Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W 1918 roku wygraliśmy los na loterii. To był splot korzystnych okoliczności

Norbert Kowalski
W 1918 roku wygraliśmy los na loterii. To był splot korzystnych okoliczności
W 1918 roku wygraliśmy los na loterii. To był splot korzystnych okoliczności archiwum Polska Press Grupy
Najważniejsze święto i jednocześnie również najważniejsza data w historii Polski to wynik przypadku i dużego szczęścia.W rzeczywistości 11 listopada to tylko symbol, bo mogliśmy świętować innego dnia.

- Jeśli ktoś myśli, że 10 listopada 1918 roku Polski nie było, a 12 listopada już była, jest w poważnym błędzie. 11 listopada to jest data symboliczna, a symbolika ta jest powiązana z obozem Piłsudskiego. Miała ona podkreślić przede wszystkim jego zasługi w odbudowie niepodległości Polski - nie pozostawia wątpliwości dr Paweł Stachowiak, historyk z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza.

Odzyskiwanie niepodległości przez Polskę było bowiem procesem, który trwał kilka tygodni, przede wszystkim w październiku i listopadzie 1918 roku oraz był dziełem wielu osób i środowisk. Data 11 listopada równie dobrze mogłaby zostać zamieniona na inny dzień. A wynika tylko z tego, że w 1937 roku, gdy decydowano o ustanowieniu w tym dniu święta narodowego, przy władzy byli ludzie związani z obozem piłsudczyków.

- Dla socjalistów takim dniem był 7 listopada, czyli utworzenie Rządu Lubelskiego Ignacego Daszyńskiego. Mimo iż jego władza była symboliczna, był to pierwszy rząd, który zgłosił swoje aspiracje, by być rządem całej RP. Z kolei endecy mieli bardzo duży dystans do 11 listopada - opowiada dr Paweł Stachowiak.

Powszechnie uważa się, że 11 listopada symbolizuje uwolnienie Józefa Piłsudskiego z twierdzy w Magdeburgu. To jednak błąd. Przyszły naczelnik państwa już dzień wcześniej pojawił się w stolicy. Z kolei 11 listopada Warszawa została wyzwolona z rąk Niemców.

- Piłsudski wynegocjował z dowódcą garnizonu niemieckiego, że Niemcy się wycofają. I rzeczywiście Niemcy się rozbroili oraz opuścili Warszawę. Stolica była wolna, a sam Józef Piłsudski przejął pełnię władzy i nadał sobie tytuł naczelnika państwa - wyjaśnia dr Paweł Stachowiak.

Wygraliśmy los na loterii
- To, co się wydarzyło w 1918 roku, było splotem wielu korzystnych dla nas okoliczności. Można powiedzieć, iż w historii mieliśmy wielokrotnie pecha, ale wtedy wygraliśmy szóstkę w historycznym lotto - przekonuje dr Paweł Stachowiak.

Nie byłoby niepodległej Polski, gdyby nie sprzyjająca Polakom od 1917 roku sytuacja międzynarodowa. Zanim jednak do niej doszło, Polacy musieli zbudować podwaliny pod przyszłe państwo. I zaczęli to robić jeszcze przed wybuchem I wojny światowej w 1914 roku. Na ziemiach polskich pod koniec XIX wieku, tak jak w całej Europie, tworzyły się ruchy ludowe, socjalistyczne i narodowe. Wśród wielu postaci coraz bardziej zaczęli wyróżniać się Józef Piłsudski oraz Roman Dmowski.

Pierwszy z nich był członkiem Polskiej Partii Socjalistycznej, ruchu o którym można powiedzieć, że zalicza się do tzw. lewicy niepodległościowej. Przekonywał, że w przypadku wojny Polacy powinni sprzymierzyć się z Państwami Centralnymi (Niemcy, Włochy, Austria). Twierdził również, że przyszłe państwo polskie powinno powstać na ziemiach odebranych Rosji, a Polacy muszą wziąć czynny udział w walce zbrojnej.

Z kolei Roman Dmowski był twórcą ruchu narodowego na ziemiach polskich. Na przełomie XIX i XX wieku potrafił zaszczepić idee narodowe w coraz większej liczbie Polaków. Jednak dla wielu szokiem była jego koncepcja odbudowy Polski, opierająca się na współpracy z Rosją. Ponadto, priorytetem Dmowskiego było zjednoczenie Polaków w ramach jednego państwa (Rosji), a dopiero w dalszej kolejności walka o niepodległe państwo.

Po wybuchu I wojny światowej każdy z nich wcielał w życie swoją koncepcję. Józef Piłsudski utworzył organizację zbrojną, jaką była Polska Organizacja Wojskowa i zdobywał coraz większe uznanie wśród Polaków. Z kolei Roman Dmowski założył Komitet Narodowy Polski, który zwłaszcza w 1918 roku uchodził za nieoficjalny rząd rodzącego się państwa polskiego w rozmowach z zagranicznymi mocarstwami. Przez okres wojny Dmowski skupił się bowiem na budowaniu polskiego lobby za granicą oraz zdobywaniu poparcia dla stworzenia niepodległego państwa polskiego.

Ich wysiłki nie zdałyby się jednak na nic, gdyby nie zainteresowanie sprawą polską ze strony zagranicznych mocarstw. Pierwszym krokiem był tzw. akt 5 listopada z 1916 roku, kiedy to cesarze Austrii i Niemiec ogłosili gwarancję utworzenia niepodległej Polski. W ten sposób chcieli pozyskać Polaków do walki po swojej stronie. W odpowiedzi w grudniu tego samego roku car Rosji w rozkazie noworocznym, jako jeden z celów rosyjskich, wymienił zjednoczenie wszystkich ziem polskich pod berłem cara. Sprawa polska wypłynęła w końcu na arenę międzynarodową. Przełomem okazała się jednak rewolucja październikowa w Rosji w 1917 roku.

- Gdyby nie ona, prawdopodobnie nie byłoby w pełni niepodległej Polski. Bolszewicy już w marcu 1918 roku wycofali się z wojny - mówi dr Paweł Stachowiak. W takim przypadku jedynymi wrogami, których musieli przezwyciężyć Polacy, zostali Austriacy i Niemcy. Ci pierwsi poddali się w październiku 1918 roku. Ci drudzy miesiąc później. Dokładnie 11 listopada 1918 roku.

Doskonała sytuacja międzynarodowa spowodowała, że droga do budowy wolnej Polski stanęła przed nami otworem. Była ona jednak kręta i pełna wewnętrznych kłótni i wielu problemów. Młode państwo polskie przez kolejne lata musiało bowiem toczyć walki o ukształtowanie swoich granic na wschodzie i na zachodzie. I tak doszło do wojny polsko-bolszewickiej, konfliktów z Ukraińcami, plebiscytów na Warmii i Mazurach oraz Górnym Śląsku, a także zwycięskiego Powstania Wielkopolskiego.

Nie byłoby Piłsudskiego bez Dmowskiego. I odwrotnie

Józef Piłsudski oraz Roman Dmowski. Roman Dmowski oraz Józef Piłsudski. Te dwie postaci muszą być wymieniane razem, kiedy wspominamy o budowie niepodległej Polski. Nawet mimo to, że nawzajem się nie znosili, razem przyczynili się w nieopisany sposób do odzyskania przez Polskę niepodległości.

- Mimo iż byli ludźmi o zupełnie różnych osobowościach, skłóconymi ze względu na odmienne poglądy polityczne, doświadczenia osobiste, koncepcje odzyskania niepodległości oraz kształtu terytorialnego i ustrojowego niepodległej Polski, ostatecznie ich wysiłki ku odbudowie państwa się uzupełniały. Obaj mogą uchodzić za kamienie węgielne odrodzonej Polski i są nimi do dziś. Nie byłoby Piłsudskiego bez Dmowskiego. I nie byłoby Dmowskiego bez Piłsudskiego - nie ma wątpliwości dr Paweł Stachowiak.

Jednak nawet mimo ogromnej rywalizacji i niechęci obaj politycy potrafili się porozumieć w kwestiach najważniejszych dla Polski. W kwestiach, które miały decydować o jej dalszym losie, jak np. konferencja pokojowa w Paryżu, która rozpoczęła się w styczniu 1919 roku i ustaliła powojenny porządek w Europie. Polskę reprezentowali na niej zarówno ludzie z obozu Dmowskiego, jak i Piłsudskiego. W tym jedynym przypadku, oba obozy świadomie razem walczyły o przyszłość niepodległej Polski. Wcześniej, nieświadomie, razem tę niepodległość wywalczyły.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski