Wakacje z duchami – czyli 10 miejsc w Wielkopolsce, w których można się nieźle przestraszyć
3. Zamek w Gołańczy
Dziś z dumnego onegdaj zamku w Gołańczy zostały już tylko ruiny i strzegące ich duchy: starościanki oraz rycerza na czarnym koniu, który poszukuje swojej córki.
W czasie Potopu Szwedzkiego załoga zamku w Gołańczy była jedną z nielicznych, które od początku inwazji stawiała twardo opór szwedzkiemu najeźdźcy. Rządzący tymi ziemiami gołaniecki kasztelan nie tylko nie poddał Szwedom miejscowości, ale i wypadami w teren zadawał wojskom nieprzyjaciela poważne straty. Do walnej bitwy doszło prawdopodobnie 30 kwietnia 1656 roku, kiedy to szpiedzy króla Gustawa donieśli, iż kasztelan rozpuścił część wojska i sam z niewielkim oddziałem i częścią okolicznej szlachty obwarował się w zamku. Polacy, wystraszeni liczebną przewagą Szwedów chcieli się poddać, gdy wieść ta dotarła do córki kasztelana – Hanny, ta nie chcąc być świadkiem pohańbienia swoich rodaków rzuciła się z murów zamkowych w wody jeziora Smolary.
Ofiara młodej kobiety tak zawstydziła obrońców zamku, że zaniechali myśli o poddaniu, ale podjęli tak zaciętą walkę, że rozwścieczeni Szwedzi by zdobyć zamek musieli wpierw wszystkich Polaków wyciąć w pień
Historia dramatycznej obrony Zamku w Gołańczy ma swoje odniesienie w historii. Zamek został zdobyty przez Szwedów po krwawym boju, w walce straciło życie nawet do 400 obrońców.