Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W foteliku w świat

Maria Wieczorek, młoda mama
Z naszą córką wędrowaliśmy po polskich górach. Czasami w transporcie wózka pomocni byli przypadkowi turyści
Z naszą córką wędrowaliśmy po polskich górach. Czasami w transporcie wózka pomocni byli przypadkowi turyści Fot. Maria Wieczorek
Cała paka pieluszek: zwykłych (inaczej zwanych pampersami), tetrowych i jeszcze flanelowych. Śpiochy, pajace, body z krótkim i długim rękawem, koszulki, kilka par skarpetek, piżamka. Oczywiście kombinezon i czapeczka. Kołdra, smoczki, kremy, żel do kąpieli, patyczki do uszu, szczotka do włosów, ręczniki - czyli cała masa Niezbędnych Rzeczy. Przeprowadzamy się? Nie, po prostu wyjeżdżamy na weekend.

Zuza ma już całe 4 tygodnie więc spokojnie możemy zabrać ją w góry. Im szybciej się przyzwyczai, że ma rodziców-obieżyświatów, którzy niemal co tydzień gdzieś wyjeżdżają, tym lepiej. Do tej pory było to dość proste: kilka ubrań wrzuconych do walizki, szczoteczka do zębów i w drogę. Teraz jest trochę trudniej, wyjazd z malutkim dzieckiem to wyższa szkoła jazdy.
- Wyjedziemy o piątej rano i na ósmą będziemy na miejscu - mówi tata Zuzy. Po czym trzy sekundy później dodaje: - Nie, nie wyjedziemy o piątej rano.
No nie wyjedziemy. Podróż z Zuzą to już nie tylko zwykłe przemieszczenie się z punktu A do punktu B; to cała wyprawa, do której trzeba się odpowiednio przygotować.

Żeby pomieścić wszystkie rzeczy w samochodzie, najlepiej byłoby skończyć logistykę. Wózek, torby Zuzy (moje 60-centymetrowe dziecko ma więcej ciuchów ode mnie), nasze walizki, z tyłu oczywiście fotelik - jak to wszystko upchnąć w niewielkim autku? Po trzydziestu minutach tata Zuzy mówi, że możemy jechać. A więc jedziemy.

Dopóki mała śpi, jest dobrze. Jedynym minusem jest temperatura panująca w samochodzie - nie wiemy, czy klimatyzacja to najlepszy pomysł, więc profilaktycznie jej nie włączamy. Następny przystanek: stacja benzynowa. Najlepiej z przewijakiem. Niby mała rzecz, a jednak znalezienie takowej graniczy z cudem. - Nie mamy przewijaka - słyszymy na trzech stacjach pod rząd. - Niestety przewijaka nie mamy - słyszę na czwartej i już kieruję się do wyjścia, gdy miły pan dodaje - Ale mamy stolik. No proszę, jak ktoś chce, to może - i to całkiem niewielkim kosztem. Następnym razem będziemy mądrzejsi i wcześniej w internecie sprawdzimy, gdzie po drodze są stacje przyjazne rodzicom - notujemy w pamięci na przyszłość.

Teraz operacja karmienie: półgodzinna przerwa spędzona przeze mnie i Zuzę w samochodzie. Jak to dobrze mieć jedzenie zawsze przy (a raczej w!) sobie. Tata ma fajrant: mógłby wypalić papierosa (niejednego), gdyby palił czy - to może zrobić zawsze - wymyć szyby w samochodzie. No proszę, jak praktycznie - racjonalny sposób wykorzystania czasu.
Teraz jeszcze tylko odbicie (trochę ucierpiał na tym fotel, przecież trzeba zaznaczyć swoją obecność w nowym miejscu...) i możemy jechać dalej.

I tak po paru godzinach dojeżdżamy na miejsce. Zuza po raz pierwszy jest w górach! Co prawda na zdobywanie szczytów przyjdzie jeszcze czas, ale pierwszy wyjazd mamy już za sobą. Następny kierunek: morze. Coś mi mówi, że to już niebawem...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski