Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Szałem grasuje podpalacz? Płonął kolejny budynek [ZDJĘCIA]

Andrzej Kurzyński
Kolejny w ostatnim czasie pożar miał miejsce w Szałem. Wszystko wskazuje na to, że w tej podkaliskiej miejscowości od kilku miesięcy szaleje podpalacz.

Strażacy co rusz wyzwani są do pokaliskiego Szałe, by gasić płomienie. Od ubiegłego roku w tej miejscowości wybuchło kilkanaście pożarów. I nie był to nieszczęśliwy zbieg okoliczności, ale działanie podpalacza.

W miniony czwartek, 15 stycznia, tuż po godz. 23.00 płonął budynek gospodarczy przy ulicy Kaliskiej. Mimo interwencji strażaków spalił się cały dach oraz składowane wewnątrz pomieszczeń drewno. Było groźnie, bo w każdej chwili ogień mógł przenieść się na sąsiednie zabudowania. Na szczęście udało się go zatrzymać. W akcji gaśniczej udział wzięły cztery zastępy straży pożarnej z PSP w Kaliszu oraz OSP Opatówek.

- Wszystko wskazuje na to, że przyczyną pożaru było podpalenie - mówi mł. kpt. Grzegorz Kuświk z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Kaliszu. - Straty zostały wstępnie oszacowane na około 20 tysięcy złotych.
Nie mają wrogów, a jednak ktoś ich podpalił

Najgorsze jest to, że w czwartkowym pożarze ofiarą podpalacza po raz kolejny padła ta sama rodzina. Trudno powiedzieć, czy to tylko przypadek, czy też celowe działanie. Może być i tak, że podpalacz wybiera to właśnie miejsce ze względu na łatwy dostęp do budynków gospodarczych, do których można dojść od strony zalewu. Nie bez znaczenia jest też fakt, iż dom mieszkalny właścicieli znajduje się po drugiej stronie jezdni, a więc nie są w stanie zaobserwować wszystkiego, co dzieje się kilkanaście metrów od ich posesji.

- U nas to już czwarty pożar - skarży się Magdalena Banach, właścicielka terenu i budynków będących celem podpalacza. - Wszystko zaczęło się 2 sierpnia ubiegłego roku. Wtedy palił się budynek gospodarczy, potem dwa razy płonęły stogi i teraz znów kolejny budynek. Po pierwszym pożarze zdążyliśmy wyremontować dachy, żeby się jakoś to wszystko się trzymało i co? Znów poszło z dymem. W tych budynkach trzymamy drewno i maszyny, z których korzystamy latem. Wszystko się zmarnowało... Wiem, że strażacy znaleźli butelki po ropie. Podpalacz chciał podłożyć także ogień pod starą chatę stojącą obok stodoły, ale na szczęście nie zapaliła się. Były ślady, że oblał chatę przy fundamentach ropą. Nie wiemy, czy warto znów naprawiać dach. Człowiek się teraz boi, że może i dom podpalą...

Banachowie mieszkają tu od pokoleń. To mili i pracowici ludzie. Pani Magdalena twierdzi, że nie mają żadnych wrogów. Starają się żyć w zgodzie z sąsiadami, bo- jak dodaje moja rozmówczyni- ,,życie jest zbyt krótkie, by utrudniać je sobie i innym". I ona, i jej mąż mają poważne kłopoty ze zdrowiem, a takie wydarzenia jak ostatnio nie pomagają odzyskać sił. Rodzina ponosi także znaczne straty materialne. Ostatnio z dymem poszło około 20 tysięcy złotych. W sierpniu ubiegłego roku ogień strawił część budynku inwentarzowego i jego dach oraz składowane wewnątrz drewno i 8 ton słomy. Wtedy straty wyliczono na ok. 30 tysięcy złotych.

W jednym roku 26 wezwań do ognia
Pożarów w Szałem było więcej. W sumie w ubiegłym roku strażacy byli tam wzywani 26 razy. W 11 przypadkach paliły się śmietniki, w dwóch doszło do pożarów ściółki leśnej. Te pożary mogły być jednak wywołane zwykłą nieostrożnością, ale nie brakowało też kilku tajemniczych zdarzeń.

4 sierpnia 2014 r. dwa dni po pożarze przy ul. Kaliskiej palił się domek letniskowy na terenie ogródków działkowych. - Nie była to jakaś zwykła altanka, ale solidny, murowany budynek - wspominają strażacy. W tym przypadku straty wyniosły 20 tysięcy złotych. Sprawą zajęła się policja.

Do następnego pożaru doszło 10 października przy ulicy Cichej w Szałem. Tym razem paliły się stogi słomy. Niewiele udało się uratować. Straty sięgnęły 6000 złotych.

17 listopada znów przy ulicy Kaliskiej płonęła stodoła. Niemalże w tym samym czasie zapalił się stóg słomy przy ulicy Słonecznej. Strażacy jeździli więc między dwoma pożarami naraz. Następnego dnia ktoś ponownie podpalił stogi słomy, a trzy dni później w środku nocy płonęła niewielka szopa przy ulicy Południowej.

W listopadzie paliły także stogi siana w sąsiadujących z Szałem miejscowościach - Wolica i Żydów. Ludzie mówią, że mogło to być także działanie podpalacza. Ale dowodów na to nie ma. Dość, że mieszkańcy Szałego są mocno zaniepokojeni ostatnimi wydarzeniami.

Oczy szeroko otwarte
- Nie przypuszczam, aby podpalaczem był ktoś z naszych mieszkańców - komentuje sołtys Szałego Andrzej Brodziak. - Raczej ktoś tu przyjeżdża, aby podpalać. Mam nadzieję, że policja rozwiąże tę zagadkę i winny będzie ukarany. Zanim to się stanie, musimy mieć oczy szeroko otwarte.

Niektórzy mieszkańcy Szałego przypominają też historię podpalacza - strażaka ochotnika z sąsiedniej miejscowości. Ale czy łączyć te zdarzenia?

Sprawą pożarów w Szałem zajmuje się kaliska policja. Niepokojące jest jednak to, że od pierwszego podpalenia minęło już prawie sześć miesięcy i jak dotąd sprawcy nie namierzono.

Wiadomo tylko, że do podkładania ognia dochodzi głównie między godziną 23.00 a 24.00. Na razie piroman wybiera miejsca odludne i niezamieszkane budynki. Ale przecież w każdej chwili może podłożyć ogień pod czyjś dom...

ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski