Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Walka z dopalaczami to po prostu fikcja

Daria Kubiak
Kaliski sanepid jest bezsilny wobec właścicieli sklepików handlujących dopalaczami. W walkę z tym biznesem włączają się mieszkańcy, a kaliscy radni apelują do policji o interwencję.

Kaliski sanepid wydał kolejną już decyzję nakazującą właścicielowi sklepu z dopalaczami przy ul. Złotej 23 w Kaliszu zamknięcie go. W praktyce może się ona jednak okazać nieskuteczna. Jak wygląda rzeczywistość, najlepiej wiedzą mieszkańcy ul. Złotej. Po dwukrotnym zamknięciu sklep wznawiał działalność, a jedynie zmieniał się jego właściciel. Mieszkańcy przekonują, że w międzyczasie specyfiki te były dostępne w sąsiednim sklepie spożywczym. W tej sprawie złożyli petycję do byłych władz miasta, pod którą zebrali 200 podpisów. Ostatnio podczas happeningu przy ul. Złotej przypomnieli swe bolączki nowemu prezydentowi Kalisza Grzegorzowi Sapińskiemu.

- Panie prezydencie, dlaczego w naszym mieście narkotyki sprzedaje się w spożywczym?! - dopytywał podenerwowany starszy mężczyzna. - Proszę zrobić z tym porządek. My tu mieszkamy i chcemy żyć spokojnie!

O interwencję w tej sprawie mieszkańcy zwrócili się też do radnych z Komisji Rodziny, Zdrowia i Polityki Społecznej RM Kalisza. Reprezentujący ją radny Eskan Darwich wystąpił do komendanta kaliskiej policji z prośbą o częstsze kontrolowanie sklepu i skłonienie właściciela do przestrzegania prawa.

Anna Napierała, kierowniczka sekcji higieny pracy w Powiatowej Stacji Sanitarno- Epidemiologicznej w Kaliszu, wyjaśnia, że powodem decyzji o zamknięciu sklepu z dopalaczami przy ul. Złotej było wykrycie w próbkach pobranych ze sprzedawanych w nim używek substancji szkodliwych dla zdrowia. Substancje te mają działanie psychoaktywne, które można porównać do działania amfetaminy. Powodują zaburzenia fizyczne m. in. akcji serca oraz psychiczne - omamy czy konwulsje. Przedstawicielka PSS-E wyjaśnia jednocześnie, dlaczego walka z dopalaczami jest żmudna i nieskuteczna. Tłumaczy, dlaczego sklep przy ul. Złotej jak i inny przy ul. Łódzkiej działają, mimo zdecydowanych działań sanepidu.

- Wobec właścicieli sklepów z dopalaczami możemy wydać decyzję o wycofaniu z obrotu artykułów szkodliwych dla zdrowia, nakaz zaprzestania działalności i zastosować kary pieniężne w wysokości od 20 tys. do 1 mln zł - mówi Anna Napierała. - Postępowanie zawsze toczy się wobec konkretnej osoby. Jeśli najemca sklepu zmienia się, to decyzje wydane wobec jego poprzedników tracą swą moc.

Nowy właściciel sklepu może zignorować zalecenia sanepidu. W ocenie inspektorów sanitarnych sytuacja zmieni się, gdy szkodliwe substancje wykrywane w dopalaczach (dziś uznawane za tzw. środki zastępcze) zaczną być traktowane tak jak narkotyki. Wówczas handlujący nimi byliby ścigani z mocy ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii i ponosiliby surowsze kary. Do tego jednak konieczna jest zmiana prawa.

ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski