Nie było w latach 60. i 70. uroczystości w Ostrowie bez udziału zespołów ze Spółdzielczego Ośrodka Kulturalno - Oświatowego. Jego działalność to jedna z najważniejszych kart powojennego życia kulturalnego w mieście i regionie. Znakomicie funkcjonująca przez blisko 40 lat bez dotacji ze Skarbu Państwa czy budżetu miejskiego placówka poległa dopiero w starciu z nowymi czasami.
- Pamięć ludzka jest zawodna. 25 lat po zlikwidowaniu SOKO mało kto o nim pamięta. Brak również jakiejkolwiek wzmianki w internecie o ośrodku, który ze zwykłej świetlicy zakładowej stał się drugą pod względem rangi instytucją kulturalną w mieście. Dlatego poczułem się w obowiązku udokumentować minioną działalność - mówi Czesław Pisko-rski, długoletni instruktor, kierownik i dyrektor ośrodka. Jego staraniem niedawno ukazała się publikacja przypominająca działalność SOKO. On sam trafił tam w roku 1955, kiedy zaproponowano mu prowadzenie męskiego kwartetu wokalnego i tria żeńskiego.
Ośrodek powstał, bo w statutach spółdzielni był obowiązek prowadzenia działalności kulturalno - oświatowej dla pracowników i członków. Najprostszym sposobem był zakup biletów do kina, cyrku i teatru.
- Znalazło się jednak kilku prezesów, którzy mieli większe ambicje. W pojedynkę byli za słabi, ale wspólnie mogli skomasować finanse. Do porozumienia należało 14 spółdzielni - wspomina pan Czesław.
W latach 50. ludzie o umiejętnościach artystycznych byli bardzo poszukiwani. W protokole z roku 1954 znalazły się takie zalecenia: ,,nie dopuścić, żeby pracownicy spółdzielni należeli do innych zespołów’’, ,,po wycieczkach omawiać ich przebieg w aspekcie społecznym, gospodarczym i politycznym’’. Po roku postawiono nawet wniosek, aby spółdzielnie przyjmowały tylko ludzi, którzy zobowiążą się do pracy kulturalno - oświatowej.
W pierwszym okresie głównymi formami działalności były komitety redakcyjne gazetek ściennych, zesSpoły dobrego czytania oraz sporządzanie wykresów i plansz informujących o wynikach współzawodnictwa, przodownikach i racjonalizatorach. Działalność ośrodka szybko nabierała jednak rumieńców. Szczególnie trafiony okazał się pomysł powołania wspólnych zespołów. Jeden z nich już w 1959 roku wygrał wojewódzki przegląd estradowy w Poznaniu. Równie dobrze radził sobie teatr poezji. Wszystkie ostrowskie zespoły w 1959 roku gremialnie wyjechały na Dni Głogowa z okazji 850 rocznicy obrony tego miasta.
Pierwsza sala ośrodka mieściła się przy ówczesnej ulicy Obrońców Pokoju. Miała dość spory mankament, jakim był... brak strychu. Powodowało to latem wielkie nagrzanie wnętrza, z kolei zimą wykluczało możliwość dogrzania. Mimo to regularnie odbywały się tam próby, imprezy i zebrania. Warunki zdecydowanie poprawiły się w roku 1965, gdy zagospodarowano pomieszczenia przy Rynku. Do tego stopnia, że placówce przyznano kategorię III Domu Kultury. Ale w ślad za tym kierownik SOKO został przez sekretarza miejskiej rady poproszony, aby nowej nazwy nie uwidaczniać w szyldzie, bo... mogłoby to pokrzyżować miastu plany przejęcia Domu Kultury ZNTK.
Co ciekawe, kierownik ośrodka miał zezwolenie na codzienny dyżur w kawiarni ,,Ludowej’’. Prowadził bowiem tak wiele rozmów z różnymi gośćmi, że zaczęło to przeszkadzać pracownikom mającym biurka obok. Własnych gabinetów wtedy nie praktykowano. Na każde jego wejście na dyżur kelnerka bez zamówienia podawała mu małą białą z podwójnym cukrem za 3,20 zł.
W 1985 r. SOKO jako pierwsza placówka w mieście udostępnił kolorowy telewizor. Był to radziecki Rubin. Olbrzymie i ciężkie pudło, dzięki któremu jednak wzrosła liczba bywalców klubowych. Z ciekawszych zajęć z tego okresu warto wymienić naukę esperanto, kursy gotowania i pieczenia, klub miłośników fantastyki czy też klub mikrokomputerowy z modelami ZX Spectrum i Commodore.
Jeszcze w 1988 roku w zespołach, sekcjach i kołach zapisanych było 249 osób, a w różnych kursach uczestniczyły 82. Wkrótce jednak nad SOKO zaczęły się zbierać czarne chmury. Mimo różnych pomysłów nie zdołał on się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Ostatecznie został zlikwidowany w 1990 r.
- Tak długa działalność instytucji kulturalnej bez dotacji to ewenement. Ostrowska spółdzielczość ma w tym zakresie duże zasługi. Najnowsza publikacja będzie w przyszłości wiarygodnym źródłem historycznym dla badaczy kultury regionalnej. Oddaje bowiem bardzo realistycznie klimat tamtych dni - mówi dyrektor Biblioteki Publicznej w Ostrowie Włodzimierz Grabowski.
ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?