machiną wielki test. Należy się spodziewać coraz większej liczby sygnałów „zaniepokojenia” ze strony różnych osób i instytucji, w tym także od anonimowych informatorów. Motywacje tych ostatnich są różne, począwszy od rzeczywistej troski o los najmłodszych, po ludzką zazdrość. Zdaniem prof. Popiołek, zazdrość nie rzuca się jeszcze w oczy, ale fala wkrótce wzbierze. - Tak, niestety, uczy doświadczenie. To zaś, jaką ta zazdrość będzie mieć skalę, okaże się tak naprawdę w praktyce - uważa badaczka.

Na razie efekt 500+ nie jest zauważalny - ani konsumpcyjny, ani tym bardziej demograficzny. Dlatego też największego napływu zazdrości - wyrażonej w wysłanych do urzędów listach pełnych „anonimowej troski” - należy się spodziewać wtedy, gdy u dzietnych sąsiadów i znajomych zaczną się pojawiać nowe sprzęty, być może auta albo fotorelacje z rodzinnych wycieczek. Urzędnicy fiskusa na ten temat coś już wiedzą.

współpraca acca, TS, VINZ, ROG, AK, AR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Urzędnicy sprawdzą, czy 500+ wydawane jest zgodnie z ustawą - Dziennik Bałtycki

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski