Kontuzje kilku kluczowych graczy sprawiły, że trener John van den Brom znów będzie musiał eksperymentować zestawieniem defensywy. Na razie niewiele wnoszą też do zespołu nowi zawodnicy. Wiele zależeć więc będzie od postawy liderów - Ishaka, Amarala, Karlstroema, Skórasia, Rebocho czy Pereiry. Jeśli wezmą sprawy w swoje ręce, Lech powinien sobie poradzić na kameralnym stadionie Vikingsvoellur. Lecz warto pamiętać, że lechici już raz na Islandii przegrali. Osiem lat temu ulegli Stjarnanowi. Co ciekawe w bramce Vikinguru stanie znów Ingvar Jonsson. To on doprowadził do największej pucharowej kompromitacji Kolejorza w historii.
Nie można lekceważyć Islandczyków
Do Reykjaviku nie polecieli Antonio Milić, Lubomir Satka oraz Bartosz Salamon. A to oznacza, że parę stoperów tworzyć będą Szwed Filip Dargestal i Maksymilian Pingot lub Barry Douglas. Choć w Reykjaviku jest Artur Rudko, na bramce raczej zobaczymy Filipa Bednarka. Taka obsada środka defensywy nie gwarantuje czystego konta. Jak w prosty sposób strzelić gola Lechowi pokazały w lidze Stal Mielec oraz Wisła Płock.
Przed lekceważeniem mistrza Islandii przestrzega Rafał Ulatowski z akademii Lecha Poznań, pracujący 20 lat temu w tym kraju. Na oficjalnej stronie klubu podkreślił, że Bardzo istotne w kontekście awansu do kolejnej rundy będzie odpowiednie podejście mentalne do pierwszego spotkania. Trzeba być gotowym na pełną determinację, nieustępliwość i walkę o każdą piłkę ze strony przeciwnika, a następnie odpowiedzieć mu dokładnie tym samym. To cechuje Vikingura, który ma ambicje, by zostać pierwszym w historii swojego kraju klubem w fazie grupowej europejskich pucharów.
W wywiadzie dla Interii przyznał, że problemem Lecha może być gra na sztucznej nawierzchni. - W Vikingurze nie będzie podejścia fifty-fifty, będą szli na całego, wślizgi na sztucznej trawie to dla nich podstawa. Są zapatrzeni w angielską Championship i League One. Pytanie, jak my zareagujemy, czy będziemy odsuwać nogi, podskakiwać, przegrywać te pojedynki. Jeśli będziemy potrafili przeciwstawić się tym samym, to umiejętnościami górujemy. A jeśli nie, to Vikingur uzyska przewagę - stwierdził Ulatowski.
Tymczasem sfera mentalna nie jest w tym sezonie mocną stroną Kolejorza. Po stracie gola lechici „posypali” się w meczach z Rakowem, Karabachem, Stalą Mielec. Potrafili trochę lepiej zareagować w niedzielę z Nafciarzami, gdy Skóraś strzelił kontaktową bramkę, lecz zmarnowali kilka sytuacji i w efekcie nadziali się na kontrę zakończoną trzecim trafieniem gości.
Optymistyczny scenariusz
Oczywiście zakładamy też optymistyczny scenariusz. Z informacji docierających z Islandii wynika, że przed czwartkowym starciem lechici są skoncentrowani i bardzo chcą wykorzystać słabe strony rywali. Vikingur sporo bramek zdobywa (3:3 i 2:3 z Malmoe, 2:2 w lidze ze Stjarnanem w niedzielę), ale też mnóstwo traci. Grają ofensywnie, lecz można ich też zaskoczyć podaniami zza linię obrony. Najsłabsze ich ogniwa to boczni obrońcy. Velde i Skóraś będą mieli więc duże pole do popisu.
Na dodatek najlepszy zawodnik mistrza Islandii, 20-letni Kristall Mani Ingason - przechodzi właśnie do norweskiego Rosenborga. Nie pomoże więc Vikingurowi w straciu z Kolejorzem.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?