- Możliwość prawna istniała teoretycznie od początku lipca - mówi Iwo Orzełek, kierownik zespołu marketingu w Warsie. - W praktyce jednak okazało się to niemożliwe.
A piwa pasażerom i "Warsowi" nawarzyli sami autorzy "piwnej poprawki". Wprawdzie zezwolili na sprzedaż niskoprocentowego alkoholu w wagonach restauracyjnych i bufetach, ale zapomnieli o tym, że te wagony i bufety znajdują są na... kołach.
Zbyt ogólne w przypadku polskiej biurokracji przepisy spowodowały, że handlowcy, którzy w ramach franczyzy prowadzą restauracyjne wagony, odbijali się od drzwi urzędów, w których chcieli uzyskać koncesję na sprzedaż i podawanie alkoholu.
- Problem tkwił w tym, że trzeba było podać miejsce, w którym alkohol miał być sprzedawany i to "miejsce" nie mogło się poruszać - mówi Iwo Orzełek. - Koncesję wydaje się na sprzedaż alkoholu na terenie danego miasta czy gminy. W słowniku urzędników nie było takiego pojęcia jak pociąg.
Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, która miała wyjaśnić wątpliwości odsyłała zainteresowanych po rozporządzenie do Ministerstwa Infrastruktury. Tyle, że minister wcale się nie kwapił z wydawaniem czegokolwiek tłumacząc, że sama ustawa wystarczy do wydania koncesji. I wystarczyła: pierwsze zezwolenia wydano w połowie sierpnia.
- Większość naszych franczyzobiorców posiada już koncesje - mówi Iwo Orzełek. - Nie chcieliśmy marnować więcej czasu, dlatego rozszerzamy naszą ofertę o piwo już od jutra.
Jakie piwo pojawi się w bufecie? Pasażerowie będą mogli wybierać między Żywcem oraz regionalnym browarem Konstancin. W ofercie nadal pozostanie bezalkoholowy Lech.
Niewykluczone, że pasażerowie jeszcze długo nie doczekaliby się dużego jasnego w pociągu relacji Poznań-Kraków, gdyby nie EURO. Trudno byłoby wytłumaczyć turyście z Niemiec, Austrii czy Włoch dlaczego w wagonie restauracyjnym nie dostanie ani grama alkoholu - kolejowa Europa takiej prohibicji nie zna.
Trudność ze zrozumieniem tego faktu byłaby tym większa, gdyby wcześniej w "Warsie" zdarzyło mu się już wypić piwo: w relacjach międzynarodowych zawsze tam było. I chociaż trudno znaleźć fizyczną różnicę między pasażerem jadącym do Krakowa i z tym z biletem do Wiednia, absurd trwał latami.
A przeciętny smakosz piwa w "Warsie" w pociągach międzynarodowych to 35-letni mężczyzna w podróży służbowej, dla którego jest to jedynie dodatek do posiłku. Ci, których na piwo w "Warsie" nie będzie stać, dalej będą zaopatrywać się sami. Przy jednej puszce piwa nie muszą się jednak obawiać mandatu.
- Jeżeli już karzemy, to za nadużycie alkoholu - mówi Paweł Boczek ze Służby Ochrony Kolei.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?