Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uwieczniają mieszkańców poznańskiego zoo [ZDJĘCIA]

Marta Danielewicz
Marta Danielewicz
Uwieczniają mieszkańców poznańskiego zoo
Uwieczniają mieszkańców poznańskiego zoo Paweł F. Matysiak
Zwierzęta to ich pasja, ale mają jeszcze inne: fotografię i reżyserię. To dzięki Marianowi Bątkiewiczowi i Grażynie Krzesińskiej możemy zobaczyć dawnych mieszkańców zoo na zdjęciach i filmach.

Marian Bątkiewicz ma dwie pasje, którym całkowicie się poświęcił. To fotografia i zwierzęta. Grażyna Krzesińska natomiast zakochana od dawna jest w ptakach, zwłaszcza w papugach, które lubi obserwować przez swoje trzecie oko - kamerę. Razem uwieczniają od lat te najbardziej niezapomniane chwile w swoim miejscu pracy.

Z lwem jeździł tramwajem
Do ogrodu zoologicznego przy ulicy Zwierzynieckiej chodził już jako mały chłopiec. Pasjonowały go zwierzęta. Godzinami mógł im się przypatrywać, a przy okazji... robić zdjęcia.

- Jako chłopiec miałem aparat Druh. Druh towarzyszył mi w codziennych eskapadach do zoo na Jeżycach, wtedy jedynego w Poznaniu. Sam mieszkałem na Łazarzu. Gdy dorosłem, to nie było innej opcji - po prostu musiałem zatrudnić się w zoo, zwłaszcza że pracownicy już mnie znali - wspomina Marian Bątkiewicz, dziś wieloletni pracownik działu dydaktycznego w Nowym Zoo.

Oficjalnie związany jest z poznańskimi ogrodami zoologicznymi od 1972 roku. Była to jego pierwsza praca i do dziś jedyna. Jest pracownikiem z najdłuższym stażem. W zoo bez żadnej przerwy przepracował 45 lat. Nigdy nie chciał zmienić ani zawodu, ani miejsca. Do teraz nie wyobraża sobie dnia bez zwierząt.

- Pamiętam, że swoje pierwsze zdjęcie zrobiłem antylopie nigau. Na początku fotografią zajmowałem się amatorsko. Z biegiem czasu zdobywałem doświadczenie, rozwijałem umiejętności, zmieniłem Druha na nowsze aparaty, by zająć się tym w pełni profesjonalnie.

I tak Marian Bątkiewicz stał się nadwornym fotografem mieszkańców ogrodów zoologicznych. Fotografuje je w różnych porach roku, dnia, w różnych pozach, w różnych momentach życia. To on ma zdjęcia kłów tygrysa. To on na zdjęciu przytula lwa. To on uwiecznił pierwsze narodziny i ckliwe pożegnania mieszkańców ogrodów zoologicznych.

- Oswajałem drapieżniki: lwy, tygrysy, niedźwiedzie. Jeździłem do szkół z tymi zwierzętami. Kiedyś nawet odwiedziłem redakcję „Głosu Wielkopolskiego” z lwicą Kamą. Gdy z nią tak spacerowałem po mieście lub jeździłem autobusem czy tramwajem, ludzie myśleli, że wyprowadzam na spacer dużego psa. Zastanawiał ich tylko pompon na końcu jej ogona - wspomina ze śmiechem Bątkiewicz.

Ze zwierzętami, które na co dzień mieszkały w zoo, odwiedzał młodsze pokolenia poznaniaków. Dziś, mimo że nie wozi się na zajęcia edukacyjne zwierząt, pan Marian wspomina ten czas z sentymentem.

- Do dzisiaj jednak często rozmawiam ze zwierzętami. Dzięki temu one nabierają do ludzi zaufania. To jest ważne, zwłaszcza gdy chce się je sportretować. Jednak oprócz chęci do rozmów potrzeba jeszcze dużej dozy cierpliwości. Niektóre nie są chętne, by im robić zdjęcia. Trzeba dużo czasu, by zastać je w ciekawej pozie - zauważa pan Marian.

Wyruszał też w bardziej odległe od zoo miejsca Poznania, chociażby do Zamku Cesarskiego. W tych spotkaniach towarzyszyły mu czasem skunks lub fretki. Z lwicą Kamą łączyła go prawdziwa przyjaźń, ale nie tylko jego.

- Mieliśmy w dziale dydaktycznym w Starym Zoo kota. Gdy Kama urodziła małe lwiątka, trzymaliśmy je u nas w biurze, w dziale dydaktycznym. Nasz zoologiczny kocur lubił zaczepiać drapieżne kociaki. Siedział na krześle i łapami dawał im po uszach. Gdy jednak lwiątka dorosły, trzeba było trochę czasu, zanim się zaprzyjaźniły z kotem. Po wielu próbach zwierzęta jadły nawet z jednej miski. Takie chwile uwieczniłem na zdjęciach - wspomina Marian Bątkiewicz.

Podobnych zdjęć pan Marian ma wiele. Po latach chodzenia pod pachą z aparatem fotograficznym ma swoje ulubione zwierzęta w ogrodzie zoologicznym, które z przyjemnością uwiecznia.

- Wdzięcznym tematem są słonie. I chociaż nie mam swoich ulubionych zwierząt, to te lubię fotografować najbardziej. Są duże, majestatyczne, piękne. Podobnie jak nosorożce - mówi.

Zanim na rynku zaczęły być dostępne cyfrowe aparaty, posługiwał się analogowym sprzętem. Dziś ma wiele filmów, wywołanych zdjęć, albumów z fotografiami zwierząt z różnych momentów ich życia. Jednak oprócz tego ma także w formie zdjęć zapis historii zoo. W opasłych archiwach ogrodów zoologicznych zobaczyć więc można budowę Nowego Zoo i pierwsze przeprowadzki zwierząt. Wszystkie te najważniejsze chwile z życia ogrodu uwiecznił właśnie on.

Poranna toaleta słoni to widowisko
Na filmy Grażyny Krzesińskiej można patrzeć godzinami. A to Colombo, czepiak bawi się butelką, do której wetknięte są smakołyki z okazji jego urodzin, a to trzy niedźwiedzie brunatne starają się odszukać przysmaki poukrywane przez ich opiekunów na terenie niedźwiedziarni. Nawet poranna toaleta słoni została sfilmowana.

- Nie od samego początku pracy w zoo filmowałam zwierzęta. To narodziło się przypadkiem, kilka lat później. Spodobało mi się jednak, że za pomocą kamery mogę rejestrować zachowanie zwierząt, które jest pasjonujące i jeszcze dzielić się moimi obserwacjami z innymi ludźmi - zdradza pani Grażyna, znana w zoo pod pseudonimem Funia.

Pracę w ogrodzie zoologicznym zaczęła pod koniec lat 90.

- Od razu wiedziałam, że chcę pracować w zoo. Taką drogę życiową podyktował kierunek studiów, który skończyłam - zootechnika - opowiada pani Grażyna.

I chociaż, jak większość osób z jej roku, pasjonowały ją najbardziej ssaki drapieżne, zdecydowała się zająć ptakami.

- Akurat w Nowym Zoo była wolna posada opiekuna ptaków, a one także zawsze mnie pasjonowały. Do dzisiaj sama hoduję papugi, które są moimi ulubionymi. Ptaki egzotyczne są naprawdę fascynujące - dodaje.

Dziś „Funia” pracuje w dziale dydaktycznym.

- Zajmowałam się różnymi ptakami. Od kaczek, po te drapieżne - jastrzębie, orły. Na początku miałam opory. Nie, nie dlatego, że się bałam. Najgorsze było po prostu karmienie piskląt. Musiałam podawać im pocięte wcześniej myszy. To było straszne - wspomina pani Grażyna jeszcze dziś z widoczną obawą.

Pierwsza kamera, którą nagrała zwierzęta w zoo, została kupiona przez koleżankę.

- Bardzo mi się to spodobało. Koleżanka wpadła na pomysł, by co jakiś czas filmować zwierzęta w ich naturalnym środowisku. Pokazać, jak na co dzień się zachowują, zwłaszcza w chwilach, gdy człowiek ich nie obserwuje. Dodatkowo pasjonowało mnie obserwowanie zwierząt. Stałam się ich takim cichym podglądaczem - dodaje Grażyna Krzesińska.

Najpierw był kamera analogowa. Potem pani Grażyna zaopatrzyła się w bardziej nowoczesny sprzęt. I chociaż nie musi już tyle czasu poświęcić na zmontowanie jednego filmiku, i tak wiele godzin spędza na obserwacji zwierząt.

- Trzeba czasu, by sfilmować coś ciekawego, by trafić akurat na ten moment. Trzeba chodzić, obserwować, poświęcić na to czas. Ale warto. My, pracownicy zoo, widzimy więcej niż niejeden obserwator ogrodu. Warto pokazać naszym gościom, którzy nierzadko bywają również pasjonatami zwierząt, takie chwile, które w ciągu dnia się nie zdarzają, jak na przykład poranna toaleta słoni. Ich kąpiel to widowisko, które można rejestrować kamerą godzinami. Bawią się ze sobą, opryskują wodą - mówi z zapałem pani Grażyna.

Jednak najbardziej lubi filmować niedźwiadki.

- To bardzo mądrzy mieszkańcy naszego ogrodu, a przy tym niesłychanie urocze zwierzęta. By niedźwiadki się nie nudziły w ciągu dnia, ich opiekunowie konstruują dla nich nietypowe zabawki. Misie muszą wyciągnąć z tych zabawek przysmaki. Dla nich to jak kostka rubika. Jest śmiechu co niemiara, gdy później oglądamy takie filmik - dodaje kobieta.

****

Filmy Grażyny Krzesińskiej i zdjęcia Mariana Bątkiewicza nie tylko stanowią niezłą pamiątkę dla pracowników zoo, ale także dla wszystkich poznaniaków, którzy mogą zobaczyć zwierzęta na stronie zoo lub fanpage.

- W tym roku stuknie mi 45. rocznica pracy w ogrodzie. Marzy mi się wydanie albumu z moimi zdjęciami. Mam nadzieję, że uda się pozyskać fundusze i sponsora, by w przyszłości taki album mógł powstać - dodaje Marian Bątkiewicz.

Adopcja zwierzaka
Każdy z odwiedzających poznański ogród zoologiczny może adoptować jakieś zwierzę. Poznaniacy mogą wybrać je z kolekcji ogrodu zoologicznego, nadać mu imię i wpłacać na niego pieniądze, które dyrekcja ogrodu przeznaczy na zakup pożywienia i zabawek. W podzięce, przy tabliczce z opisem zwierzaka, zostanie umieszczone nazwisko lub logo firmy, która wsparła mieszkańca zoo.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski