Zgodził się Pan na opublikowanie nazwiska, fotografii, chociaż jako oskarżony ma Pan prawo do anonimowości.
Nie czuję się winny i nie zrobiłem nic przynoszącego ujmę mojemu nazwisku.
Prokurator zarzucił Panu działanie na szkodę spółki Pozperito. Zarzuty dotyczą schyłku lat dziewięćdziesiątych. Czym się Pan zajmował dziesięć lat temu?
Od 1988 do 1999 pracowałem w Domach Towarowych "Centrum". Podlegał mi Poznań, Konin i Kalisz. Kiedy je sprywatyzowano, wszystkich szesnastu dyrektorów zwolniono. Mnie za to, że "porzuciłem pracę". W sądzie pracy sędzia dostał ataku śmiechu, bo pierwszy raz spotkał się z takim wypowiedzeniem. Wygrałem dosyć wysokie odszkodowanie.
Miałem wówczas różne propozycje zatrudnienia, ale nie były dla mnie satysfakcjonujące. Wtedy zadzwonił do mnie M., jeden z szefów spółki Pozperito. M. słyszał, że jestem wolny, poszukiwał kogoś na stanowisko dyrektora administracyjnego. Sprawdziłem, że była to duża spółka, druga co do wielkości w Polsce północno-zachodniej. Wiarygodna, z pozytywnym audytem. Dotąd nie pracowałem w firmie prywatnej, było to dla mnie nowe wyzwanie. Umowa miała obowiązywać tylko siedem miesięcy, więc dlaczego nie? Dla ludzi z Pozperito byłem "gwiazdą". M. nie prowadził żadnej systematycznej dokumentacji. Przez dwa miesiące spinałem sprawy administracyjne, przygotowywałem, między innymi, zakresy czynności dla pracowników.
Członkiem zarządu byłem w Pozperito faktycznie tylko cztery miesiące. M. poinformował mnie, że nie zamierza kontynuować współpracy, a przymierzałem się do kolejnego wyzwania - chciałem sprawdzić się w samorządzie. Nowelizacja ustawy powołała do życia wojewódzkie urzędy pracy. Urząd, który tworzyłem od 2000 roku... wydaje mi się, że dobrze to zrobiłem. Nie chciałbym mówić o podziękowaniach od trzech ministrów, dwóch marszałków. Miarą mojego sukcesu może być to, że kiedy zostałem napiętnowany tymi absurdalnymi zarzutami, nikt z firmy nie wypowiadał się o mnie negatywnie.
Proszę wejść w moją skórę: zajmowałem odpowiedzialne stanowisko, miałem swoją pracę. Słyszałem, że w 2002 r. Pozperito ogłosiło upadłość, że moi byli szefowie M. i W. zostali zatrzymani. Potem zapadła cisza i nagle, jak dżin z butelki, w 2006 roku, po kilku latach wzywają mnie na policję. Zostałem tylko raz przesłuchany, nawet nie przez prokuratora. Nikt nie mówił o areszcie, nie zabrano mi paszportu. Nie sądziłem, że coś mi grozi. Kiedy dołączono mnie do tej sprawy jako współoskarżonego, jeszcze nie wiedziałem, w jakiej znalazłem się matni. W Pozperito zajmowałem się sprawami administracyjnymi, rachunkami za energię, ciepłą wodę - nie zamawiałem towarów i nie wiedziałem nawet, że za nie nie płacono. Dotąd nie rozumiem, na jakiej zasadzie prokuratura obciążyła mnie takimi zarzutami.
Sprawa Pozperito trafiła do sądu. Nie stawił się Pan przez rok na żadnej rozprawie. Za utrudnianie postępowania został Pan aresztowany. Pojawiły się komentarze, że takie zachowanie jest niegodne urzędnika.
Cokolwiek bym powiedział, zawsze może być odebrane jako próba tłumaczenia się. Moje nieobecności w sądzie były usprawiedliwione. Za każdym razem badali mnie lekarze z Zakładu Medycyny Sądowej. Mogę przedstawić opinie kilku biegłych, że stres jest czynnikiem pogarszającym stan mojego zdrowia.
W sobotę był Pan na stadionie przy ulicy Bułgarskiej - nasz fotoreporter wykonał Panu kilka zdjęć w loży VIP-ów. Trzy dni później, w dniu rozprawy był Pan zbyt chory, by stawić się w sądzie. To się sądowi nie spodobało...
Mogę tylko przeprosić sąd za kłopoty, które spowodowałem. Nie chciałem w ten sposób okazać lekceważenia sądowi.
Sąd jednak tak to odebrał.
Przez swoją głupotę pośrednio sam sobie wymierzyłem straszliwą karę. Ironia losu polega na tym, że byłem przewodniczącym Komisji ds. Reintegracji Więźniów w Sądzie Okręgowym w Poznaniu, ale nie zdawałem sobie sprawy, że w centrum miasta istnieje inny świat. Jako członek komisji oglądałem w gmachu przy ulicy Młyńskiej ładne prysznice i kaplicę. Kiedy sam stawiłem się w areszcie, nie miałem pojęcia, że w celach nie ma ciepłej wody. Katastrofa, bo nie miałem grzałki. Miska z zimną wodą i kąpiel raz w tygodniu. Nie wiedzieć dlaczego, wszyscy kąpią się tam w czwartek. Jak tu mówić o resocjalizacji, jeżeli nie można się codziennie umyć?
Zapamiętam ten straszny, więzienny smród, kible sprzed trzydziestu lat. W celi, w której mnie zakwaterowano, jeden mężczyzna oglądał telewizję 24 godziny na dobę. Myślałem, że zwariuję. Zdarzyły się takie dwa momenty, kiedy pomyślałem, że nie chcę żyć... Byłem tam niecałe dwa miesiące, z czego półtora miesiąca przeleżałem w szpitalu aresztu. Jestem pełen uznania i podziwu dla jego lekarzy i pielęgniarek - oni uratowali mi życie. Pielęgniarki nie cofały się przed żadnym pacjentem i opiekowały się tymi trudnymi ludźmi lepiej, niż dzieje się to w normalnej służbie zdrowia.
Proces ruszył, jest Pan wolnym człowiekiem. Może sąd nie dopatrzy się winy w Pańskim krótkotrwałym związku ze spółką Pozperito. Tymczasem marszałek Woźniak mówi, że stracił do Pana zaufanie. Podobno sugerowano Panu, by honorowo złożył Pan rezygnację z zajmowanego stanowiska?
Od 2004 roku rozdzielałem pieniądze unijne; setki kontroli i żadnej wpadki. Runęło moje życie rodzinne, media biją we mnie jak w bęben. Wydaje mi się, że każdy patrzy na mnie jak na złodzieja. Mam swoje lata, nie jestem już młodzieniaszkiem. W kwietniu osiągnę wiek emerytalny. Nie wiem, dlaczego miałbym wybierać "honorowe" rozwiązanie. Inni samorządowcy, nawet już skazani, nie zrezygnowali ze swoich stanowisk i czekają na prawomocny wyrok. W sprawie Pozperito w ogóle nie czuję się winny.
Natomiast zdaję sobie sprawę ze skali problemu, jaki nieświadomie spowodowałem dla Pana Marszałka i Samorządu i w tym zakresie chciałbym powiedzieć zwykłe słowo przepraszam.
Zdzisław Sawala, prawnik, od 2000 roku dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Poznaniu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?