- Zapamiętam ją jako wesołą dziewczynę. Uśmiech nie schodził jej z twarzy. Naprawdę dobra koleżanka - ubolewa Szymon, znajomy z osiedla.
CZYTAJ TEŻ:
Wagrowiec: Lekarze oskarżają lekarza o błąd w sztuce - noworodek mógł nie przeżyć
Sąd: 90 tysięcy odszkodowania za biodro
Piła: Onkolog stanie przed sądem za błąd w sztuce
Życie wągrowczanki skończyło się nagle tydzień temu w nocy z poniedziałku na wtorek. Dla wszystkich jej śmierć była wielkim szokiem. Pojawiły się pytania. Kto zawinił? Przecież Martyna zgłaszała się do lekarzy? Dlaczego nie pomogli? - zastanawiają się rodzice dziewczyny, którzy cały czas są w szoku.
Więcej o zdarzeniu, które zbulwersowało wągrowczan, mówi najbliższy wujek Martyny.
- Mamy żal do lekarzy. Latem miałem do czynienia z tą samą lekarką, która przyjmowała Martynę. Byłem po operacji kręgosłupa. Wezwałem pogotowie, gdy z bólu nie mogłem się ruszyć. Ta pani jednak w żaden sposób mi nie pomogła. Wręcz przeciwnie, przysporzyła więcej cierpienia. Poza tym pogotowie nie miało stosownych leków. Może gdybym wówczas złożył skargę na tę lekarkę, to już by nie pracowała, a Martyna trafiłaby do innego medyka i nadal żyła - przyznaje rozżalony Maciej Eksler, wujek zmarłej nastolatki.
Martyna przez kilkanaście dni uskarżała się na silny ból głowy. W sobotę 15 października trafiła do wągrowieckiego szpitala. Tam przyjęła ją ta sama lekarka, która wcześniej zajmowała się jej wujkiem. Nie skierowała dziewczyny na badanie tomografem komputerowym.
- Była bardzo nieprzyjemna. Stwierdziła, że taka młoda na pewno symuluje, bo nie chce chodzić do szkoły - opowiada jeden z członków najbliższej rodziny.
Po tej wizycie dziewczyna wróciła do domu. Ból się nasilał. W końcu rodzice w nocy z poniedziałku na wtorek wezwali pogotowie.
- O trzeciej w nocy wykonaliśmy badanie tomografem. Młodą kobietę przewieziono do szpitala w Poznaniu - relacjonuje inna lekarka, która przyjechała karetką w nocy z poniedziałku na wtorek.
Wynik badania brzmiał jak wyrok... tętniak mózgu. Niestety, na pomoc było już za późno. Tętniak pękł. 18-latka zmarła.
- To wielki dramat dla całej rodziny. Ubolewamy nad tym, co się stało. Dziś możemy tylko pochylić głowy - przyznaje dyrektor ZOZ w Wągrowcu Emilia Jagat. - Ta pacjentka trafiła do wielu lekarzy. Między innymi do lekarza rodzinnego. Była badana nie tylko przez lekarza szpitalnego - tłumaczy Jagat.
Lekarka, która badała w sobotę Martynę, nie chciała z nami rozmawiać.
- Pani doktor nie czuje się na siłach. To także dla niej dramat - uważa Krystyna Skrzycka, dyrektor do spraw medycznych i zaraz dodaje: - Zapoznałam się z relacją pani doktor z tego zdarzenia. Jak tłumaczyła, zrobiła badania, przeprowadziła ich analizę, odbyła rozmowę z młodą kobietą i jej mamą - wyjaśnia Skrzycka.
Dyrektor podkreśla, że w ciągu ostatnich trzech lat nie było żadnej skargi na lekarkę.
- To bzdura. Półtora roku temu składałam oficjalną skargę w związku ze śmiercią mojej matki - twierdzi oburzona pani Krystyna spod Skoków.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?